Konfrontacja Tornado UA z FC Melange zapowiadała się jako hit czwartej kolejki i, jak się okazało, to starcie po prostu pozamiatało, gdyż obejrzeliśmy tu mocnego kandydata do meczu sezonu. Początek tych zawodów wyglądał tak, że nominalni gospodarze atakowali, a strzelali tylko goście. Zaczęło się od ataków TUA, ale już w 5 minucie po karnym wynik otworzył Kamil Sadowski. W 7 minucie ten sam zawodnik strzałem w okno, z pomocą delikatnego rykoszetu, podwyższył na 0:2. Niedługo później swoją bramkę zdobył Mateusz Figiel, a po niespełna kwadransie było 0:4 po uderzeniu Damiana Patoki. Koniec emocji? Nic z tych rzeczy! W 16 minucie gola zdobył Stepan Solomoniuk, po chwili na listę strzelców wpisali się Volodymyr Boichuk oraz Mykola Frankiv i zrobiło się 3:4. Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli wyrównać, ale rezultat pierwszej połowy się nie zmienił. Jak w pierwszej odsłonie oglądaliśmy moc wrażeń, tak druga to był prawdziwy rollercoaster. W 23 minucie Kola Frankiv skompletował dublet i mieliśmy remis, ale FC M szybko odpowiedzieli bramką Patoki i było 4:5. W 27 minucie mieliśmy znowu remis po strzele Frankiva, po niespełna 60 sekundach na 6:5 uderzył Boichuk, ale to nie było ostatnie słowo Tornado. Gdyż po kolejnej minucie po raz czwarty do protokołu wpisał się Frankiv, który wykorzystał błąd bramkarza rywali i mieliśmy już 7:5. Następnie znakomitą szansę na podwyższenie wyniku mieli Czarno-zieloni, ale obili słupek. Co na nich szybko się zemściło. Dzięki doskonale prezentującemu się tego wieczoru Sadowskiemu zamiast 8:5 było 7:6 w 33 minucie, a w 34 Sadowski wystąpił w roli asystenta przy trafieniu Marcina Wiktoruka i było 7:7. Od tego momentu oglądaliśmy akcja za akcję (zresztą, jak przez cały czas trwania tego piłkarskiego spektaklu), ale Tornado za bardzo się odsłoniło i po kontrze z 37 minucie goście dzięki Patoce wyszli na 7:8. T UA próbowali odrabiać straty, grali w przewadze, mieli swoje okazje, znowu obili obramowanie, ale finalnie po tym pasjonującym boju przegrali. Tornado UA wraz z FC Melange stworzyli naprawdę niesamowity thriller i aż szkoda, że nie mogliśmy przydzielić trzech punktów obu zespołom, bo niewątpliwie zasłużyły na to. Dodamy jeszcze, że tempo tej potyczki było kosmiczne i czasami aż trudno było nadążyć za zawodnikami biegającymi na boisko. I była to świetna reklama naszej ligi, czapki z głów, Panowie!