W rywalizacji UKS Południe Czosnów z Inferno Teamem w rozgrywkach Piątej Ligi Szóstek faworytem byli aktualni liderzy, ale to Czosnów lepiej rozpoczął to spotkanie. Lecz nie miało to przełożenia na wynik, a z czasem IT zaczęli śmielej atakować. I po niespełna kwadransie po udanym kontrataku Stanisław Tymiński, na raty, ale skutecznie trafił na 0:1. Nie minęło 120 sekund, gdy dość przypadkowego gola zdobył Artur Cioth i zrobiło się 0:2. UKS po tych dwóch gongach szybko się podniósł i w 19 minucie po mocnym strzale Damiana Krężlewicza było już tylko 1:2. Ale jeszcze przed przerwą Tymiński po raz drugi wpisał się do protokołu i po pierwszej odsłonie mieliśmy 1:3. Początek drugiej połowy to sytuacje z obu stron (tu wyróżnimy kapitalną robinsonadę Antoniego Kowalskiego po pół godzinie gry), ale w końcu gospodarze dopięli swego i w 32 minucie za sprawą Krężlewicza zmniejszyli straty do 2:3. W 37 minucie mieliśmy już remis. Wówczas bardzo ładnym, mierzonym uderzeniem w samo okienko popisał się Dawid Ostrowski. UKS nie zamierzał się tym zadowalać i w 39 minucie po raz pierwszy w tych zawodach wyszedł na prowadzenie, co było dziełem, rzecz jasna, najlepszego na placu Krężlewicza. Inferono w odpowiedzi miało swoje szanse, ale Artur Pręgowski zrehabilitował się za błąd przy trafieniu na 0:2 i już do końca bronił bez zarzutów. A do tego jego koledzy z pola zadali decydujący cios, którego autorem był nie kto inny jak Damian Krężlewicz. UKS Południe Czosnów po znakomitym występie wygrali 5:3 i trzeba przyznać, że pokazali charakter w tym spotkaniu. Inferno Team zaś przegrali po raz pierwszy w tym sezonie, ale mimo tego utrzymali się na szczycie ligowej tabeli i wciąż wszystko w ich rękach.