Podsumowanie sezonu Wiosna 2020: 3. Liga Siódemek

W niedawno zakończonym sezonie wiosennym, emocji i niespodzianek nie zabrakło też na trzecim szczeblu ligi siódemek. Po mistrzostwo sięgnęli debiutanci „na większym placu”, czyli doświadczona ekipa Los Lamusos. Oprócz nich, awans z drugiego miejsca wywalczyła młoda, ale stałe rozwijająca się Bemovia. Na najniższym stopniu podium sezon skończył Orzeł Ząbki. Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego tradycyjnego cyklu, podsumowującego zmagania, w niedawno zakończonym, opóźnionym pandemią koronawirusa, sezonie wiosennym.

 

Na trzecim szczeblu przy Obrońców Tobruku najlepszy okazał się debiutant na „dużym placu”, ekipa weteranów, Los Lamusos, którzy wyprzedzili wicemistrzów o trzy, a brązowych medalistów aż o dziewięć punktów. Ich siłę podkreśla choćby fakt, że zakończyli sezon jako jedna z czterech drużyn, które przekroczyły trzydzieści goli, ale straciła przy tym tylko dwanaście bramek, co daje im status drugiej defensywy ligi. To nie koniec. Kapitalny sezon rozegrał najbardziej wartościowy gracz całych rozgrywek, Robert Różycki, który przeżywał drugą młodość. Został jednym z trzech króli strzelców oraz finiszował jako drugi wśród najlepszych asystentów. Krzywdą byłoby wyróżnić samego kapitana, bo równie dobrze prezentowali się Jakub Niewiadomski, Paweł Sulerzycki czy Krzysztof Łyczko, którzy także potrafili w kluczowych momentach wziąć ciężar gry na swoje barki. Los Lamusos z dziesięciu meczów wygrali dziewięć i tylko raz zremisowali, ale i tak przez pauzę w drugiej kolejce bardzo długo musieli oglądać plecy świetnie grającej Bemovii, którą jednak w ósmej serii pokonali i na dobre zajęli jej miejsce, nie oddając go do końca sezonu. Nic dodać nic ująć – zasłużone złote medale Trzeciej Ligi Siódemek oraz awans szczebel wyżej.

Także świeżo upieczonym drugoligowcem została wspomniana Bemovia, która do szóstej kolejki rozgrywała kapitalny sezon. Pięć zwycięstw i remis, co przed dwoma ostatnimi meczami dawało jej samotne prowadzenie w lidze. Nasuwa się stwierdzenie, że wystarczyło postawić kropkę nad „i”, tymczasem gracze z Bemowa we wspomnianym meczu o mistrzostwo ulegli jedną bramką LL i mimo ostatniego zwycięstwa nie udało im się sięgnąć po upragnione złoto. Jednak trzeba przyznać, że ten młody zespół stale się rozwija i z sezonu na sezon nabiera więcej doświadczenia i ogrania. Gracze w żółtych trykotach okazali się bowiem najlepsi w całym sezonie zarówno w ofensywie jak i w defensywie, a liderem drużyny okazał się Tomasz Świderski, czwarty strzelec oraz przede wszystkim najlepszy asystent trzeciej ligi. Wicemistrzowie, podobnie zresztą jak mistrzowie to przede wszystkim coraz lepiej rozumiejący się kolektyw, w którym każdy z zawodników wnosił coś do drużyny. Jeżeli mielibyśmy kogoś wyróżnić to z pewnością byli nim: bardzo ofensywnie usposobiony, najlepszy defensor ligi - Piotr Modzelewski, niezwykle błyskotliwy i dynamiczny Daniel Białek oraz przydatny i punktujący z przodu -Przemek Urbaniak, a także pewny między słupkami, najlepszy bramkarz rozgrywek - Michał Wątkowski.

Tymczasem brązowe medale wywalczył Orzeł Ząbki, nowy zespół powstały w miejsce przebudowanego i odmłodzonego FC Running Teamu. Ekipa z Ząbek przystąpiła do rywalizacji dopiero od trzeciej kolejki i rozpoczęła ją pechowo, bo od dwóch porażek. Dopiero od trzeciego starcia Orzeł wskoczył na właściwe tory, zaliczając kolejno serię czterech zwycięstw i jednego remisu (wszystkie punkty w sezonie), co pozwoliło mu się sukcesywnie piąć w górę tabeli. Rywale tymczasem gubili punkty, co ułatwiało drogę na podium ekipie z Ząbek. Decydujący jak się okazało o brązie mecz Orzeł rozegrał w ósmej serii gdy pokonał PRE Wwa, zajmując jego miejsce na najniższym stopniu podium. Już nawet porażka w ostatnim meczu nie zachwiała jego pozycją. Ze świetnej strony pokazała się młodzież brązowych medalistów z Adamem Roszukiem – drugim z trzech króli strzelców na czele. Wspierali go zaś: Daniel Godłoza, Jakub Szcześniak oraz były król strzelców naszych rozgrywek, Krystian Zbrzeski.

Czwarte miejsce przypadło Piłkarskiej Reaktywacji Emerytów, która brak medalu może zawdzięczać zdecydowanie słabszej postawie w drugiej części sezonu. Po pięciu pierwszych kolejkach mieli bowiem dziesięć punktów na koncie i pozycje na podium. Potem jednak przyszła zadyszka, trzy porażki, które kosztowały ich utratę medalu. Nie pomogło zwycięstwo na koniec kampanii, ale akurat w tym meczu rzutem na taśmę Artur Igras dogonił stawkę w wyścigu po tytuł króla strzelców, zostając trzecim najlepszym snajperem sezonu. Dobrą wiosnę zagrali także Piotr Czarnecki, czy Jacek Wrzesiński. „Emeryci” jako ostatnia drużyna z pierwszej czwórki także przekroczyła trzydzieści zdobytych goli.

Piąte miejsce na koniec kampanii przypadło Walcowi, który finiszował trzy punkty za poprzednią dwójką. Maciej Zarzycki i jego świta zagrali bardzo nierówny sezon. Zaliczyli dwie serie po dwie porażki, co ewidentnie odcięło im drogę do podium. Słabiej zagrały wszystkie formacje, co musi dać kapitanowi do myślenia przed zbliżającym się sezonem jesiennym. Generalnie chyba już dało, bo Walec obecnie prowadzi w Trzeciej Lidze Letniej. Jeżeli mielibyśmy kogoś wyróżnić, to dwójkę Michałów: Padałę i Burzyńskiego, która punktowała najwięcej.

Kolejne dwie drużyny w tabeli zgromadziły po dziewięć punktów i do końca musiały walczyć o utrzymanie. Szósta na koniec kampanii finiszowała KP Kozia, która do siódmej kolejki miała tylko trzy punkty na koncie. Co ciekawe te punkty wywalczyła właśnie w starciu z sąsiadem w tabeli, MKSN-em Mazowsze Warszawa i to już w drugiej kolejce. To zwycięstwo zaważyło o tym, że Kozia skończyła wiosnę lokatę wyżej. Z kolei przed spadkiem uratowała się w końcówce sezonu, wygrywając dwa z ostatnich trzech meczów. Najlepiej w drużynie punktował Filip Szcześniak, autor ośmiu goli, ale dobre wrażenie zostawił po sobie także nowy nabytek, Aleksander Czamarski. Tymczasem MKSN w naszym odczuciu zostawił lepsze wrażenie niż zajął końcowe miejsce. Głuchoniemi reprezentanci Mazowsza Warszawa wygrali wprawdzie tylko trzy mecze, ale w tym odprawili z kwitkiem brązowych medalistów, a ponadto tylko dwa razy przegrali naprawdę wysoko, ponadto ich porażki były „na styku”. Dobry sezon rozegrał między słupkami Piotr Świgost, a także kilka razy błysnęli Marcinowie: Kuć i Szymański.

Na przedostatnim miejscu wiosnę zakończyła bardzo doświadczona drużyna Orłów Leszka i wychodzi na to, że tylko fakt, iż liga liczyła dziewięć drużyn, a co za tym idzie degradowana była tylko jedna ekipa, uratował ją od spadku. Paweł Przyborski i spółka uzbierali tylko sześć punktów pokonując MKSN oraz Kozią. Orły jak zawsze stawiały przede wszystkim na twardą grę w defensywie i kontry oraz długie piłki w kierunku wysoko ustawionych napastników. W naszym odczuciu zabrakło szczęścia i skuteczności, bo wystarczy spojrzeć na wyniki meczów przegranych, które w większości były porażkami minimalnymi. Niezły sezon zagrali Wojtek Muranowicz czy Michał Zawiślak, ale z najlepszej strony pokazał się nowy nabytek „Niebieskich”, Daniel Szmańda.

„Czerwoną latarnią” Trzeciej Ligi Siódemek zostali Złotopolscy Warszawa, którzy w naszym odczuciu delikatnie rzecz ujmując, zawiedli. Ekipa Bartosza Michalskiego wygrała jesienną edycję czwartej ligi, co w naszych oczach stawiało ją w gronie kandydata do medalu. Tymczasem poniżej swoich możliwości zagrali niemal wszyscy z najlepszym zawodnikiem wspomnianego mistrzowskiego sezonu, Illią Dehodą na czele. Zgromadzili tylko cztery punkty, ogrywając OL, ale to właśnie oni obok mistrza urwali punkty srebrnym medalistom, Bemovii.

00 03

 

Sponsorzy