Podsumowanie sezonu Jesień 2019 - III liga siódemek

Czas na Trzecią Ligę Siódemek, gdzie rywalizacja o końcową kolejność na podium także trwała do ostatniej serii, a uczestniczyły w niej cztery zespoły. Ostatecznie wyścig ten wygrał Pohybel, który zgarnął także niemal wszystkie indywidualne nagrody. Tuż za nim finiszowali Wola Fans, którzy przegrali mistrzostwo w bezpośrednim starciu, ale wywalczyli promocję do drugiej ligi. Natomiast na najniższym stopniu podium z dwoma punktami mniej finiszowały Kasztany, które pozycje lidera straciły na dwie kolejki przed końcem sezonu. Zapraszamy na podsumowanie tego co działo się tej jesieni na trzecim szczeblu siódemek przy Obrońców Tobruku 11.

Dwadzieścia jeden zdobytych punktów, na które złożyło się sześć zwycięstw, trzy remisy i zero porażek. Najlepszy atak ligi na poziomie dwudziestu goli strzelonych więcej w sezonie do drugiego zespołu w tej klasyfikacji. Oprócz tego druga obrona ligi z zaledwie jedenastoma golami straconymi. Za tym wszystkim idą statuetki dla Przemysława Girgiela za najskuteczniejszego strzelca, najlepszego asystenta oraz tą najważniejszą, dla najlepszego zawodnika całego sezonu. To nie koniec, bo nagrodę dla najlepszego bramkarza zgarnął dodatkowo nominalny obrońca oraz jakby nie było kapitan złotych medalistów – Radosław Janecki, który ten sezon wyjątkowo stanął między słupkami i wyszło mu to doskonale. A jednak droga Pohybla po mistrzostwo Trzeciej Ligi Siódemek nie była usłana różami. Wszystko przez wspomniane remisy, bo dwa z nich przytrafiły się mistrzom na starcie rozgrywek i potem musieli gonić czołówkę. Później jednak Pohybel wygrał sześć z siedmiu meczów, a w po szóstej serii zadomowił się na podium na dobre. Po ósmej zaś mistrzowie objęli prowadzenie w tabeli, którego nie oddali już do końca rozgrywek. Pokazali charakter i w najważniejszym momencie sezonu nogi im nie zadrżały, bo jak się okazało, wystarczyło jedno potknięcie na końcu rozgrywek, by stracić mistrzostwo.

Tyle samo punktów bowiem uzbierała Wola Fans, która ostatecznie finiszowała na drugim miejscu. Ekipa Daniela Baniaka wygrała wprawdzie jeden mecz więcej od mistrzów, ale zanotowała dwie porażki, w tym tą najważniejszą, z późniejszymi złotymi medalistami, którzy zlali ich niemiłosiernie. Ekipa z Woli nie grała tak efektownie jak poprzednicy, ale z reguły pewnie wygrywała swoje mecze, a do przodu ciągnął ją na zmianę ofensywny duet Daniel Guba – Filip Woźnica, wsparty od tyłu bardzo twardo grającym, kolejnym duetem, Michał Wasilewski – Rafał Złotnik. To właśnie WF po trzech kolejkach była samotnym liderem. Potem jednak przyszła wspomniane dwie porażki w ciągu trzech meczów i spadek tuż za podium. Finisz tej kampanii w wykonaniu srebrnych medalistów był już bezbłędny. Trzy mecze dziewięć punktów, ale jak już wspomnieliśmy wystarczyło to „tylko” do wicemistrzostwa oraz awansu do Drugiej Ligi Siódemek.

Trzecie miejsce, a co za tym idzie krążki koloru brązowego wywalczyły Kasztany, dla których był to bardzo dobry sezon. Ekipa Patryka Abramczyka wprawdzie z pierwszej trójki strzeliła najmniej goli, ale legitymuje się przy tym najszczelniejszą obroną trzeciej ligi, stąd między innymi statuetka dla wspomnianego Patryka za najlepszego defensora sezonu. Przy okazji: kapitan Kasztanów doznał w ostatnim meczu ligowym bardzo nieprzyjemnej kontuzji barku i czeka go operacja oraz dłuższa pauza. Patryk – wracaj szybko do zdrowia! Wracając zaś do poczynań jego drużyny, tak naprawdę Kasztanom zabrakło doświadczenia w skrajnych momentach tej kampanii. Najpierw na start rozgrywek w dwóch pierwszych meczach ugrali tylko punkt, przegrywając pechowo z Pociskiem i urywając punkty późniejszym mistrzom. Potem jednak wygrywali wszystko jak leci, ale przypięli do siebie łatkę specjalistów od horrorów. Aż trzy z sześciu zwycięstw Kasztany odniosły jedną bramką, kolejne zaś dwoma, a tylko dwa z nich wygrały wysoko. Taka postawa sprawiła, że od szóstej kolejki gracze w granatowych trykotach rozsiedli się na fotelu lidera i nic tak naprawdę nie wskazywało na to, by mieli go opuścić. A jednak w przedostatniej kolejce znów zabrakło ogrania. Kasztany delikatnie zlekceważyły ostatnich w tabeli Anteniarzy i przegrały jednym golem, tracąc jak się potem okazało i złoto i awans.

Tuż za podium ostatecznie finiszował beniaminek, Walec, który jednak do ostatniej kolejki bił się o medale, a nawet miał matematyczne szanse na złoto. Ekipa Maćka Zarzyckiego przystąpiła do rozgrywek od drugiej serii, ale już po trzeciej miała na koncie sześć punktów i zameldowała się na podium. Potem jednak przyszła pierwsza porażka, ale już w kolejny weekend Walec nadrobił zaległości, wywalczył cztery oczka w dwóch meczach i znów zameldował się na podium, na którym utrzymał się aż do siódmej serii. Dwa ostatnie starcia okazały się jednak kluczowe. Najpierw późniejszy mistrz zweryfikował obronę Walca pod nieobecność tego który trzymał ją w ryzach, a mianowicie Jana Raszyńskiego, a w ostatniej kolejce pozostała mu walka o brąz, którą jedna także przegrał w późniejszym wicemistrzem. Powiedzieliśmy o obronie, która notabene była trzecią w lidze, powiedzmy również o ataku. Tutaj szału nie było, bo Walec zdobył tylko szesnaście goli, ale aż dziewięć z nich było autorstwa Michała Burzyńskiego, który trzy razy sięgał po miano zawodnika meczu. Po taki wejściu w trzecią ligę wiosna w wykonaniu graczy w seledynowych trykotach zapowiada się bardzo obiecująco.

Tak naprawdę kolejne miejsca od 5-tego do 10-tego zajęły drużyny, które do ostatniej serii walczyły o utrzymanie, a zatem w tej kwestii było równie ciekawie co w walce o najwyższe laury. Najwyżej w tym zestawieniu z dziesięcioma punktami na koncie finiszowała KP Kozia, która co ciekawe tej jesieni przez pięć kolejek okupowała jedno z dwóch miejsc w strefie spadkowej. Wygrzebała się z niej dopiero po zwycięstwie w przedostatniej kolejce z Pociskiem, a w ostatniej wygrała po raz trzeci w sezonie i awansowała aż na piątą pozycję.

Kolejne trzy zespoły wywalczyły punkt mniej, a stawkę tą otwiera TN Pocisk, czyli drużyna, która wygrała w tej edycji tylko dwa mecze, a kluczem do ich utrzymania okazały się remisy. Ekipa z Legionowa wygrała pierwszy mecz w sezonie i to zwycięstwo na długo dało im miejsce w środku tabeli. Potem wprawdzie przyszły dwie porażki, ale następnie „Pocisk” ciułał po punkcie, utrzymując się w okolicach szóstego miejsca. Kryzys przyszedł w siódmej i ósmej kolejce, gdy gracze w czerwonych trykotach przegrali dwa mecze i przed ostatnią serią spadli na ostatnie miejsce. W decydującym meczu jednak pokazali charakter i pokonali po niesamowitym boju PRE, zapewniając sobie utrzymanie w trzeciej lidze. Jeżeli mielibyśmy kogoś wyróżnić, to był to Paweł Romatowski, który w każdym meczu nakręcał ofensywne akcje swojej drużyny, a w najważniejszym starciu sezonu okazał się bohaterem. Kolejne miejsce zajęła KS Banderola, która jednak mimo niezłej gry zaliczyła słaby początek jesieni, zaliczając w pięciu pierwszych meczach tylko trzy punkty i meldując się na samym końcu tabeli. Warto jednak zaznaczyć, że Banderola miała wtedy już trzy remisy na koncie, stając się specjalistą w tej kwestii. Jednak coś w grze Macieja Raka i spółki w końcu zaiskrzyło, bo wprawdzie nadal grali w kratkę, ale już porażki przeplatali ze zwycięstwami i w konsekwencji finiszowali na siódmej pozycji. Lokatę niżej także z dziewięcioma oczkami na koncie ostatecznie uplasowała się Piłkarska Reaktywacja Emerytów, której droga prawie na sam dół tabeli biegła troszkę inaczej niż dwóch poprzednich drużyn. Otóż PRE WWa bardzo dobrze weszło w ten sezon, zdobywając w czterech pierwszych meczach dziewięć punktów i meldując się na czele tabeli. Potem jednak przyszła wielka katastrofa, którą bardzo ciężko wytłumaczyć. Oczywiście pojawiły się problemy kadrowe, ale nikt nie spodziewał się, że gracze w żółtych trykotach przegrają pięć kolejnych meczów i tak naprawdę tylko postawie innych drużyn i dobremu startowi jesieni zawdzięczają, że pozostali na tym szczeblu rozgrywek. Nie pomogła nawet dobra postawa w Artura Igrasa, który tym razem nie otrzymał należytego wsparcia w ataku.

Pozostali nam spadkowicze, ale i tutaj walka toczyła się do ostatniej serii. Na dziewiątej pozycji jesienny sezon zakończyli Anteniarze, którzy delikatnie mówiąc zawiedli. Ekipa Macieja Kuklewskiego w tej edycji wcale nie prezentowała się źle, ale brakowało jej konsekwencji w grze i jak zawsze stabilnej kadry. Wygrała tylko dwa mecze, ale i tak zdążyła w przedostatniej kolejce ograć ówczesnego lidera, Kasztany pozbawiając go w konsekwencji mistrzostwa. Ostatecznie do pozostania w trzeciej lidze zabrakło jej dwóch punktów. Na samym końcu finiszowali zaś Nie Ma Mocnych, którzy tego sezonu nie zaliczą do udanych. Sezon wprawdzie zaczęli od remisu z późniejszym mistrzem, ale potem zapunktowali dopiero w piątej kolejce, przegrywając po drodze trzy mecze. Jednak w trzech kolejnych seriach zdobyli pięć punktów, co sprawiło że na dwie kolejki przed końcem jesieni byli nawet na szóstej pozycji. W dwóch ostatnich starciach okazali się jednak gorsi od późniejszych medalistów i pożegnali się z Trzecią Ligą Siódemek.     

00 03

 

Sponsorzy