No Matches

AnonyMMOus, FC Melange i Haratacze mistrzami letniej Ligi Bemowskiej!

Sezon letni w Lidze Bemowskiej w 2019 roku oficjalnie przeszedł  do historii! Przed ostatnią kolejką mieliśmy sporo znaków zapytania, ale teraz już wszystko jasne. AnonyMMous wytrzymali ciśnienie w meczu na szczycie i po kapitalnych zawodach minimalnie pokonali Gladiatorów, gwarantując sobie powrót na szczyt po blisko dwóch latach! Na boiskach drugoligowych do złotych medalistów MELOdramatu dołączyli na podium Drink Men (srebro) oraz St. Varsovia (brąz). W trzeciej lidze, swego również dopiął FC Melange, który choć tytuł zapewnił sobie jeszcze przed wyjściem na murawę, to już na niej potwierdził swoją klasę, pewnie ogrywając Dental Doctor. Dzięki temu, zakończyli letnie rozgrywki bez porażki! Na czwartym szczeblu w wielkim stylu triumfowali Haratacze! Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie ostatniej kolejki w Lidze Letniej!

 

1 Liga:

Można by śmiało rzec nareszcie. AnonyMMous w świetnym stylu zdobyli złote medale najwyższego szczebla Ligi Bemowskiej, co ostatnio udało im się w zimowym sezonie 2017 roku, a zatem grubo ponad dwa lata temu. Od tamtej pory ekipa Macieja Miękiny w dziewięciu sezonach tylko cztery razy lądowała poza podium, ale tylko raz niżej niż czwarte miejsce. Wszystkie oczy w tej kolejce skierowane były na środowy szlagier, w którym AnonyMMous w meczu o mistrzostwo pierwszej ligi zmierzyli się z Gladiatorami. W komfortowej sytuacji był lider, któremu do pełni szczęścia wystarczył remis, podczas gdy ich rywal musiał nie tylko wygrać to spotkanie, ale jeszcze dzień później ograć Zieloną Polanę. Obie ekipy stworzyły widowisko godne rangi tego meczu, w którym byliśmy świadkami zwrotu akcji, a potem nieudanej pogoni. Otóż w mecz lepiej weszli Gladiatorzy, którzy objęli dwubramkową przewagę. Jednak „Anonimowi” szybko wzięli się do roboty i jeszcze do przerwy prowadzili 4:3. Po zmianie stron gospodarze odskoczyli na dwa gole, ale rywal szybko zniwelował stratę do jednej bramki i tak naprawdę taki scenariusz utrzymywał nam się do końca zawodów, które ostatecznie zakończyły się zwycięstwem Macieja Miękiny i spółki 6:5. Trzeba przyznać, że były to zawody, które mogły zadowolić licznie zgromadzoną publikę. Tempo gry było zawrotne, a jedni i drudzy pokazali kawałek dobrego futbolu.  Tym samym dwa najważniejsze medale mieliśmy już rozdane. Szampany mogli już otwierać AnonyMMous, natomiast Gladiatorzy po raz trzeci w swojej krótkiej przygodzie z LB musieli zadowolić się wicemistrzostwem. Została nam zatem kwestia najniższego stopnia podium, o które w czwartkowy wieczór w bezpośrednim boju zmierzyli się OMS z All4One. W lepszej sytuacji była ekipa Cezarego Andrzejczyka, która miała trzy punkty przewagi, a zatem wystarczył jej remis. Również w tej konfrontacji obie ekipy sprostały randze spotkania i stworzyły świetne widowisko. Szczególnie pierwsza połowa mogła się podobać. Pierwsi do głosu doszli goście, którzy objęli dwubramkowe prowadzenie. Jednak OMS rozkręcał się z minuty na minutę i już do przerwy doprowadzili do stanu 2:2. Po zmianie stron gracze w białych trykotach przede wszystkim zachowali więcej zimnej krwi, bo mecz był wyrównany, ale gole strzelali już tylko oni. Trzy trafienia dorzucił po przerwie OMS i pewnie zwyciężył 5:2, wywalczając tym samym brązowe krążki najwyższego szczebla Letniej Ligi Bemowskiej. Zatem wszystkie medale mieliśmy rozdane, ale to nie był koniec emocji, ponieważ byliśmy ponadto świadkami wielkiego wyścigu po zwycięstwo w obu klasyfikacjach indywidualnych. W trzech z pozostałych czterech meczów obejrzeliśmy istny grad goli, który wywrócił obie klasyfikacje do góry nogami. W pierwszym meczu tej kolejki Contra bez najmniejszych problemów pokonała FC Warsaw United 13:0, przypieczętowując czwarte miejsce na koniec letniej kampanii, ale nie to było najważniejsze. Otóż oprócz świetniej postawy Aleksandra Szyszki (gracz meczu) i Michała Raciborskiego, pierwsze skrzypce grał również Wojtek Osobiński, który zanotował aż siedem ostatnich podań i objął znaczne prowadzenie w klasyfikacji najlepszych asystentów. Z kolei chwilę potem, równie ostre strzelanie zafundowała sobie ekipa U-35, która rozgromiła Zieloną Polanę 16:7, a aż trzynaście goli zdobył Norbert Taras, który tym samym wysunął się na prowadzenie wśród najlepszych snajperów pierwszej ligi. Przewaga Osobińskiego i Tarasa była tak duża, że praktycznie byli oni pewni statuetek, jednak jeszcze jeden mecz grali Gladiatorzy i to z tą samą Zieloną Polaną co U-35. Był więc promyk nadziej zarówno dla Michała Dryńskiego jak i Pawła Pająka na wyprzedzenie wspomnianej dwójki, jednak pierwszy z nich musiałby zaliczyć przynajmniej dziewięć asyst, a drugi strzelić trzynaście goli. Gladiatorzy od początku ruszyli na osłabionego kadrowo rywala, wygrywając już do przerwy 9:4, a duet Dryński – Pająk dwoił się troił, ale co najważniejsze dla nich punktował. W drugiej połowie gracze w fioletowych trykotach dorzucili jeszcze dziewięć goli, tracąc jeszcze dwa i wygrali finalnie 18:6, ale nie to było istotne. Otóż obaj gracze Gladiatorów dopięli swego. Michał Dryński zanotował dziewięć asyst i zgarnął tytuł najlepszego asystenta pierwszej ligi, a Paweł Pająk pokonał bramkarza ZP aż trzynaście razy, zostają królem strzelców LLB. Wielkie Gratulacje !!! W pozostałym czwartkowym starciu nieoczekiwanie mieliśmy mnóstwo emocji. Skazani na pożarcie w konfrontacji z Papadensami, FC Warsaw United postawili faworyzowanemu rywalowi bardzo ciężkie warunki, prowadząc nawet do przerwy 3:1. Po mianie stron jednak ekipa Dominika Podlewskiego wzięła się ostro do roboty i z nawiązką odrobiła straty, wygrywając finalnie 4:3. Jak zawsze zwycięzców charakteryzował kolektyw, o czym najlepiej świadczy fakt, że oprócz bramkarza wszyscy zawodnicy w szarych trykotach zapisali się w statystykach.  

09 01 ug99w

 

 

2 Liga:

Na drugoligowych murawach mistrza znaliśmy już od siódmej kolejki, ale nie było wiadomo do końca, kto obok MELOdramatu znajdzie się wśród grona medalistów. Dziewiątą serię gier miało otworzyć starcie Mazovii z Dzikami Futbolu, ale jak się okazało Ekipa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego nie stawiła się na placu i łatwe trzy punkty powędrowały do Adriana Rączki i spółki. Co w ostatecznym rozrachunku dało im mocne, czwarte miejsce z ledwie jednym oczkiem straty do podium. Zespół z Mazowsza zaś uplasował się na przedostatniej pozycji. Tuż nad nimi znalazł się Zakon Bonifratrów po zwycięstwie 8:4 nad Argentina FC. Już po pierwszych trzech minutach była 2:0 po trafieniach Łukasza i Marka Konopko i ten rezultat utrzymał się do końca pierwszej odsłony. Po zmianie stron „Zakonnicy” jeszcze podkręcili tempo, a do wygranej, oprócz wspomnianej dwójki, poprowadził ich Jerzy Kurowicki. „Albicelestes” dopiero na finiszu tego meczu się przebudzili, ale zabrakło im czasu na coś więcej. A FC zwieńczyli sezon na siódmym miejscu. Świeżo upieczeni złoci medaliści MELOdramat z kolei mogli sobie odpuścić ostatnie spotkanie z bijącą się jeszcze o srebro St. Varsovią, ale nic takiego się nie wydarzyło. „MELO” zagrali tak, jak na mistrza przystało i wygrali aż 7:1. Obejrzeliśmy pasjonującą walkę o tytuł króla strzelców, która rozegrała się wewnątrz drużyny w czerwonych trykotach między trójką Adrian Cuch, Piotr Parol i Michał Kielak. Zwyciężył Kielak, którego cztery gole w konfrontacji z Varsovią wywindowały go na pierwszej miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów (końcowy dorobek 15 bramek). Piotrowi Parolowi przypadła zaś statuetka za najlepszego asystenta (12 ostatnich podań). Patrząc na to, jaką MELOdramat posiadał siłę w ofensywie, to nikogo nie mogło dziwić, że mistrzowski wazon trafił w ich ręce. Michał Witkowski i jego zespół zaś spadł z drugiej na trzecią pozycję. Wyprzedził ich Drink Men, który w batalii o miejsce na „pudle” okazał się lepszy od bezpośredniego rywala, Kasztanów, ogrywając ich 3:2. Ekipa Mirka Wyszczelskiego prowadziła już 2:0, potem 3:1, ale ich przeciwnicy nie odpuszczali i na dwie minuty przed końcem strzelili na 3:2. Lecz DM udało się obronić przed naporami oponentów i zdobyć cenne trzy punkty. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie najlepszy na boisku Łukasz Skwarko. I dzięki tej wygranej srebrne medale znalazły się w posiadaniu Drink Men, duże brawa! Kasztany zaś wypadły w pierwszej połówki tabeli, plasując się na szóstej pozycji, ale do podium zabrakło im naprawdę niewiele. Tak jak FC NaNkacu, którzy zameldowali się na piątym miejscu po pokonaniu Yelonek 6:1. Chociaż rezultat wskazuje na łatwe zwycięstwo Pawła Wojsława i jego świty, to wynik nieco zamazuje obraz tego widowiska, które do przerwy było wyrównane, remis 1:1 po pierwszej połowie tego najlepszym dowodem. Jednak świetna postawa między słupkami Łukasza Bednarskiego oraz skuteczność Jakuba Małachowskiego (hattrick) pozwoliła FC N w dobrym stylu zakończyć sezon. Ekipa z Jelonek z kolei tego lata, mimo dużego potencjału, zaprezentowała się sporo poniżej swoich możliwości i zasłużenie zamknęła ligową stawkę.

09 02 lteb0

 

 

3 Liga:

Przed ostatnią kolejką trzeciego szczebla Letniej Ligi Bemowskiej szansę na mistrzowski tytuł miały już tylko dwie drużyny – FC Melange oraz Legion. Sytuacja w tabeli była jednak tak zagmatwana, że trzecia drużyna w stawce – Dental Doctor mogła jeszcze wywalczyć wicemistrzostwo, ale równie dobrze skończyć sezon tuż za „pudłem”, ponieważ ASPN Bemowo oraz Fast Trans mieli jeszcze szanse na brąz. Zmagania dziewiątej kolejki zaczęliśmy od pewnego zwycięstwa ekipy Macieja Rataja, która gładko ograła FC Devs 5:0. Bardzo dobrze zagrała cała drużyna z Bemowa, w której oprócz bramkarza tylko jeden gracz nie zapisał się w statystykach, a naszym zdaniem największy wpływ na tryumf ASPN-u miał lider defensywy i autor dwóch goli, Bartłomiej Chmiel. Zatem ASPN zrobił swoje i teraz czekał na to, co ugra w tym tygodniu Dental. Zanim jednak przejdziemy do środowych zmagań w drugim wtorkowym meczu również swoje zadanie perfekcyjnie wykonał Legion, który w tej serii miał zaplanowane dwa mecze i aby marzyć o złocie musiał oba wygrać i czekać na potknięcie lidera. Jakub Lipa i spółka pewnie pokonali TN Pocisk 10:5, ale zwycięstwo w wbrew pozorom nie przyszła łatwo, bo po pierwszej połowie było tylko 3:2 dla „Legionistów”. Po zmianie stron jednak gracze w zielonych trykotach włączyli piąty bieg i bardzo szybko odjechali rywalowi, a najlepszy na placu okazał się autor hattricka, Bartek Adamiak. Tymczasem już pierwszy środowy mecz przyniósł nam pierwsze rozstrzygnięcie i to te najważniejsze. Otóż w szranki stanęli Legion oraz Dental Doctor, a więc drużyny które aby zbliżyć się do osiągnięcia swoich celów musiały wygrać. Obie ekipy zafundowały nam emocjonalny rollercoaster, w którym byliśmy świadkami klasycznych zwrotów akcji. Otóż po pierwszych dwudziestu minutach 2:1 prowadzili „Doktorzy”, jednak po przerwie wszystko szybko odwróciło się do góry nogami. Legion strzelił cztery gole z rzędu, wychodząc na prowadzenie 5:2 i wydawało się jest już po meczu. Tymczasem gracze w czarnych trykotach pokazali jak się gra do ostatniego gwizdka sędziego i ostatecznie po dramatycznej końcówce zwyciężyli 6:5. Zatem kwestia mistrzowskiego tytułu rozstrzygnęła się zanim lider wyszedł na murawę. Nie zapominajmy ponadto, że taki wynik przedłużył nadzieję DD na wicemistrzostwo (w ostatnim środowym starciu musiałby pokonać świeżo upieczonego mistrza), a także zamknął drogę do podium zarówno ASPN-owi jak i Fast Transowi. Ekipa Łukasza Słowika podeszła jednak do starcia z Dentalem na sto procent i w ostatnim środowym meczu pewnie pokonała swojego oponenta 4:1. Klasę samą w sobie potwierdził lider drużyny wspomniany, Słowik, który zanotował w tym meczu hattricka, przypieczętowując tym samym tytuł króla strzelców trzeciej ligi. To jednak nie koniec wyróżnień dla kapitana FC Melange, który do spółki z nieobecnym tego dnia graczem DD, Rafałem Dobroszem zostali najlepszym asystentami tego szczebla LLB. Wielkie Gratulacje! Reasumując FC M w dobrym stylu przypieczętowali „majstra”, wicemistrzem został Legion, natomiast brązowe krążki wywalczył Dental Doctor, a zatem mimo wielkich emocji w porównaniu z poprzednią kolejką w czołówce zachowany został status quo. Pozostały nam dwa czwartkowe mecze, z których do skutku doszedł jeden. Otóż pierwsze zaplanowane starcie walkowerem Fast Transowi oddała KP Kozia, natomiast w drugim Defenders dość gładko ograli Bemovię 5:1 i zakończyli letnią przygodę z Ligą Bemowską na siódmej pozycji. Zwycięską drużynę jak zawsze charakteryzował kolektyw. Najlepszy dowodem jest fakt, że aż sześciu zawodników zapisało się w statystykach, a my na gracza meczu wybraliśmy kapitana „Defendersów” - Konrada Dobrowolskiego, który tego wieczora zdobył gola oraz dwa razy otwierał kolegom drogę do bramki rywala. 

09 03 s5pk2

 

 

4 Liga:

Przed dziewiątą serią gier na czwartym froncie w pościgu o złoto pozostawały aż cztery drużyny. Lecz już na otwarcie kolejki wykoleiła się pierwsza z nich, czyli Car Net Polska, który dość niespodziewanie uległ zamykającej tabele Awanturze Warszawa 6:2. Od początku ton boiskowym wydarzeniem nadawali AW, jeszcze do przerwy prowadząc 3:1. Po zmianie stron wydawało się, że role się odwrócą, ale koncertowy występ zanotował Grzegorz Himkowski (hattrick), który był architektem tej wygranej. I takie rozstrzygnięcie sprawiło, że CNP finiszowali na drugim miejscu. „Awanturnicy” zaś w swoim drugim tego dnia meczu nie dali szans HapiFootball, pokonując ich aż 9:1. Tym razem rolę głównego egzekutora przejął od Himkowskiego Patryk Królak, zdobywca pięciu bramek. Po takich dwóch efektownych wiktoriach można się zastanawiać, co by się stało, gdyby Awantura Warszawa grała tak przez cały sezon? Lecz dopiero na ostatnim etapie letnich rozgrywek pokazali na co ich stać i wystarczyło to do awansu z ostatniego na ósme miejsce. Na dół tabeli spadli wspomniani HapiFootball, którzy oprócz porażki z AW przegrali też gładko z TSP Szatańskie Pęto 0:9. I tutaj obserwowaliśmy dość jednostronne widowisko, od początku na placu dominowali zawodnicy w bordowych trykotach, a prym wśród nich wiódł zwłaszcza Adrian Urbański, który zakończył to spotkanie z dorobkiem trzech goli i dwóch asyst. Zawodnicy TSP tego lata grali w kratkę i to z pewnością było głównym czynnikiem, że zakończyli rozgrywki dopiero na szóstym miejscu. Do lepszego rezultatu zabrakło regularności. Z tym miał też problem w tej kampanii czwarty na finiszu Walec.  I najlepiej to zobrazowała dziewiąta kolejka, w której ekipa Maćka Zarzyckiego rozgrywała dwa spotkania. W pierwszym z nich wygrali ze Złotopolskimi Warszawa 3:8, chociaż po pierwszej odsłonie zapachniało sensacją, gdyż ZW prowadzili 3:1 po trzech golach Daniela Kierlewicza. Po wznowieniu gry na placu istniał już tylko jeden zespół, który prowadzony przez Grzegorza Gaworka, Mateusza Piziorskiego, Bartosza Woźniaka i Kamila Iwanowicza sięgnął po trzy punkty. I ten rezultat sprawił, że drugie starcie Walca, z pierwszymi Harataczami, toczył się o najwyższą stawkę – o tytuł. Zespołowi w czarnych koszulkach potrzebna była wygrana z liderem i wpadka Januszy na Pikniku w rywalizacji z Rekinami Biznesu. Ten drugi scenariusz się spełnił (o czym później), ale ten pierwszy nie doszedł do skutku, gdyż Haratacze potwierdzili mistrzowską dyspozycję i wygrali 8:2. O tym zwycięstwie zadecydował duet Karol Truszczyński (cztery asysty) i Mateusz Repczyński (cztery gole), ale cała drużyna solidnie zapracowała na ten rezultat. I dzięki temu rozstrzygnięciu mistrzowski wazon zasłużenie trafił do gabloty Patryka Rosłańca i jego świty, która w przekroju całego lata okazała się zdecydowanie najlepsza. Czapki z głów przed nimi. Na oddzielne brawa zasłużył wspomniany Truszczyński, który z 18 ostatnimi podaniami wygrał klasyfikację na najlepszego asystenta Czwartej Ligi, duże brawa. Triumf Harataczy z Walcem sprawił, że Januszy na Pikniku z Rekinami Biznesu toczył się może nie o „pietruszkę”, ale jego ciężar gatunkowy na pewno spadł. JnP mieli już zapewniony co najmniej brązowy medal, ale mogli jeszcze wywalczyć srebro. Ta sztuka im się nie udała, gdyż RB pokonali „Januszy5:4. Mecz ten przypominał typowy pojedynek bokserski z cyklu „cios za cios”, ale lepiej „uderzały” Rekiny i to oni mogli cieszyć się z trzech punktów po końcowym gwizdku. Co pozwoliło im utrzymać solidną, piątą pozycję w tabeli. Krzysztof Sobieszczuk i jego ferajna, mimo porażki, również nie mieli powodów do niezadowolenia, gdyż finiszowali na „pudle” i pokazali się z naprawdę dobrej strony tego lata. Na sam koniec sezonu spotkali się szósta przed tą serią gier KTS Chimera i ósmi Złotopolscy Warszawa. I ta rywalizacja miała swój smaczek, gdyż Daniel Kierlewicz mógł jeszcze zdobyć statuetkę króla strzelców. I dokonał tego, gdyż jego dwa trafienia pozwoliły mu wyprzedzić drugiego strzelca ligi, Mateusza Piziorskiego o jedno trafienie i wygrać klasyfikację z dorobkiem 13 goli. Oprócz tego, jego zespół wygrał z KTS-em 5:3 i dzięki temu awansował na siódme miejsce. Chimera zaś zakończyła tę kampanię na przedostatniej pozycji.

09 04 gc70e

 

Sponsorzy