In Plus Pojemna Halina nie zwalnia tempa! Gladiatorzy też lepsi w meczu w na szczycie

W klasyku Ligi Bemowskiej, Gladiatorzy, po dobrym, emocjonującym i stojącym na wysokim poziomie piłkarskim spotkaniu pokonali mistrza, Chemika Bemowo, pozostając w grze o złote medale w lidze siódemek. W lidze szóstek, wydaje się, że tylko jakiś cud mógłby odebrać tytuł fenomenalnej In-Plus Pojemnej Halinie, która tym razem zdeklasowała Contrę. W innych ligach również nie zabrakło ciekawych pojedynków, roszad na podium, ale w zasadzie we wszystkich ligach tabela zdążyła się już wyklarować i wiemy, kto ma w tym roku aspiracje medalowe, a komu przyjdzie walczyć o utrzymanie. Zapraszamy na cotygodniowy, obszerny raport z naszych rozgrywek!

 

1. Liga siódemek:

Moszna Squad oraz Gladiatorzy odjeżdżają stawce. Liderująca ekipa Michała Burzyńskiego tej niedzieli podejmowała Zjazd i jak to bywa gdy stawka jest wyrównana, musiała bronić swojej pozycji. Rywal nie był wygodny, ale gospodarze szybko strzelili gola, po kilkunastu minutach dołożyli drugiego, ustawiając sobie to spotkanie. W drugiej odsłonie wprawdzie obie ekipy wbiły po golu, ale kontrola nad tym meczem była po stronie Moszny. Tymczasem Gladiatorzy mieli zdecydowanie trudniejsze zadanie. Jakby nie było, w absolutnym szlagierze Ligi Bemowskiej po bardzo dobrych zawodach pokonali aktualnego jeszcze Mistrza, Chemika Bemowo 5:2. Samo spotkanie nie zawiodło. Szybkie tempo, dużo walki i piękne gole. Więcej jakości było jednak po stronie Gladiatorów, którzy już do przerwy prowadzili 3:0. Druga odsłona była zdecydowanie bardziej wyrównana, ale goście nie pozwolili rywalom zbliżyć się na mniej niż dwa gole. Ozdobą meczu była piękna bramka w samej końcówce, zdobyta przez bardzo doświadczonego Ashota Galstyana, który „zamknął sklep” bramkarzowi rywala. Tym samym prowadząca dwójka ma już odpowiednio pięć oraz cztery punkty przewagi nad trzecim zespołem w tabeli, Pohyblem, który w miniony weekend dostał zimny prysznic od Zmarnowanych Talentów. W tym meczu wyszło ile dla gości znaczy Cezary Dominiak i że sam Przemek Gigiel, lider obu klasyfikacji indywidualnych, to za mało na pierwszoligowego średniaka. Gracze w niebieskich trykotach zagrali przede wszystkim skuteczniej. Do przerwy prowadzili 1:0, ale tuż po zmianie stron przyszło wyrównanie. Decydujące o losach meczu były dwie akcje duetu Boruń – Karnitskyi. Taki wynik sprawił, że ZT wygrzebały się ze strefy spadkowej, natomiast Pohybel mimo wszystko utrzymał swoją pozycję. Dał się jednak dogonić Wąskiej Kadrze, która po kapitalnej końcówce spotkania odprawiła z kwitkiem FC Casuals 7:3. Niemal całe zawody były w miarę wyrównane, ze wskazaniem na nominalnych gospodarzy, ale wynik wciąż oscylował wokół remisu. Jednak to co wydarzyło się w samej końcówce było rzeczą niemal bez precedensu. Wynik 3:2 utrzymywał się do 48 minuty, ale wtedy bracia Jaszczak: Igor oraz Artur cztery razy w dwie minuty rozmontowali obronę rywala, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Triumf ten pozwolił Wąskiej Kadrze dołączyć do grona trzech drużyn z dziewięcioma punktami na koncie, które wciąż pozostają w grze o medale. Na koniec pozostało nam starcie byłych drugoligowców, Old United z Defenders. W tej edycji jednak zdecydowanie lepiej radzą sobie gracze Mariusza Kurczyńskiego, którzy nie tak dawno okupowali podium i to oni byli faworytami do zwycięstwa. Na boisku wszystko potwierdzało się do 42 minuty, gdy po konsekwentnej grze OU prowadził już 3:0. Kompletnie nic nie wskazywało, by coś złego mogło przytrafić się gospodarzom, którzy już chyba w głowach dopisali sobie komplet punktów, bo w końcówce stanęli, a rywal zagrał do końca. Trzy bramki w cztery minuty i remis 3:3 przeszedł do historii. To bez wątpienia zasługa świetnie broniącego bramkarza „Obrońców”, Radka Lalaka oraz Macieja Raka, który dwoma pierwszymi golami wlał w serca kolegów nadzieje na korzystny wynik.

 LB TOP7 1 KOLEJKA 6

2. Liga Siódemek:

Za nami szósta seria spotkań Drugiej Ligi Siódemek, po której w czołówce zachowany został status quo. O szczęściu może mówić pauzujący lider, Walec, który mimo tylko odpowiednio, dwóch i trzech punktów przewagi nad drugim i trzecim zespołem w tabeli, pozostał na swoim miejscu. Szansy na przeskoczenie bądź dogonienie lidera nie wykorzystali Los Lamusos oraz Agil at Agord. Ci pierwsi jako wicelider w sobotni poranek podejmowali bardzo silny Legion, remisując 2:2. Obejrzeliśmy bardzo ciekawe zawody, w których nie zabrakło twardej, męskiej walki i sporej dawki emocji. Pierwsza odsłona oraz początek drugiej to większa aktywność graczy w zielonych trykotach, którzy prowadzili po 32 minutach dwoma golami. Potem jednak LL odrobili straty i przede wszystkim w drugiej połowie wyłączyli z gry snajpera gości Pawła Grzelę, co było kluczem do uratowania remisu. Wielka w tym zasługa Marcina Bochniaka, który wziął na siebie wspomniane zadanie, za co został nagrodzony tytułem zawodnika meczu. Tymczasem atakujący z trzeciego miejsca Agil at Agord wiedział już, że zwycięstwo nad Drink Men dawało mu drugą lokatę i zrównywało go punktami z liderem. Zadanie wydawało się być łatwe, tym bardziej że ekipa Mirka Wyszczelskiego zamykała tabelę. Rzeczywiście Agil sprawiał lepsze wrażenie, ale rywal był skuteczniejszy. Goście już w pierwszej połowie zmusili faworyzowanego przeciwnika do gonienia wyniku. Podobnie było po przerwie, ale upór gospodarzy dał im w samej końcówce remis. Ostatnie słowo należało jednak do ekipy DM, która w ostatniej akcji meczu przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę, sprawiając nie lada niespodziankę. Bohaterem „Granatowo-pomarańczowych” został autor dwóch goli i dwóch asyst, Łukasz Skwarko. Bardzo dużo emocji towarzyszyło nam w spotkaniu St. Varsovii z Wrzeciono Teamem, gdzie dramaturgia trzymała w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego. Mecz był bardzo zacięty i twardy, a bardziej ruchliwi byli gracze w pomarańczowych trykotach, którzy już do przerwy prowadzili 3:1. Ekipa Michała Witkowskiego miała problemy z wstrzeleniem się w bramkę rywala i gdy wydawało się, że to goście postawią kropkę nad „i,” obudził się Karol Mroczkowski, który najpierw wypracował gola kontaktowego, a następnie uratował swoim kolegom jeden punkt. Na koniec pozostało nam starcie o wygrzebanie się z samego dołu tabeli, pomiędzy Lyreco, a BKS-em 04 Górki. Lepsza o dwa gole okazała się ekipa Mikołaja Tchorzewskiego, która tuż po zmianie stron wykorzystała moment dekoncentracji rywala, zadając oba, decydujące ciosy. Tutaj z kolei zadziałało stare przysłowie, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, bo w pierwszej odsłonie raził nieskutecznością najlepszy strzelec Lyreco, Tomasz Uzarski.

 LB TOP7 2 KOLEJKA 6

3. Liga siódemek:

Działo się na trzecim szczeblu ligi siódemek przy Obrońców Tobruku 11. Wszystkie drużyny ze strefy medalowej straciły punkty, ale na podium zanotowaliśmy tylko jedną roszadę. To właśnie Chyże Rosomaki zameldowały się na jego najniższym stopniu, pokonując samego lidera, KS Na Pełnej. W hicie tego szczebla limit szczęścia ekipy Tomka Uzarskiego się wyczerpał. Doświadczeni gracze w niebieskich trykotach zagrali konsekwentnie w każdej formacji, no i mieli świetnie dysponowany duet Karol Galimski – Hubert Dygas, który statystyki wziął na siebie. Rosomaki były po prostu zespołem lepszym, a wynik 4:1 jak najbardziej to odzwierciedla. Mimo porażki, KS Na Pełnej utrzymali prowadzenie w tabeli, a to za sprawą Izby Wytrzeźwień, która nie wykorzystała szansy i tylko zremisowała z Orłami Leszka 1:1. Obejrzeliśmy bardzo dobre, szybkie zawody, w których nie brakowało sytuacji bramkowych. Pierwsi do głosu doszli „Niebiescy”, których na prowadzenie, po kiksie bramkarza wyprowadził Jakub Sławiński. Remis wiceliderowi uratował jego kapitan, zdecydowanie najlepszy zawodnik meczu, Adrian Gizyński. Izba pozostała na drugim miejscu w tabeli, do dwóch punktów niwelując stratę do lidera i pozostając jedyną niepokonaną drużyną trzeciej ligi. Co ciekawe Izba dała się dogonić Rosomakom, którzy także zgromadzili jedenaście punktów. Tymczasem stawka w tej edycji jest na tyle wyrównana, że kolejna ekipa w tabeli traci do podium jeden punkt, a dwie kolejne tylko dwa. Na czwarte miejsce wskoczyła Bemovia, która troszkę niespodziewanie, bo bardzo gładko odprawiła z kwitkiem Walca II 7:2, spychając go z trzeciej na piątą pozycje. Młoda ekipa z Bemowa w sobotni poranek zagrała wręcz koncertowo, przesądzając losy meczu już w pierwszej połowie, choć trzeba oddać, że rywale nie zawiesili w tym meczu poprzeczki zbyt wysoko. Do przerwy było bowiem 5:0 i mówiąc kolokwialnie: było pozamiatane. Hattricka i asystę w tym meczu zanotował Jan Ojrzyński i to on zgarnął tytuł gracza meczu. Tempa nie zwalnia także debiutujący w tej edycji En Avant Warsaw, który tym razem ograł Nie Ma Mocnych 3:1. Mecz był bardzo wyrównany, ale to gracze rodem z Francji byli drużyną lepiej zorganizowaną w każdej formacji i przede wszystkim skuteczniejszą, a ich zwycięstwo wydaje się być zasłużone. To były bardzo cenne trzy punkty, gdyż pozwoliły wprawdzie przycumować na szóstym miejscu, ale zachować tylko dwa oczka straty do strefy medalowej. Pozostało nam premierowe zwycięstwo tej wiosny KP Koziej, która po szalonym meczu pokonała Pożoga Bonito 5:4. Przed przerwą konkretniejsi byli gracze w czarnych trykotach, którzy prowadzili 3:1. Po zmianie stron zaś do głosu zaczęli dochodzić tegoroczni debiutanci, którzy powoli niwelowali straty, doprowadzając niemal do remisu. Kozia jednak mimo szalonej końcówki obroniła prowadzenie i zapisała na swoje konto trzy punkty.

 LB TOP7 3 KOLEJKA 6

 

Piątkowe prognozy pogody zapowiadały ulewne deszcze, my zaś w naszej zapowiedzi spodziewaliśmy się gradu goli w Lidze Szóstek. Na szczęście sprawdziło się tylko to drugie, gdyż pogoda, poza krótkimi momentami, dopisała, a za to zawodnicy grający przy ulicy Serwisowej nie zawiedli. Na pierwszym szczeblu In-Plus Pojemna Halina w meczu na szczycie rozbiła Contrę i niemal pewnym jest, że przy takiej dyspozycji mistrzowski wazon dla nich będzie formalnością. Na drugim froncie lider, Gramy Czasami mocno męczył się z Futebolwski FC, ale finalnie sięgnął po szóstą wygraną z rzędu. Imponującą wygraną zanotowali za to wiceliderzy, Truskawki na Torcie, którzy rozgromili Marketing Match. Na trzecioligowych murawach prowadząca trójka: Motive, La Zabava i ADP Wolska Ferajna solidarnie wygrali swoje starcia i wydaje się, że to właśnie pomiędzy nimi rozstrzygnie się kwestia tytułu. Zapraszamy na podsumowanie kolejki w Lidze Szóstek!

 

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek rozpoczęliśmy od małej sensacji. W jedynym sobotnim meczu Bad Boys Zielonki pokonali FC Ochotę 8:7. To było bardzo otwarte widowisko. Od pierwszych chwil oglądaliśmy tu prawdziwą wymianę ognia, ale nieco lepsza do przerwy była drużyna Marka Jurgi, która prowadziła 3:4. W drugiej odsłonie BBZ prowadzeni przez Michała Garleja zgarnęli trzy punkty po dramatycznym finiszu. W 49 minucie było 7:7, ale po chwili gola na wagę triumfu zdobył niezawodny kapitan, Paweł Szczepaniak i ekipa z Zielonek sprawiła największą niespodziankę w tej kolejce. Obrońcy tytułu po tej porażce mogli tylko liczyć na potknięcie In-Plus Pojemnej Haliny z drugą Contrą. Tutaj jednak nie było o tym mowy. Lider tabeli już po nieco ponad kwadransie prowadził 1:4 (hat-trick golkipera Tomka Warszawskiego!), ale potem zespół z Woli zbliżył się na 2:4. Co tylko rozsierdziło zawodników w białych trykotach, którzy od tego momentu włączyli najwyższe obroty. Imponował zwłaszcza Jan Skotnicki, świetne zawody rozgrywał też Igor Zieliński. Finalnie In-Plus rozjechał Contrę jak walec, a wynik 3:21 mówił sam za siebie. Wydaje się, że w takiej dyspozycji mistrzostwo dla nich wydaje się być tylko formalnością. Trwa za to walka o pozostałe miejsca na podium. I tu po raz kolejny swoje ambicje pokazał All4One. Podopieczni Macieja Rataja nie rozegrali wielkiego meczu z zamykającymi tabelę Dzikami Futbolu, ale zwyciężyli pewnie i bezdyskusyjnie 5:0. Najlepszy na placu był Stanisław Kędzierski, ale my docenimy też występ Darka Puchty. Czyste konto plus kilka naprawdę świetnych interwencji sprawiło, że A4O mógł być spokojny o tyły. Po tym starciu „Granatowo-niebiescy” wskoczyli na czwartą pozycję, Dziki Futbolu zaś nadal zamykają stawkę. Pierwsza część rywalizacji FC NaNkacu i AnonyMMous była bardzo zacięta, do „szatni” oba teamy schodziły przy stanie 3:4. Po wznowieniu gry Konrad Kozłowski wziął ciężar na swoje barki i dzięki niemu „Anonimowi” odskoczyli rywalom i ostatecznie triumfowali 4:8. AnonyMMous po tym dobrym występie pokazali, że z pewnością będą bić się o „pudło”, FC N z kolei chyba będą musieli zweryfikować swoje marzenia o medalach. Bardzo dobry weekend zanotowali wspomniani na starcie Bad Boys Zielonki. Paweł Szczepaniak i spółka wygrali w sobotę (z FC Ochotą), udała im się ta sztuka też w niedzielę. W konfrontacji z przedostatnim Drink Teamem nie mieli łatwo (2:2 po pierwszej połowie), musieli uważać na groźnego Kubę Strzałkowskiego, ale po przerwie skorygowali ustawienie i dało to efekty. O zwycięstwie 4:7 zadecydowała przede wszystkim końcówka meczu, ale też skuteczność wspomnianego Pawła Szczepaniaka, asysty Piotra Bujalskiego i ciężka praca na całej długości i szerokości boiska reszty drużyny. Bad Boys Zielonki awansowali na szóste miejsce, Drink Team pozostał na dziewiątej pozycji i wciąż czeka na pierwsze punkty. Na sam koniec FC Ochota zapisała łatwe trzy oczka po walkowerze z Fast Transem.

 LB TOP6 1 KOLEJKA 6

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek zmagania rozpoczęliśmy od starcia Gramy Czasami z Futebolwski FC. Tutaj faworytem był aktualny lider, ale jak się okazało, Krzysztofa Sobolewskiego i jego świtę czekała trudna przeprawa. Od początku F FC postawili trudne warunki, przez co oglądaliśmy zaciętą batalię. Za każdym razem, gdy GC odskakiwali rywalom, to team w czarnych barwach podganiał ich (największa w tym zasługa duetu Łukasz Kowal – Javier Peraza). I ta wymiana ciosów trwała do samego końca, ale ostatecznie to w ekipie Gramy Czasami był niezawodny Paweł Staniszewski. Popularny „Stanisz” po raz kolejny okazał się bohaterem swojej ekipy, zdobywając pięć goli i dorzucając do tego trzy asysty. Bez niego wygrana 10:8 nie byłaby możliwa. GC triumfowali po raz szósty z rzędu w tym sezonie i pewnie zmierzają po złoto, Futebolwski FC zaś, mimo naprawdę solidnego występu, spadli na szóste miejsce. Przez długi czas rywalizacji Warsaw Bad Boys z KS Syfon wydawało się, że w końcu przełamią się ci drudzy. Kapitalne zawody rozgrywał Adam Trybus, który w pojedynkę nękał defensywę rywali. Rezultat 3:5 do przerwy dla KS S to głównie jego zasługa (bo zdobył wszystkie pięć trafień). Niestety jego koledzy nie byli tak skuteczni i to właśnie okazało się zgubą dla ekipy w czerwonych trykotach. Brakowało nieco szczęścia i doświadczenia, co skrzętnie wykorzystał weteran w składzie WBB, Damian Borowski. Popularny „Boro” w drugiej części zagrał koncertowo (łącznie aż osiem razy wpisywał się na listę strzelców, z czego siedem po zmianie stron) i finalnie to zadecydowało o wygranej Michała Podobasa i spółki 9:7. Chociaż wielkie brawa należą się dla KS Syfonu, którzy pokazali się z naprawdę dobrej strony. ASPN Bemowo w niczym nie przypominają mistrzowskiego teamu z jesieni. Obrońcy tytułu zanotowali już trzecią przegraną z rzędu. Tym razem z rozkręcającymi się W1nners. W1 prowadzeni przez dwójkę Maciej Jurczak i Szymon Niekało od pierwszego gwizdka dominowali na placu i już po pierwszej części prowadzili 3:1. A w drugiej nie oddali przeciwnikom inicjatywy, tylko jeszcze powiększali dystans. Skończyło się na pewnym, całkowicie zasłużonym 7:3, które wywindowało „Zwycięzców” już na czwarte miejsce. ASPN z kolei w niczym nie przypomina drużyny z zeszłej kampanii i o powtórce sukcesu z zeszłego sezonu może już zapomnieć. Na sam koniec obejrzeliśmy dwa pogromy. Pierwszego z nich nikt się nie spodziewał, bo mierzący się z Truskawkami na Torcie, Marketing Match wydawał się jednym z kandydatów do awansu. Jednak podopieczni Michała Padały zaprezentowali się w miniony weekend fatalnie. Czego nie można powiedzieć o TNT. Ekipa w błękitnych trykotach wprost rozniosła oponentów, a rezultat 17:1 mówi sam za siebie. Nie było u nich słabych punktów. Doskonale bronił Adrian Kakietek, w drugiej linii błyskotliwie grali Marcin Kierwas i Marek Chechat, w przodzie groźny był Kamil Siatkowski (który i tak mógł mieć więcej bramek niż cztery w tej potyczce). Jednak najlepszy z nich był Adam Olszewski, brylujący w przodzie, ciężko też pracujący w obronie. Bez niego tak fantastyczne zwycięstwo nie byłoby możliwe. Truskawki na Torcie po tym sukcesie utrzymali się na pozycji wicelidera, MM zaś ,mimo tej porażki utrzymali miejsce w górnej połówce tabeli. Wysoki rezultat obejrzeliśmy też w konfrontacji Zielonej Latarni z KTS Chimerą. „Zieloni” od samego startu mieli cel zaaplikować przeciwnikom jak najwięcej goli i trzeba przyznać, że udało im się to znakomicie. Kolejne fantastyczne zawody rozegrał Paweł Maul, wspomagali go w tym Mateusz Ruta i Grzegorz Gaworek. Z takim trio w ofensywie 17:2 nikogo nie mogło dziwić. KTS starał się i walczył, ale zabrakło im po prostu jakości, a rywal był zwyczajnie lepszy. Podopieczni Pawła Janasa po piątej porażce są w coraz gorszej sytuacji i wydaje się, że ciężko będzie im uniknąć spadku.

 LB TOP6 2 KOLEJKA 6

3. Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek po niedzielnych występach wyklarowała nam się trójka zespołów, które będą biły się o złoto. Jedną z nich jest ADP Wolska Ferajna. Na ekipę z Woli czekał wymagający przeciwnik, w postaci Starej Gwardii, ale ADP poradziła sobie znakomicie, prowadzena przez Damiana Ciszka wygrała 6:3. Sam Ciszek był zdecydowanie najlepszy na placu, zdobył dwa gole, przy pozostałych czterech asystował. „Gwardziści” nie mieli na niego sposobu, chociaż przed przerwą jeszcze starali się gonić rywali (przegrywali wtedy minimalnie, bo 3:2). Ostatecznie jednak musieli uznać wyższość Wolskiej Ferajny, przez co chyba ostatecznie pożegnali się z nadziejami na miejsce na podium. Drużyna Konrada Ciesielczyka w swoich czterech grach zanotowała komplet punktów i coś czujemy, że będą bić się o, co najmniej, awans. Wiele emocji było w konfrontacji Chłopców do bicia z FC Yelonki. Pierwsza połowa jednak nie zapowiadała takiego scenariusza. Maciej Dubicki i jego świta prowadzili pewnie 5:1 i wydawało się, że nic im nie zagrozi. Lecz po zmianie stron obudziła się ekipa z Jelonek. Sebastian Małczyński i spółka gonili oponentów i w 43 minucie ta sztuka im się udała, gdy świetnie dysponowany tego dnia Szymon Milczarek trafił na 6:6. Po chwili jednak bramkę na wagę zwycięstwa zdobył niezawodny Dubaj” i skończyło się na 7:6 dla Chłopców. W pierwszej połowie rywalizacji KAC Drink Team z ACL Zerwane oglądaliśmy prawdziwą wymianę ciosów. Wynik 4:5 po pierwszych 25 minutach świadczy o tym najlepiej. Jednak brak w składzie „KacyMateusza Grabowskiego dał o sobie znać. ACL z kolei pojawili się w naprawdę silnym zestawieniu, z Kamilem Siatkowskim i Danielem Kornatką na czele, co miało kluczowy wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie. Drużyna w błękitnych strojach w drugiej połowie już nie dała KDT się zbliżyć do siebie, poprawiła grę w obronie i zasłużenie wygrała 4:9. Ekipa Damiana Ryciaka po tym zwycięstwie znalazła się na czwartym miejscu z 12 punktami na koncie (tyle co trzecie ADP), ale rozegrali aż trzy spotkania więcej od Wolan, więc ich szanse na „pudło” są matematyczne. Ale piłka ciągle jest w grze! KAC Drink Team zaś wylądował na siódmej pozycji. Szalenie trudne wyzwanie miała przed sobą Teraz Kolska. Bartek Balik i jego ferajna mierzyli się z wiceliderem i liderem tabeli. W obu tych potyczkach przegrali, ale zaprezentowali się ambitnie. W pierwszym meczu, z drugą La Zabavą, było 16:7. LZ, chociaż „Żółto-czarni” próbowali się odgryzać, zagrali po profesorsku i co chwilę punktowali Kolską. Prym w tym wiódł zwłaszcza duet Paweł Staniszewski i Krzysztof Sobolewski, ale cała drużyna w zielonych trykotach zasłużyła na słowa uznania. I La Zabava po tym rozstrzygnięciu wciąż pozostała w wyścigu o mistrzostwo, utrzymując drugą lokatę. Teraz Kolska z koleipo tym spotkaniu mierzyła się jeszcze z Motive. I tutaj, dopóki starczyło im sił, byli wymagającym rywalem (do przerwy było tylko 2:5). Potem jednak Piotr Gwiaździński i Dawid Molenda weszli na wyższe obroty i zakończyło się pewnym zwycięstwem lidera 2:13. Motive po raz kolejny pokazał prawdziwy rozmach w ofensywie i to pomimo tego, że grał bez swojego snajpera, Adriana Olpińskiego. Jeśli utrzymają taką dyspozycję, to w przyszłym sezonie awansują do Drugiej Ligi Szóstek. Na sam koniec siódmej kolejki obejrzeliśmy w akcji Drugie Wydanie i FC Devs. I tutaj głównym bohaterem tego widowiska został Marcin Sikora, który aż ośmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Spory w tym udział miał też Maciej Aderek i Przemek Tabor, ale to wspomniany „Sikorbył najjaśniejszą postacią w swojej drużynie. Bez niego zwycięstwo 13:4 nie byłoby możliwe. „Diabły” starały się, szczególnie w pierwszej połowie nie odstawali od przeciwników, ale tego dnia rywal był po prostu lepszy, co miało odzwierciedlenie w końcowym rezultacie. DW po tym efektownym triumfie opuścili ostatnie miejsce i wskoczyli na ósmą pozycję. FC Devs spadli znaleźli się oczko niżej.

 LB TOP6 3 KOLEJKA 6

Sponsorzy