Nie zabrakło sensacji - podsumowanie zaległej kolejki w Lidze Bemowskiej!

Miniona już seria gier w Lidze Bemowskiej była dość specyficzna, gdyż nadrabialiśmy zaległości i większość zespołów miała wolne. Jednak zagraliśmy w pięciu klasach rozgrywkowych i tutaj działo się naprawdę sporo, padło też kilka niespodziewanych, by nie rzec sensacyjnych. I tak na pierwszym szczeblu w siódemkach Campeones Wąchock, po srogim laniu od Civas, w następnym meczu pokonali lidera Gladiatorów. Na czwartoligowych murawach  z kolei ważne zwycięstwa odnieśli Ukraine United i Zielony Stolik. W szóstkach, na pierwszym froncie, w starciu, które może zadecydować o tytule, FC NaNkacu w wielkim stylu pokonali Boca Seniora. Na drugim poziomie za to bardzo dobry występ zanotowała La Zabava. I na koniec, na czwartym levelu, Gastro Sparta sprawiła nie lada niespodziankę, triumfując z głównym kandydatem do złota, Guadalajarą FC. Zapraszamy na podsumowanie okrojonej kolejki w Lidze Bemowskiej!

 

1. Liga Siódemek

Na najwyższym szczeblu ligi siódemek zaległości nadrabiali gracze z Wąchocka. Zadanie mieli szalenie trudne, ale pokazali dwie twarze i wielki charakter. Najpierw zostali zdeklasowani przez beniaminka, by chwile później ograć samego lidera, sprawiając tym wielką sensację. Zaczniemy od początku. Pierwszym rywalem Campeones był Civas, czyli mieszanina eXc Mobile z Boca Seniors. Ta kompilacja spisuję się bardzo dobrze, a zwycięstwo w tym meczu dało by jej pozycje wicelidera. Po gospodarzach, którzy zdążyli ograć chociażby Dynamo spodziewaliśmy się więcej, tymczasem gracze w fioletowych trykotach mówiąc kolokwialnie, „zmietli ich z planszy”. Strzelanie zaczęli bardzo szybko, a do przerwy prowadzili już 6:0. Po zmianie stron kontrolowali przebieg meczu, dorzucając jeszcze 4 gole i pozwalając rywalowi tylko na trafienie honorowe. Do zwycięstwa 10:1 Civasów poprowadził Maks Czyżewski, który do hattricka dołożył jedną asystę. Chwile potem zmęczeni gracze Campeones mieli jeszcze trudniejsze zadanie. Nie dość, że mieli w nogach jeden mecz, to naprzeciw nich stanął lider rozgrywek, Gladiatorzy. Goście zwycięstwem w tym meczu mieli powiększyć swoją przewagę nawet do 5 punktów. Zaczęli zgodnie z planem. Już po 5 minutach prowadzili 2:0 i wydawało się, że będą punktować zmęczonego rywala. Ten jednak jeszcze w pierwszej odsłonie wrócił do gry, a golem do szatni doprowadził do remisu. 11 minut po zmianie stron Mikołaj Wysocki skompletował hattricka, wyprowadzając Gladiatorów na prowadzenie 2:3. Pięć minut potem nieustępliwie dążący do celi CW znów doprowadzili do remisu, a w samej końcówce zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Campeones Wąchock finalnie zwyciężył 4:3, sprawiając nie tylko nie lada sensację, ale również doprowadzając do wielkich emocji w końcówce sezonu. Gladiatorzy pozostali na pozycji lidera, ale mają tylko 2 punkty przewagi nad trójką: Civas, Dynamo, Haratacze i w perspektywie jeszcze mecz z tymi pierwszymi, który może decydować o mistrzostwie 1.Ligi Siódemek. Pamiętajmy także, że Civas ma w zanadrzy jeszcze do rozegrania jeden mecz zaległy. 

1_liga_siodemek_jesien_2022.png

4. Liga Siódemek

Za nami 8.kolejka czwartego szczebla ligi siódemek, która była tak naprawdę tą pierwszą w rundzie finałowej. Obejrzeliśmy po dwa mecze grupy mistrzowskiej i spadkowej nie odnotowując niespodzianek. Zaczniemy od lidera, Ukraine United, który podejmowało Chlejsy FC. Faworytem byli gospodarze, którzy tylko potwierdzili swoją dominacje na tym poziomie. Goście walczyli z całych sił, psując krew rywalowi jak tylko mogli, ale ten miał w składzie Yurę Tkachuka, który niemal w pojedynkę rozprawił się z rywalem. Osobiście otworzył wynik tuż przed przerwą, natomiast przy trafienia w 32 i 46 minucie popisał się asystami, prowadząc kolegów do pewnego zwycięstwa 3:0. UU pozostali na czele tabeli z 4 punktami przewagi nad Zielonym Stolikiem, który po wielkich emocjach pokonał Team Ivulin II i odskoczył w tabeli Chlejsom na 3 punkty, a Białorusinom na 5. Sam mecz mógł się podobać. Szybkie tempo, mnóstwo walki i dramaturgia do ostatniego gwizdka sędziego. W spotkanie lepiej weszli gospodarze, którzy po golach w 6 i 13 minucie prowadzili już 2:0. Goście za wszelką cenę próbowali zmienić niekorzystny rezultat i trzeba przyznać, że mieli ku temu swoje okazję. Wykorzystali jednak tylko tą z 43 minuty, w pozostałych sytuacjach zabrakło szczęścia, albo na ich drodze stawał kapitalnie dysponowany między słupkami Kuba Mezglewski, który swoim występem zapracował na miano zawodnika meczu. Tymczasem utrzymanie w 4.Lidze Siódemek zgodnie przyklepali: GS Raptusy Ursus oraz Reytan. Ekipa z Ursusa bez większych problemów pokonała Cool Team w stosunku 4:1. Można śmiało stwierdzić, że mecz rozstrzygnął się przed przerwą, na którą obie ekipy schodziły przy wyniku 3:0 dla gospodarzy. Druga odsłona była bardziej wyrównana, ale gospodarze kontrolowali przebieg meczu. W 36 minucie dołożyli gola numer 4 na co rywal odpowiedział trafieniem honorowym w samej kocówce. Do zwycięstwa Raptusy poprowadził autor 2 goli i 1 asysty, Kamil Siatkowski. Dużo więcej emocji było w starciu Reytana z Bemovią, w którym o zwycięstwie gospodarzy zdecydowała jedna bramka. Obejrzeliśmy bardzo wyrównane i zacięte zawody. W pierwszej połowie padł tylko jeden gola, ale już druga odsłona przyniosła ich znacznie więcej. Tuż po zmianie stron Reytan dołożył gola numer dwa, ale rywal się nie poddał. Szybko zdobył trafienie kontaktowe. Kilka minut potem gospodarze znów prowadzili dwoma golami, ale i tym razem oponent szybko zniwelował stratę do jednego trafienia. W samej końcówce Bemovia zdołała doprowadził do stanu 3:3. Więcej zimnej krwi i szczęścia zachowali jednak gospodarze, którzy w 50 minucie zdobyli gola na wagę 3 punktów. Ostatecznie Reytan zwyciężył 4:3, a jego najjaśniejszym punktem był Ioseb Otskheli. To jednak pomocnik gości, Tomek Świderski został najlepszym zawodnikiem tego meczu.   

jesien2022_podsumowanie8_liga4.png

1. Liga Szóstek:

Zmieniamy boiska na mniejsze i przechodzimy do rywalizacji w Pierwszej Lidze Szóstek. Tutaj jako pierwsi na murawie zameldowali się All4One i FC Warsaw Team. W pierwszej części jeszcze Warszawiacy utrzymywali tempo, jakie narzucili A4O, ale z czasem przewaga Niebiesko-granatowych rosła. Już do przerwy było 5:3, a po zmianie stron nominalnie gospodarze raz za razem punktowali rywali. Prym w tym wiódł zwłaszcza Rafał Diduch, ale całe All4One pokazało klasę. Warsaw Team próbował się odgryzać w drugiej cześci, ale Sebastian Frączek, który z konieczności stanął na bramce, świetnie wywiązywał się ze swojej roli. Finalnie A4O po naprawdę udanym występie zwyciężyli 10:4 i dzięki temu awansowali na szóstą pozycję. W meczu na szczycie pomiędzy Boca Seniors i FC NaNkacu spodziewaliśmy się znakomitego widowiska i nie zawiedliśmy się. Już po 9 minutach było 0:2, ale potem Boca zaczęła gonić i po 20 minutach było już tylko 2:3. Jednak dwa szybkie gole (odpowiednio trzeci i czwarty w tym spotkaniu) do szatni Rafała Szewczyka sprawiły, że po pierwszej połowie Kace prowadziły 2:5. Druga odsłona była już remisowa, obie drużyny wbiły sobie po trzy sztuki i dzięki temu FC N zwyciężyli 5:8. I tutaj odzielna notka należy się wspomnianemu Szewczykowi, który tego dnia zdobył aż siedem goli, notując absolutnie fenomenalny występ. Który może przesądzić o złotym medalu, gdyż dzięki tej victorii Kace awansowali na pierwszą pozycję, odskakując od swojego konkutenta, Boca Seniors, na trzy punkty. Na koniec obejrzeliśmy rywalizację Bad Boys Zielonki z East Crew. Zgodnie z zapowiedziami, była to zacięta potyczka. Pierwsza część to była klasyczna wymiana ciosów. Sytuacja boiskowa zmieniała się jak w kalejdoskopie, ale żadnej z ekip nie udało się osiągnąć przewagi, zaten skończyło się na 5:5. Po zmianie połów komanda rodem z Ukrainy nieco się zacięła z przodu, co wykorzystali Bad Boysi kierowani przez niezawodnego Piotra Wiśniewskiego. I dzięki lepszej skuteczności BBZ triumfowali 10:7, przełamując serię czterech porażek z rzędu. East Crew z kolei nadal zamykają tabelę i widmo ich spadku staje się coraz bardziej wyraźne. BR Frączek (All4One)

 jesien2022_podsumowanie8_ligaszostek1.png

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek rozegraliśmy tylko jeden mecz, pomiędzy Grinders i La Zabavą. W tych zawodach delikatnym faworytem byli Zieloni i ta prognoza potwierdziła się w pełni. Krzysztof Sobolewski i spółka po naprawdę dobrym występie wygrali 2:7, chociaż trzeba przyznać, że do przerwy oglądaliśmy wyrównaną potyczkę. Nominalni gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie za sprawą Mikolai Radzionau, lecz za każdym razem LZ odrabiali straty, zatem po pierwszej połowie było 2:2. W drugiej strzelali już tylko goście za sprawą Pawła Staniszewskiego, Marcina Ziętka i Sebastiana Szwaji, za to Grinders bili głową w mur. W czym największy udział miał najlepszy na placu golkiper La Zabavy Arek Siwiński. I to on był bohaterem tego spotkania, chociaż należy docenić całą drużynę w zielonych trykotach.

 

4. Liga Szóstek:

Najwięcej grania było w Czwartej Lidze Szóstek, gdzie obejrzeliśmy aż siedem spotkań. Zaczęliśmy od El Barrio Mexa i Młodych Perspektywicznych. Tu zgodnie z zapowiedziami byliśmy świadkami zaciętego boju. EBM kierowani przez duet Adam Strankowski - Saul Green po dwóch golach do szatni prowadzili 2:0, ale w drugiej połowie MP zaczęli gonić straty. I po dublecie Rafała Zbójkiewicza w 44 minucie zrobiło się 2:2. Wydawało się, że Młodzi pójdą za ciosem, tymczasem na 60 sekund przed końcem decydujące trafienie zdobył Strankowski i El Barrio wygrało 3:2. Takie rozstrzygnięcie sprawiło, że szanse na top3 dla Młodych Perspektywicznych bardzo zmalały. Następnie na placu zobaczyliśmy Guadalajarę FC oraz Airwent. I nie było żadnych zaskoczeń. Lider wygrał tu zgodnie z planem 9:3, już do przerwy w pełni kontrolując boiskowe wydarzenia (było wtedy 4:0). W drugiej odsłonie G FC z Witkiem Świderskim na szpicy kontynuowali swój dobry występ, chociaż trzeba przyznać, że goście za sprawą Darka Malewskiego i Bena Wakeforda próbowali się odgryzać. Ostatecznie jednak trzy oczka powędrowały na konto Guadalajary. Znacznie bardziej zacięta była potyczka Energetyka z KK Watahą Warszawa. W zasadzie od samego startu oglądaliśmy tu klasyczną wymianę ognia, ale w pierwszej połowie obu stronom brakowało nieco skuteczności. Stąd też wynik po pierwszych 25 minutach był dość skromny, 2:1 prowadziła załoga ze Stegien. W drugiej cześci Niebiescy wrzucili na wyższy bieg i uzyskali dwubramkową przewagę (4:2), ale Miłosz Czernecki i jego świta nie zamierzali się poddawać. KK WW nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale też wyszli na 4:5 w 42 minucie. Wataha na finiszu oddała piłkę rywalom i postanowiła bronić wyniku. Co było błędem, gdyż Energetyk zanotował kapitalny come-back. W 48 minucie na 5:5 strzelił Rafał Stefanek, a na sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry bramkę na 6:5 zdobył fantastycznie tego dnia dysponowany Grzegorz Kobiałka i triumf gospodarzy stał się faktem. Energetyk po tym sukcesie wciąż się liczy w walce o złoto. Szczególnie że potykali się konkurenci do mistrzostwa (o czym później). Wcześniej KTS Chimera mierzyła się z zamykającym stawkę Gołków Crew. I był to mecz bez większej historii, w którym KTS po prostu zmiótł oponenta z planszy, ogrywając go aż 17:1. Było to prawdziwe show w wykonaniu Chimery i w zasadzie wszyscy zawodnicy, od bramkarza Piotra Jakubowskiego, przez defensywę z Jakubem Wilczkiem na czele, aż do napadu z Filipem Brusem i Maksymem Yakobczukiem spisali się wyśmienicie. GC byli tylko tłem dla świetnie dysponowego KTS-u i zasłużenie przegrali tę potyczkę. W konfrontacji Borowików z Szybkim Shotem spodziewaliśmy się wyrównanego boju, ale końcowy rezultat 2:8 dla Shotów mógł nieco dziwić. Z przebiegu gry nie było to jednostronne widowisko. Team w czarnych koszulkach w pierwszej części miał nieco więcej z gry, ale co z tego, skoro strzelali tylko goście. Dlatego też po pierwszej połowie było 0:3. Po zmianie stron do pracy wziął się Bartek Folc i dzięki niemu Borowiki zbliżyli się na 2:4. Finalne minuty były jednak popisem Szybkiego Shotu, który prowadzony przez Macieja Medyńskiego, który aż czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców, odskoczyli od rywali i na dużym spokoju dowieźli zwycięstwo. Potem po raz drugi tego dnia na boisko wybiegli El Barrio Mexa i KK Wataha Warszawa. To była niezwykle ważna rywalizacja z punktu widzenia układu tabeli. Przez większą część czasu była to zacięta batalia i żadnej z ekip nie udało się uzyskać przewagi. Aż do 35 minuty utrzymywał się remis 2:2. Ostatni kwadrans należał jednak do Watahy, którą do triumfu poprowadził ich kapitan Miłosz Czernecki. Dwie asysty oraz jeden gol Czerneckiego przesądziły o tym, że Wataha pokonała El Barrio 2:5. I chociaż o miejsce na pudle nie będzie łatwo, o czym wcześniej pisaliśmy, to ten wynik daje na to nadzieje. Brygada z Meksyku zaś mocno skomplikowała sobie kwestię walki o mistrzostwo. Podobnie jak Guadalajara FC. Dla G FC spotkanie z Gastro Spartą, która jesienią nie zdobyła nawet punktu, miało być tylko formalnością. Tymczasem Michał Opiński i spółka już po 120 sekundach prowadzili 2:0. Żółci zaczęli gonić, ale do szatni w nieco lepszych nastrojach schodził GS (3:2). Po wznowieniu gry wciąż obie drużyny szły łeb w łeb, ale w końcu Guadalajara dopadła Spartan i w 45 minucie było 5:6. Nie był to jednak koniec emocji. W 47 minucie było już 6:6, a potem błąd popełnił obrońca gości. Pomyłkę tę z zimną krwią wykorzystał Mariusz Naczkę i sensacja w postaci zwycięstwa 7:6 stała się faktem. W zasadzie cały zespół Gastro solidarnie zapracował na tę spektakularną victorię, ale my MVP wybraliśmy Michała Opińskiego, autora hat-tricka. Guadalajara za to po tej porażce, jeśli marzy o tytule, nie może już się potknąć.

 jesien2022_podsumowanie8_ligaszostek4.png

 

Sponsorzy