Ekscytująca seria zmagań w Lidze Bemowskiej!

Za nami kolejna, ekscytująca seria zmagań w Lidze Bemowskiej. Jesteśmy niemal na ostatniej prostej piłkarskiej jesieni, a nadal nie poznaliśmy żadnego mistrza! W miniony weekend nie zabrakło sensacji, ale na początek, w Pierwszej Lidze Siódemek, cała czołówka, ze Zmarnowanymi Talentami na czele, wygrała swoje starcia. Na drugim szczeblu Gryros Gaming był o krok od sensacji w rywalizacji z Los Lamusos, a na trzecim froncie KP Kozia podzieliła się punktami z Orłami Leszka. Na czwartoligowych murawach w meczu na szczycie Gur-Bud ograł Chyże Rosomaki i dzięki temu zachował szanse na tytuł. W SuperLidze6 w absolutnym hicie Grottgera Team okazali się lepsi od In-Plus Pojemnej Haliny, ale potem dość nieoczekiwanie zremisowali z FC Franklin Club, co sprawiło, że zbliżyła się do nich FC Ochota. W Pierwszej Lidze Szóstek w czubie tabeli mamy ścisk, ale nadal na pierwszym miejscu pozostało All4One. Szczebel niżej pierwszej porażki w sezonie doznały Kindybały FC, od których lepszy okazał się nieobliczalny Fast Trans. Niespodzianki nie zabrakło na trzecim froncie. Pożoga Bonito zwyciężyła z FC Warsaw Team i to było chyba największe zaskoczenie tej kolejki. Zapraszamy na podsumowanie zmagań w dziewiątej serii gier Ligi Bemowskiej!

1. Liga Siódemek:

Za nami 8.kolejka pierwszej ligi siódemek przy Obrońców Tobruku 11. Obejrzeliśmy komplet ciekawych spotkań, w których drużyny z pierwszych pięciu miejsc w tabeli pokonały swoich rywali, a co za tym idzie cała tabela nawet nie drgnęła. Szlagierem kolejki było starcie Moszny Squad z Gladiatorami, odpowiednio aktualnego wicemistrza i mistrza bemowskich siódemek. Mecz nie zawiódł, ale drużyną zdecydowanie lepszą i skuteczniejszą byli goście. Już po 10 minutach prowadzili 2:0. Gracze w czarnych strojach wprawdzie przed przerwą złapali kontakt, ale w drugiej odsłonie Gladiatorzy wypunktowali rywala, wygrywając finalnie 5:2. Dobre zawody rozegrał najlepszy na placu, Kamil Kuszewski, ale równie korzystnie zaprezentowali się Michał Dryński czy Adrian Bucki. Zwycięzcy tej potyczki pozostali na najniższym stopniu podium. Pozycje lidera zaś obronili Zmarnowane Talenty, którzy na zamknięcie tej serii spotkań pokonali po zaciętej rywalizacji Old United tylko 2:1. Mało tego to ekipa Mariusz Kurczyńskiego prowadziła od 10 minuty. Gospodarze dopiero tuż po zmianie stron doprowadzili do remisu, a decydującą o losach meczu bramkę zdobyli dziewięć minut przed końcem spotkania. Bohaterem ZT zastał autor obu goli, Marcin Boruń. Lider zatem także postał na swoim miejscu. Podobna sytuacja ma się z Chemikiem Bemowo, który obronił pozycje wicelidera. Ekipa Adriana Bery mierzyła się z nieobliczalnym zespołem, FC Hermes i męczyła się z nim niemiłosiernie, wygrywając tylko 2:0. To nie było piękne widowisko. Mnóstwo twardej walki skutkowało aż sześcioma kartkami koloru żółtego. O zwycięstwie Chemika zdecydowały gole Michała Ścieszki (drugi ważny gol na przestrzeni dwóch meczów) oraz niezawodnego Stasia Kędzierskiego. Tymczasem niezwykle ważne zwycięstwo odniosło Dynamo, które w meczu na szczycie pokonało FC Warsaw United 2:0. Mecz był bardzo ciekawym widowiskiem, w którym zdecydowała skuteczność pod bramką rywala. Gracze z Ukrainy otworzyli wynik już na początku spotkania, zaś kropkę nad i postawili trzynaście minut przed końcem meczu. Najlepszy na boisku okazał się harujący na całej przestrzeni boiska Ihor Bakun. Dynamo dzięki zwycięstwu zachowało tylko punkt straty do podium i dwa do prowadzącej dwójki, a więc jeszcze wszystko może się wydarzyć. Na koniec zostawiliśmy pewne zwycięstwo Zjazdu nad Walcem. Wprawdzie pierwsza połowa po której ekipa Tomka Drzała prowadziła 1:0 nie zapowiadała aż takiego lania. Prawdę mówiąc Zjazd rozkręcił się pod koniec meczu, gdy wbił cztery z pięciu goli, triumfując finalnie 5:0. Dobre zawody rozegrał duet: Szymon Kołos – Marek Szczepanik, który zapewnił Zjazdowi trzy punkty. 

1 liga 16.11

2. Liga Siódemek:

Już tylko wicelider rozgrywek może powstrzymać Los Lamusos. Ekipie Roberta Różyckiego nie zadrżały nogi na wirażu przed ostatnią prostą sezonu Jesień 2021. Choć rywal, Gyros Gaming to drużyna z dołu tabeli to i tak napsuła liderowi mnóstwo krwi. Wprawdzie wszystko szło zgodnie z planem. Los Lamusos tuż po przerwie prowadzili już 3:0, ale goście potrzebowali raptem kilka minut by doprowadzić do remisu. Więcej zimnej krwi w samej końcówce mieli gospodarze, którzy dołożyli dwa gole, triumfując finalnie 5:3. Nie kwestionowanym bohaterem tego starcia był autor wszystkich goli dla zwycięzców, Michał Araźny. Nie możemy przejść obojętnie wobec postawy duetu gości: Jakub Gil – Kacper Pawlik. Pierwszy z nich popisał się hattrickiem, a drugi podawał przy wszystkich trafieniach. Los Lamusos świętowanie mistrzostwa muszą odłożyć na później, bo piąte zwycięstwo w sezonie odnieśli Haratacze, którzy utrzymali trzy punkty straty do lidera. Zasadnicza różnica polega na tym, że LL zagrają tylko raz, zaś wicelider wybiegnie na murawę jeszcze dwa razy. Patryk Rosłaniec i jego świta wywieźli trzy punkty z bardzo trudnego terenu, ogrywając 3:0, Defenders. To były bardzo wyrównane zawody, w którym więcej skuteczności pokazali goście. Ten wynik pozwolił Harataczom wrócić na pozycję wicelidera, ale nie miałoby to miejsca gdyby nie potknięcie BKS-u 04 Górki, który tylko zremisował z NKS-em Piotrovia. To był bardzo szalony mecz. Faworytem była oczywiście drużyna Mikołaja Tchorzewskiego, ale po raz kolejny Piotrovia pokazała, że drzemie w niej potencjał. Wynik w tych zawodach zmieniał się jak w kalejdoskopie, ale ostatecznie to faworyzowani goście musieli ratować remis, a sztuka ta w samej końcówce udała się kapitanowi „żółtych”, wspomnianemu wcześniej Tchorzewskiemu. Najlepszy na murawie był jednak autor hattricka, Ignacy Repiński. BKS spadł na trzeciej miejsce w tabeli i stracił szanse na złote medale, a na wicemistrzostwo i awans szczebel wyżej szansę ma już tylko iluzoryczne. Mało tego teraz gracze w żółtych trykotach muszą bronić najniższego stopnia podium, bo chrapkę na brązowe medale mają jeszcze trzy zespoły: Lyreco, Defenders oraz Agil at Agord. Ci pierwsi w niedzielę pewnie choć nie bez problemów pokonali Wariaty Kuchara 6:2. Łukasz Wieczorek i spółka do przerwy prowadzili tylko 1:0. Po zmianie stron mecz nadal był bardzo wyrównany i tak naprawdę wynik mógł być w drugą stronę. Druga połowa też była zacięta, a worek z bramkami rozwiązał się w ostatniej fazie meczu. W ostatnich ośmiu minutach obejrzeliśmy sześć goli, ale aż cztery z nich były autorstwa gospodarzy. Wyróżnić należy duet: Robert Dębski – Patryk Kwiatkowski, który niemal podzielił między sobą statystyki. Lyreco po tym zwycięstwie pozostało tuż za podium z jednym punktem starty do BKS-u. Tymczasem Agil at Agord zaskakująco, bo bardzo gładko 6:0 rozprawił się z Legionem. Mecz praktycznie został rozstrzygnięty po pierwszej odsłonie, którą ekipa Damiana Metryki wygrała 4:0. Agil wprawdzie plasuję się dopiero na szóstej pozycji, ale ma tylko dwa punkty straty do strefy medalowej, ale do rozegrania jeszcze dwa mecze.

2 liga 16.11

3. Liga Siódemek:

Wielkie emocje towarzyszyły nam w 8.kolejce trzeciego szczebla ligi siódemek. Aż trzy mecze zakończyły się jednobramkową różnicą, padł jeden remis i tylko jedno zwycięstwo było przekonujące. Zacznijmy od czołówki, czyli starty punktów przez lidera. KP Kozia w przedostatnim meczu tej serii podejmowała trzecie w stawce Orły Leszka. Ekipa Pawła Przyborskiego traciła do lidera tylko trzy punkty, a więc gra toczyła się o pierwsze miejsce w tabeli. Mecz sprostał swojej randze. Oglądaliśmy bardzo ciekawe i zacięte zawody. Pierwsza połowa należała do Koziej, która po 25 minutach prowadziła 2:0. Druga odsłona to pogoń Orłów, które szybko złapały kontakt, a w samej końcówce spotkania najlepszy na boisku Michał Zawiślak uratował im jeden punkt. Taki wynik wobec pauzy wiceliderującej Varsovii sprawił, że w strefie medalowej zachowany został „status quo”. Tymczasem w sobotni poranek byliśmy świadkami meczu na szczycie drużyn, które gonią podium. W szranki stanęły ekipy Walca II oraz KS Na Pełnej. Trzy punkty więcej na koncie miała drużyna Maćka Zarzyckiego, która była minimalnym faworytem. Goście pokazali jednak, ze ich dobra dyspozycja w ostatnich tygodniach nie była przypadkiem. Niemal całe zawody mimo wielu dogodnych sytuacji, toczyły się pod kątem nieskuteczności. Dopiero 13 minut przed końcem meczu rozwiązał nam się worek z bramkami. Pierwsi do głosu doszli gospodarze, ale dwa następne ciosy wyprowadziła ekipa Mateusza Skowrońskiego. Walec wprawdzie doprowadził do wyrównania, ale ostatnie słowo należało do Mariusz Matraszka, który zapewnił swojej drużynie trzy punkty. To właśnie strzelec decydującej bramki obok Kamila Sygitowicza i najlepszego na boisku, Rafała Jochemskiego poprowadzili gości do czwartego zwycięstwa w sezonie, które pozwoliło im zbliżyć się strefy medalowej na dwa oczka. Chwile wcześniej w sobotni poranek obejrzeliśmy kapitalne zawody w wykonaniu Semper Victorii oraz PRE WWa. Przez pryzmat doświadczenia, to goście byli stawiani bliżej triumfu. Pierwsza połowa w całości to potwierdziła. PRE po 25 minutach prowadziła 3:1, a tuż po przerwie podwyższyła prowadzenie do czterech trafień. Gracze w żółtych trykotach w głowach chyba już wygrali ten mecz, bo oddając pole gry rywalowi pozwolili, by ten systematycznie odrabiał straty. Wystarczyło mu 10 minut by doprowadzić do remisu, a 60 sekund potem odwrócić losy meczu, nie pozwalając w szalonej końcówce się już pokonać. Ostatecznie po klasycznym zwrocie akcji Semper Victoria wygrała 6:5, a jej bohaterem został kapitan drużyny, autor dwóch goli i jednej asysty, Krzysztof Henrych. Tymczasem niedzielne zmagania zaczęliśmy od starcia drużyn z dołu tabeli, a konkretnie od konfrontacji Catenaccio Varsovie z Energetykiem. Wynik w tym meczu był sprawą otwartą, ale w końcowej fazie spotkania przy remisie 1:1 to młodzi gracze z Sadyby okazali się zdecydowanie konkretniejsi pod bramką rywala. Zaaplikowali mu trzy gole, zachowują czyste konto i triumfowali finalnie 4:1. Tutaj też pierwsze skrzypce zagrał kapitan zespołu, Rafał Stefanek. Energetyk mimo swojego premierowego zwycięstwa w Lidze Bemowskiej pozostał na ostatnim miejscu w tabeli. Na koniec zostawiliśmy wisienkę na torcie. W ostatnim meczu tej kolejki na murawie zameldowali się Bemovia oraz Drink Men. Faworytem była drużyna Mirka Wyszczelskiego, która w przypadku zwycięstwa meldowała się na drugim miejscu w tabeli. Generalnie wszystko szło według planu gości, którzy po dobrej w swoim wykonaniu pierwszej połowie prowadzili 4:2. Początek drugiej odsłony nie zapowiadał nadciągającej katastrofy. Ekipa z Bemowa podkręciła tempo dopiero pod koniec meczu, tracąc wtedy do rywala dwa gole. Była 46 minuta gdy Tomek Świderski zdobył gola kontaktowego. Chwile potem był już remis, a w ostatniej minucie meczu trzy punkty Bemovii zapewnił najlepszy na boisku, Świderski. Gospodarze tym samym pozostali z szansami na medal, podobnie jak goście, z tym że oni walczą jeszcze o najwyższe cele.

3 liga 16.11

4. Liga Siódemek:

Aż cztery z pięciu meczów tej serii spotkań 4.Ligi Siódemek zakończyło się zaskakującymi rozstrzygnięciami, w tym ten najważniejszy mecz w sezonie. Prowadzące w tabeli Chyże Rosomaki w niedzielne popołudnie podejmowali Gur-Bud, drużynę która już jako jedyna mogła im odebrać złote medale. Gospodarze po prostu nie mogli przegrać tego meczu, a i remis zmuszał ich do zwycięstwa w ostatniej potyczce sezonu. Szans gości nikt nie przekreślał, tym bardziej, że legitymowali się oni passą pięciu zwycięstw. Mecz był bardzo zacięty i wyrównany. Mimo wielu sytuacji z obu stron padła tylko jedna bramka. W końcowe fazie meczu obrońcy Rosomaków tak niefortunnie interweniowali, że wbili gola do własnej bramki, zapewniając ekipie Damiana Góry niezwykle cenne trzy punkty. Jeżeli Gur-Bud wygra ostatnie trzy mecze to napisze nam się niesamowity scenariusz, gdzie drużyna deklasująca rywali od początku sezonu będzie musiała obejść się smakiem i zadowolić wicemistrzostwem, ale nie uprzedzajmy faktów, bo dopóki piłka w grze… Póki co „Budowlańcy” zameldowali się drugim miejscu w tabeli. Tymczasem drugi w stawce przed tą kolejką En Avant Warsaw zamiast umocnić się w walce o końcowe podium, nadział się świetnie dysponowany zespół Nie Ma Mocnych. Może gospodarze zapomnieli, że ekipa Piotra Burdacha to wielokrotny medalista tego szczebla ligi siódemek i lekceważyć go nie należy. Już do przerwy „Seledynowi” prowadzili 4:0, a po zmianie stron wcale nie zamierzali zwalniać tempa. Dorzucili jeszcze trzy gole, zachowując przy tym czyste konto. Drużyna Nie Ma Mocnych pewnie zwyciężyła 7:0, sprawiając, że rywal spadł tuż za podium, natomiast sama pozostała na ósmym miejscu w tabeli. To nie koniec niespodzianek. W pierwszym sobotnim meczu TS Kopernik podejmował Wybrzeże Klatki Schodowej, które po ostatnich wyczynach włączyło się do gry o medale. Goście ostatnio grają bez żadnych kompleksów, co można było zauważyć również w tej potyczce. W pierwszej odsłonie obejrzeliśmy istny rollercosater, po którym jedną bramką (2:3) prowadzili właśnie goście. Po zmianie stron szybko dorzucili bramkę numer cztery i nie dali się już dogonić rywalowi. Wynik 4:2 dla ekipy WKS-u pozwolił jej zniwelować stratę do strefy medalowej do zera, a jej bohaterem został autor dwóch goli Grzegorz Karwasiński. Młodzież w tej serii wzięła górę również w starciu FC Stałej Gwardii z doświadczoną Izbą Wytrzeźwień. Goście przystąpili do tego meczu osłabieni, ale to ich w żaden sposób nie usprawiedliwia. Gospodarze byli konkretniejsi i skuteczniejsi, a prawdziwy dzień konia miał Michał Polak, który przed przerwą wbiła dwa gole, natomiast w drugiej odsłonie dołożył jeszcze dwa trafienia, na co rywal był w stanie odpowiedzieć dwoma golami dopiero w końcówce meczu. FC Stała Gwardia zasłużenie wygrała 4:2. Jej sytuacja w tabeli nie zmieniła się, natomiast sytuacja Izby w kontekście walki o medale mocno się skomplikowała. Tymczasem na koniec zostawiliśmy zwycięstwo TSP Szatańskiego Pęta z Czupakabrami Warszaw 6:1, które miało być formalnością i tak mniej więcej było. Wprawdzie w pierwszej połowie faworyci męczyli się niesamowicie, wbijając tylko jednego gola. Po przerwie zaś nie było już wątpliwości czemu obie drużyny w tabeli dzieli przepaść. Bohaterem TSP został duet Wojtek Gronczewski – Marcin Andrulewicz, który po trzy razy zapisał się w statystykach. Ekipa Bartka Ochmana dzięki trzem punktom i wobec postawy rywali wróciła na najniższy stopień podium. 

4 liga 16.11

SuperLiga6:

W SuperLidze6 z racji tego, że Młode Bródno oddało podwójnego walkowera (odpowiednio KS Browarkowi i FC Franklin Club), to rozegraliśmy tylko trzy spotkania. Ale jakie! W pierwszym z nich, zapowiadanym przez nas jako mega hit, spotkali się Grottgera Team i In-Plus Pojemna Halina. I był to prawdziwy popis lidera. Prowadzeni przez Daniela Ludynie zawodnicy w granatowych trykotach już do przerwy prowadzili 4:1. A po zmianie stron po 37 minutach było już 10:1! W końcówce In-Plus jednak wykorzystał rozprężenie nominalnych gospodarzy i ostatecznie zmniejszył straty do 10:5, ale i tak już teraz trzeba powiedzieć, że nie jest to wymarzony sezon obrońców tytułu. Za to GT po tym imponującym triumfie nie mieli za wiele czasu na odpoczynek, gdyż czekał na nich FC Franklin Club. I tutaj znowu kapitalne zawody rozgrywał Ludynia, ale tym razem Grottgera Team zostało zatrzymane, dodamy, że po raz pierwszy tej jesieni. FC FC z Michałem Durajczykiem na czele okazali się godnym przeciwnikiem i urwali punkty głównemu kandydatowi do złota. Wielkie brawa dla nich, 6:6 z rywalem znajdującym się w tak świetnej formie robi wrażenie. Potknięcie GT wykorzystała FC Ochota. Kamil Jurga i spółka byli zdecydowanym faworytem meczu z El Barrio Mexa i, jak się okazało, nie pozostawili oponentom żadnych złudzeń, wygrywając 1:11. Dziełem zniszczenia kierował Krystian Nowakowski, wspierał go Bartek Goździewski, ale cała drużyna z Ochoty zapracowała na uznanie. Ten rezultat sprawił, że kwestia mistrzowskiego wazonu pozostała otwarta.

superliga6 16.11

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek rozpoczęliśmy od starcia pierwszej ekipy z ostatnią, czyli All4One i W1nners. Od razu zaspoilerujemy, że niespodzianki tu nie było. Już po pierwszej odsłonie lider prowadzony przez duet Stanisław Kędzierski i Igor Szymańczyk prowadził wyraźnie, bo aż 9:2. Jednak na początku drugiej odsłony do pracy wzięła się dwójka Maciej Jurczak i Michał Pełka i W1 zaczęli odrabiać straty. Jednak finalnie A4O przebudzili się w ostatnim kwadransie i ostatecznie po ciekawym i obfitym w bramki meczu wygrali 16:8, utrzymując pierwsze miejsce. Znajdujące się w znakomitej formie FC NaNkacu było faworytem spotkania z dołującym Drink Teamem i tu też obyło się bez zaskoczeń. Kace po koncertowym występie zwyciężyli pewnie, bo 3:14. Fantastyczne zawody rozegrał zwłaszcza Dominik Baćko, ale po raz kolejny wielki plus musieliśmy zapisać przy nazwisku Kamila Bieńkowskiego. Golkiper FC N nie tylko świetnie bronił, ale też zdobył jedno trafienie i dorzucił dwie asysty. FC NaNkacu wciąż utrzymują się w grze o złoto, DT z kolei musi się coraz mocniej martwić o utrzymanie. Gramy Czasami drobnych perturbacjach wróciło na dobre tory i z dużymi nadziejami podchodzili do potyczki z FC Futebolwski. FC F byli nieco osłabieni, ale przez niemal pół godziny byli wymagającym przeciwnikiem dla GC. Jednak Czerwoni tego dnia byli naprawdę mocni, a w końcówce Patryk Paszko z Konradem Osińskim podkręcili tempo i finalnie zakończyło się na zasłużonym 9:3. Gramy Czasami po tej serii gier utrzymali swoją czwartą lokatę i nadal liczą się w wyścigu o tytuł. Nie zawiedli też Bad Boys Zielonki. Zespół w białych trykotach mierzył się z Chłopakami z Baraków, którzy tydzień temu potrafili ograć Boca Seniors. Tym razem nie było powtórki z rozrywki, CzB ponownie stawili się w dość skromnym zestawieniu. Efekt? Już po pierwszej części było 3:12. W drugiej nominalni gospodarze poradzili sobie nieco lepiej, nieźle prezentował się Kacper Duczyński, ale i tak BBZ nie pozostawili złudzeń, kto zasłużył na trzy oczka. Rezultat 8:20 mówił sam za siebie. Świetne zawody rozegrali zwłaszcza Piotr Wiśniewski i Paweł Szczepaniak, ale cała drużyna zasłużyła na wielkie brawa. Na koniec obejrzeliśmy w akcji Truskawki na torcie i Boca Seniors. Było to dość zacięte widowisko, nie brakło ostrej gry, ale piłkarskie atuty były po stronie wicelidera. Maks Czyżewski, Przemek Kostrzycki i Łukasz Pruszyński zrobili robotę i pokonali przeciwnika 2:11. Zwłaszcza po przerwie BC wyglądali znakomicie. I taka dyspozycja tego teamu sprawia, że emocje na końcu jesiennej kampanii będą ogromne, gdyż reszta czołówki także jest w gazie. 

1 szóstek 16.11

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek także nie zabrakło dobrego futbolu. Już na otwarcie solidny Drink Team II mierzył się z przeżywającą spory kryzys Spartą. Tym razem jednak Spartanie zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony, dodatkowo wykorzystując osłabienie rywali. Team w zielonych trykotach z Piotrem Świstakiem i Tomaszem Jagiełło na czele od początku do końca dominował i zasłużenie pokonał przeciwnika 8:15. I chociaż DT II nie odpuszczali, to jednak brak Norberta Tarasa i Jarka Łowickiego był widoczny. Le Cabaret już tradycyjnie nieźle rozpoczął swój mecz, tym razem z Dzikami Futbolu. LC szybko wyszli na prowadzenie 2:0, ale po kwadransie inicjatywę przejęli Daniel Kościński i jego ferajna. Jeszcze do przerwy DF wyszli z 2:0 na 2:4, a po zmianie stron spokojnie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Głównym dowodzącym był Damian Dobosz, jak zwykle dobre występy zanotowali Kamil Wdowiarski i Filip Olender. Dzięki temu Dziki zanotowały już drugą wygraną (tym razem 4:9) z rzędu, Le Cabaret zaś pozostał na ostatnim miejscu. Dość nieoczekiwanie wielkie emocje obejrzeliśmy w konfrontacji Starej Gwardii i La Zabavy. Gwardziści zanotowali fantastyczny start, po 17 minutach było 2:0, ale wtedy do pracy wzięli się goście i jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym na przerwę prowadzili 2:3 i wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Jednak SG po wznowieniu gry zadali dwa zabójcze uderzenia za sprawą Igora Mushko i odzyskali przewagę. Lecz w końcówce świetnie dysponowany Rafał Dębski wykorzystał błąd oponentów, po chwili jego wyczyn powtórzył Marcin Ziętek i trzy punkty powędrowały na konto La Zabavy (4:5), chociaż sensacja była o krok. Kindybały FC byli jedną z dwóch ekip we wszystkich klasach rozgrywkowych, która tej jesieni miała komplet oczek. Czas przeszły został tu użyty celowo, gdyż K FC przegrali po raz pierwszy. A wszystko to za sprawą Fast Transu. Już w 3 minucie Kamil Kuczewski uderzył na 0:1, ale wynik ten długo się utrzymywał. Dopiero po pół godzinie gry podwyższył na 0:2 Kamil Łukasik. Liderzy mogli stracić więcej goli, ale cudów między słupkami dokonywał Michał Adamiak. Na 5 minut przed końcem Jeremiasz Morawiecki trafił na 1:2, ale drużynie w białych strojach nie udało się wyrównać i pierwsza porażka w sezonie stała się faktem. Mimo tego Kindybały utrzymały przewodnictwo w ligowej stawce, ale jeśli marzą o tytule, to już nie będą mogli się mylić. Naprawdę fantastyczne spotkanie zobaczyliśmy na koniec, gdy na murawie zameldowali się Drużyna Asha i FC Zielony Alkobus. Gdy naprzeciw siebie stanęli najskuteczniejsi strzelcy ligi, czyli Norbert Chorostwoski i Karol Nowak, a w dodatku wspierani byli przez, odpowiednio, Kubę Chorostowskiego i Jakuba Wróbla, to było pewne, że nie będzie miejsca na nudę. I tak też było w istocie. Wspomniane wcześniej cztery nazwiska wystąpiły w głównej roli i od samego startu oglądaliśmy popisy w ich wykonaniu. Ta potyczka to była klasyczna wymiana ognia, ale na finiszu Alkobus odskoczył przeciwnikom za sprawą Kuby Wróbla i Karola Nowaka. Dlatego też zwycięstwo 7:11 przypadło im, ale należy pochwalić oba zespoły za niesamowicie wysoki poziom. 

2 szóstek 16.11

3. Liga Szóstek:

Zmagania Trzeciej Ligi Szóstek rozpoczęliśmy od starcia FC Warsaw Team z Pożoga Bonito. Murowanym faworytem, mimo nieobecności Mateusza Grabowskiego, był tutaj niepokonany dotąd lider i już w 1 minucie za sprawą niezawodnego Emila Gadomskiego Zieloni wyszli na prowadzenie. Tuż przed przerwą za sprawą samobója zrobiło się 2:0 i wydawało się, że nie będzie wielkich emocji. Nic bardziej mylnego. Na kwadrans przed końcem Daniel Dzięgielewski uderzył na 2:1, a gdy na tablicy widniała 45 minuta zrobiło się 2:2 po golu Krzysztofa Szafrańskiego. W ciągu niespełna 60 sekund odpowiedział Patryk Więckowski i było 3:2, ale w samej końcówce dwa zabójcze ciosy zadała PG, najpierw na 3:3 strzelił Adam Romanowski, a o zwycięstwie 3:4 na w ostatnich sekundach przesądziła bramka Dzięgielewskiego i sensacja stała się faktem. Pożoga Bonito w wielkim stylu ogrywa głównego kandytada to złota i sprawia, że FC Warsaw Team stracił status niepokonanej drużyny. Potem na murawie zameldowali się Brożyna Pierścienia i KS Syfon. Tutaj spodziewaliśmy się zaciętego widowiska, ale od początku duet Filip Skrzęta i Łukasz Błocki robił różnicę. Stąd już do przerwy było 4:1, a obaj zawodnicy zanotowali dublety. Po zmianie stron Syfon zaprezentował się nieco lepiej, wyróżniał się zwłaszcza Javier Peraza, ale nie wystarczyło to na dobrze funkcjonującego rywala i ostatecznie BP zasłużenie wygrali 8:4, w końcu przełamując złą passę. W konfrontacji FC Yelonki II z KTS Chimerą typowaliśmy, że obejrzymy wyrównany bój, ale nic takiego nie miało miejsca. KTS prowadzony przez Mateusza Bendarczyka zagrał naprawdę popisowo i nie dał oponentom żadnym złudzeń. Wynik 2:9 tego najlepszym dowodem. Poza wspomnianym Bendarczykiem (6 bramek) swoje dołożyli Sylwester Gwiazda i Piotr Jakubowski między słupkami, ale tak naprawdę cała Chimera zasłużyła na wielkie brawa. To rozstrzygnięcie sprawiło, że Niebiescy mogą jeszcze po cichu liczyć na miejsce na pudle, FC YII stracili na to szanse. Marketing Match był pewniakiem w rywalizacji z TS Amebą i wszystko się sprawdziło. Marketerzy górowali doświadczeniem nad ambitnie walczącymi Amebami, ale musimy przyznać, że ten mecz nie był aż tak jednostronny. Co prawda po pierwszej części było 4:1, ale po pół godzinie gry był moment, gdy TS A zbliżyła się na odległość dwóch bramek. Jednak Mateusz Piziorski i Krzysztof Skrzypczak po raz kolejny pokazali klasę i zakończyło się na 10:4. MM zbliżył się do lidera na trzy oczka, a trzeba pamiętać, że przed nimi jeden mecz zaległy, więc jeszcze wszystko jest możliwe. U pokonanych zaś mimo trzeciej przegranej z rzędu wyróżnił się autor hat-tricka Jakub Szafirowicz. Na koniec zobaczyliśmy w akcji zamykającą stawkę Teraz Kolską i FC Devs. Faworytem był tu wicelider, a jeszcze przed rozpoczęciem okazało się, że TS mają spore problemy kadrowe. Do tego w czasie zawodów wypadł im bramkarz Bartek Balik. Pomimo przeciwności losu Kolska walczyła ambitnie, ale niewiele mogła zdziałać. Dobrze bronił Maciej Klatka, a w przodzie dzielił i rządził Robert Brzeziński wspierany przez Oskara Kalickiego i Kamila Skwierczyńskiego. Efekt? Pewnie i zasłużone 1:11 o odrobienie trzech oczek do prowadzącego FC Warsaw Team.

3 szóstek 16.11

Sponsorzy