No Matches

Złoci debiutanci! LKS Izbiszcze Białystok zwycięzcą Pucharu Lata 2024

Obiekt przy Obrońców Tobruku turniejami stoi! Choć z wiadomych względów w najbliższym czasie najwięcej będzie się mówić o rozpoczynającej się w czwartek EMF Lidze Mistrzów, gdzie będziemy mieli aż trzech swoich przedstawicieli, warto jeszcze na moment wrócić do niedalekiej przyszłości. W minioną niedzielę na warszawskim Bemowie stawiło się bowiem blisko 40 ekip z całej Polski, aby spośród siebie wyłonić triumfatora Pucharu Lata 2024. Rywalizacja była bardzo zacięta i wyrównana, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Ostatecznie złote medale zawisły na szyjach graczy LZS-u Izbiszcze Białystok, którzy – co ciekawe – byli jedyną pozawarszawską drużyną w ćwierćfinałach! Znakomita gra defensywna i nieco polotu z przodu sprawiło jednak, że to Podlasianie zgarnęli najcenniejsze trofeum, po serii rzutów karnych pokonując w wielkim finale A@K_Volkswagen. Na najniższym stopniu podium zmagania zakończył FK Almaz, który wygrał w „małym finale” z Połczyn Brothers. Już teraz serdecznie zapraszamy was natomiast do przeczytania obszernej relacji z zawodów, szczegóły znajdziecie poniżej.

Faza grupowa:

W Grupie A bezkonkurencyjna okazała się ekipa A@K Volksvagena. Zespół, który od sezonu jesiennego występować będzie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Ligi Bemowskiej, pewnie wygrał komplet spotkań, pewnie wychodząc do dalszych gier z pierwszej lokaty. Prawdziwym pokazem siły był w ich wykonaniu mecz przeciwko innej ekipie z SL6, Gramy Czasami, wygrany 6:0. O drużynie Krzysztofa Sobolewskiego możemy z kolei śmiało napisać, że mocno rozczarowała. GC, którzy stawili się na turniej w dość eksperymentalnym składzie, pewnie ograli Aplikacje Krytyczne (6:0) oraz Fakel (3:0), ale w bezpośrednich starciach o wyjście z grupy okazywali się słabsi – o meczu z Volkswagenem już pisaliśmy, na inaugurację musieli z kolei uznać wyższość PKS-u MazoCup Radom. To właśnie drużyna z Radomia jako druga zameldowała się w dalszej fazie, wygrywając trzy mecze i ulegając jedynie zwycięzcy grupy. Czwarta lokata trafiła do Ukraińców, którzy dzięki minimalnej wygranej nad Aplikacjami Krytycznymi (2:1) zakończyła zmagania z 3 pkt.

Bez wątpienia największą sensacją całej fazy grupowej był fakt, że już na tak wczesnym etapie z rozgrywkami pożegnała się eXc Mobile Ochota. Uczestnik zbliżającej się wielkimi krokami EMF Ligi Mistrzów rywalizował w Grupie B, gdzie początkowo wszystko szło po ich myśli. 7 pkt w 3 meczach sprawiało bowiem, że drużyna Kamila Jurgi zdawała się być o krok od fazy pucharowej. W ostatnim meczu psikusa spłatali im jednak gracze Essa Warszawa, którzy wygrali 3:2 i wyrzucili jednego z głównych faworytów turnieju, samemu wygrywając z 10 pkt rywalizację w grupie. Druga lokata przypadła w udziale Fenixowi Kalisz, który także potrafił odebrać punkty zawodnikom ze stolicy, remisując 0:0, a dopiero na trzeciej finiszował eXc Mobile. O awans nie otarły się natomiast Żabka Polska oraz UA Team, a więc zespoły, które zajęły finalnie czwartą oraz piątą lokatę. Wynik bezpośredniego meczu (3:1) sprawił, że to Żabka znalazła się wyżej w tabeli. Ukraińcy zakończyli natomiast zmagania z zerowym dorobkiem punktowym.

Grupa C stała pod znakiem dominacji FC Otamanów. Kolejny zespół zza naszej wschodniej granicy nie miał najmniejszych problemów z wywalczeniem awansu, notując cztery pewne triumfy i w cuglach meldując się w fazie pucharowej. Za ich plecami trwała natomiast zażarta walka o drugą lokatę premiowaną awansem. Ostatecznie zwycięsko wyszli z niej Defendersi (7 pkt), którzy o dwa „oczka” wyprzedzili trzecią Galicię. W bezpośrednim starciu pomiędzy tymi ekipami padł remis (2:2), a decydująca okazała się wpadka naszych wschodnich sąsiadów na inaugurację, przeciwko Wild Lynx (2:2). Team w zielonych trykotach nie włączył się co prawda do walki o awans, zdobywając ledwie 4 pkt, ale to właśnie mecz z jego udziałem zadecydował o tym, kto zamelduje się w dalszej fazie turnieju. Stawkę w tej grupie uzupełnił Cool Team, który niestety nie był w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji. Drużyna Andrzeja Krawczyka przegrała komplet spotkań, zdobywając w nich zaledwie jedną bramkę i zasłużenie kończąc zmagania na ostatniej lokacie.

W Grupie D bezkonkurencyjni – zgodnie z przewidywaniami – okazali się Połczyn Brothers. Obecni wicemistrzowie SL6, a także dwukrotni zwycięzcy Pucharu Lata pokazali swoją moc, wygrywając wszystkie cztery mecze, legitymując się przy tym fantastycznym bilansem bramkowym (18:0). Za swego rodzaju niespodziankę możemy natomiast uznać fakt, że na drugiej pozycji finiszował BlicTeam (7 pkt). Zespół ten zaprezentował się naprawdę bardzo korzystnie, dystansując w efekcie bardzo dobre drużyny: Husarię Mokotów (4 pkt) oraz Elektrowoźniaka (2 pkt). O tych dwóch teamach możemy z kolei napisać, że nieco rozczarowały. Szczególnie mamy tu na myśli drużynę Tomasza Hubnera, która ostatni mecz – gdy nie miała już szans na awans – oddała walkowerem. Ukraińcy próbowali natomiast rywalizować jak równy z równym, choć niestety tym razem rywale okazali się zbyt mocni. Gra w Pucharze Lata była z kolei bardzo cennym doświadczeniem dla ABK. Świeżo upieczony mistrz Bostik 10. Ligi Letniej zdobył co prawda tylko jedną bramkę, ale przełożyło się to na 2 zdobyte punkty. Nie mamy zresztą wątpliwości, że rywalizacja przeciwko takim zespołom może zaprocentować już jesienią.

Do sporej sensacji doszło także w Grupie E, gdzie dopiero trzecią lokatę zajął Zakład Pogrzebowy Tanatos. Jeden z głównych faworytów stawił się na ten turniej w nieco eksperymentalnym składzie i dość szybko musiał za to zapłacić. Gracze tej ekipy odnieśli dwa pewne triumfy nad zespołami zamykającymi stawkę, w bezpośrednich bojach o awans stracili jednak aż pięć punktów: najpierw zremisowali z UKS-em Południe Czosnów (0:0), a następnie ulegli KS-owi Presley Gniazdowy (0:3). To właśnie te dwie drużyny wywalczyły finalnie awans do dalszych gier. W bezpośrednim starciu padł co prawda remis (1:1), ale pojedynki z Tanatosem zadecydowały o tym, że to Presley wygrał zmagania grupowe. Na czwartej lokacie finiszował FC Arcon, którego gracze – choć pokazali się z pozytywnej strony – nie potrafili zdobyć żadnego punktu z czołową trójką. Sztuka ta udała im się dopiero przeciwko młodziutkiemu KS Pogrom Praga (5:1), który zbierał w naszym turnieju pierwsze seniorskie szlify.

W Grupie F mieliśmy finalnie tylko cztery zespoły, wobec czego czasu gry został wydłużony z 15 do 20 minut. Bezkonkurencyjni okazali się tutaj zawodnicy LZS-u Izbiszcze Białystok, którzy wygrali komplet spotkań i pewnie awansowali do dalszych gier. Gracze z Podlasia wysoko wygrali dwa spotkania, a opór postawił im jedynie FK Almaz (3:2). To właśnie drużyna rodem z Ukrainy finiszowała na drugiej pozycji, także wygrywając wysoko dwa pozostałe starcia. Trzecia lokata przypadła w udziale Hordzie. Zespół ten nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z wymienionymi wcześniej ekipami – przegrywając odpowiednio 1:3 i 2:6 – a brak awansu do dalszych gier osłodził sobie nieco pogromem sprawionym Joga Bonito Częstochowa (8:0). To właśnie zawodnicy z Częstochowy zamknęli stawkę w tej grupie, będąc niestety tłem dla rywali, przegrywając wszystkie trzy mecze i tracąc w nich aż 26 bramek!

Także w Grupie G oglądaliśmy rywalizację pomiędzy czterema zespołami. W tym przypadku bezkonkurencyjny okazał się Dream Team Warsaw. Drużyna Maćka Szpakowskiego stawiła się przy Obrońców Tobruku w naprawdę mocnym zestawieniu, potwierdzając na przestrzeni fazy grupowej swoje wysokie ambicje. Szczególnie imponujący był ich triumf w ostatniej serii gier nad Sempami (6:3). Reprezentant SL6 także zebrał bardzo solidną paczkę i pomimo porażki z DTW, awansował do dalszych gier z drugiej lokaty (6 pkt). W starciu z tak dysponowanymi ekipami większych szans nie mieli gracze Talento Colombiano. Debiutanci w naszych rozgrywkach ulegli zarówno DTW (1:3), jak i Sempom (0:8), a jedyne punkty zdobyli dzięki zwycięstwu nad MKS-em Żychlin (2:1). Ostatnia z wymienionych drużyn była również ostatnią w tabeli, na co wpływ miał z pewnością fakt, że na zawody stawiła się w bardzo wąskim zestawieniu. To przełożyło się na komplet porażek, odpowiednio 0:4 z DTW, 2:5 z Sempami i 1:2 z Talento Colombiano.

Grupa H to prawdziwy popis w wykonaniu Union Of Boys. Przedstawicieli Ligi Bemowskiej musiał radzić sobie bez występującego w eXc Mobile Ochocie kapitana – Bartka Goździewskiego, ale nie przeszkodziło im to w odniesieniu trzech pewnych triumfów i awansie do 1/8 finału. Trzy punkty za plecami drużyny w czarnych trykotach finiszował FC ComeBack. Srebrni medaliści letniej edycji ligi weekendowej w bezpośrednim meczu wyraźnie ulegli co prawda zwycięzcy grupy (0:3), ale wygrane nad Niebrów Team Tomaszów Mazowiecki (3:2) oraz FC Karpatami (2:0) sprawiły, że oni także zameldowali się w najlepszej szesnastce. Smakiem musiała z kolei obejść się ekipa z Tomaszowa Mazowieckiego, która w starciu z wyżej wymienionymi nie była w stanie podnieść z murawy choćby punktu. Na ich końcowy dorobek składa się jedynie wygrana nad Ukraińcami z FC Karpat (3:1), którzy zakończyli zmagania z zerowym dorobkiem punktowym, na ostatniej pozycji w tabeli.

1/8 finału:

Musimy przyznać, że walka o najlepszą ósemkę turnieju nieco nas rozczarowała. Spodziewaliśmy się, że w tej fazie gra będzie szła na całego, tymczasem zaledwie dwa z ośmiu spotkań możemy zaszufladkować jako względnie wyrównane. W pierwszym z nich LKS Izbiszcze mierzyło się z UKS-em Południe Czosnów i śmiało możemy napisać, że o wygranej 1:0 nominalnych gospodarzy zadecydowały detale. Zawodnicy z Białegostoku mieli co prawda optyczną przewagę, ale rywal raz po raz odgryzał się groźnymi atakami. Jedyny gol tego meczu padł w końcówce, gdy LKS strzelił gola po kontrze – świetne wyprowadzenie i dogranie do „pustaka” musiało zakończyć się uderzeniem do sieci. Czosnowianom zabrakło już czasu na odrobienie strat i to zespół z Podlasia zameldował się w ćwierćfinale.

Sporo działo się także w trakcie starcia Dream Teamu Warsaw z ComeBackiem. Ekipa rodem z Ukrainy zawiesiła faworytowi poprzeczkę naprawdę wysoko, ale w decydujących momentach to Maciej Szpakowski i spółka okazali się skuteczniejsi i to oni finalnie zwyciężyli 2:0. Warto natomiast podkreślić, że – pomimo stosunkowo szybko objętego prowadzenia – DTW w kolejnych minutach miało spore problemy. Goście zza naszej wschodniej granicy grali bardzo ambitnie, stwarzając sobie sporo okazji na doprowadzenie do wyrównania. Wszystkie jednak koncertowo zmarnowali, a w końcowych fragmentach dali sobie strzelić drugiego gola, przesądzającego o awansie Dream Teamu Warsaw do 1/4 finału.

W pozostałych meczach emocji było jak na lekarstwo, a ciekawostkę stanowi fakt, że LKS Izbiszcze było jedyną w ćwierćfinałach drużyną spoza stolicy. Oprócz białostoczan i DTW w najlepszej ósemce zameldowali się w komplecie przedstawiciele Ligi Bemowskiej: Połczyn Brothers (5:0 vs Defenders), FK Almaz (4:1 vs KS Presley Gniazdowy), a także Sempy (7:3 vs Union Of Boys). Stawkę ćwierćfinalistów uzupełniły: przyszły uczestnik SL6  A@K_Volkswagen (4:1 vs Fenix Kalisz), mistrz SL6 Biznes FC Otamany (4:1 vs BlicTeam), a także ekipa typowo turniejowa – Essa Warszawa (4:0 vs PKS MazoCup Radom). Bez wątpienia liczyliśmy wówczas, że taki skład w kolejnej fazie zagwarantuje nam zdecydowanie większe emocje.

1/4 finału:

Walkę o strefę medalową rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia – A@K_Volkswagen mierzył się z FC Otamanami. Próżno było szukać w tym starciu faworyta, a przebieg meczu w pełni potwierdził ogromny potencjał obu ekip. Od pierwszego gwizdka tempo tego spotkania było bardzo wysokie, choć pierwsze minuty należały do nominalnych gości – to Otamany stworzyły sobie więcej dogodnych sytuacji, żadnej z nich nie potrafili jednak zamienić na bramkę. Z czasem pojedynek się wyrównał, a w 12’ to zespół w granatowych trykotach zadał pierwszy cios, udanie finalizując re-kontrę po źle rozegranym, własnym rzucie wolnym. Team zza naszej wschodniej granicy nie miał zamiaru się poddawać i już 120 sekund później – po świetnej indywidualnej akcji i dobrym dograniu – mieliśmy remis. Decydujący moment miał miejsce w 16’, gdy to gospodarze – po koronkowym rozegraniu autu – ponownie znaleźli się z przodu. Jak się okazało, było to decydujące trafienie, FCO pomimo rozpaczliwych prób nie były już bowiem w stanie doprowadzić do wyrównania.

Zaskakująco jednostronnym wynikiem zakończył się mecz pomiędzy Essą Warszawa a Połczyn Brothers, w którym to nominalni goście triumfowali 5:1. Na pochwałę zasługują oni zwłaszcza za świetny początek, gdy po dwóch zabójczych kontrach – w 3’ i 6’ – zbudowali sobie stosunkowo bezpieczną przewagę. Występujący w czarnych koszulkach rywal niedługo po upływie połowy czasu zdobył co prawda bramkę kontaktową, ale – jak się potem okazało – było to wszystko, na co tego dnia było ich stać. Dwukrotni triumfatorzy Pucharu Lata dopiero się natomiast rozkręcali, pakując w końcówce kolejne trzy „sztuki”. Wpływ na taki obrót spraw miał z pewnością fakt, że gracze Essy rzucili się do odrabiania strat, zostawiając potężne luki w defensywie. Rywal o klasie PB potrafił zrobić z tego użytek i to ta ekipa znalazła się w strefie medalowej.

Dopiero na etapie ćwierćfinałów doczekaliśmy się pierwszej w tegorocznej edycji Pucharu Lata serii rzutów karnych. W trakcie regulaminowych 20 minut ani FK Almaz ani Dream Team Warsaw – pomimo kilku szans z obu stron – nie były w stanie trafić do siatki. To oznaczało, że czeka nas konkurs uderzeń „z wapna”. Na brak emocji zdecydowanie nie mogliśmy jednak narzekać. Pierwsze strzały obu zespołów trafiły do siatki, w drugiej serii pomylił się jednak jeden z graczy ukraińskich. To oznaczało, że rozpoczynający trzecią serię gracz DTW będzie miał możliwość zamknięcia rywalizacji. Jego strzał obronił jednak golkiper Almazu, a chwilę później próbę nerwów wytrzymał ich kapitan – Igor Bakun. To oznaczało, że będziemy rywalizować w myśl zasady „nagłej śmierci”. Jak się okazało – jedynie przez dwie serie. W czwartej kolejce obaj strzelcy byli bezbłędni, w piątej fatalnie pomylił się natomiast jeden z zawodników DTW. Chwilę później gracz Almazu – przy pewnej dozie szczęścia – znalazł drogę do siatki i dał swojej ekipie awans do półfinału.

Ostatnim z półfinalistów został LKS Izbiszcze Białystok. Zespół debiutujący w naszych rozgrywkach po raz kolejny zwyciężył w najmniejszym możliwym rozmiarze, pokonując 1:0 Sempy i meldując się tym samym w strefie medalowej. „Na papierze” faworytem tej rywalizacji zdawał się być zespół ze stolicy, ale ekipa z Podlasia zagrała naprawdę mądrze, stale odrzucając rywala od swojej bramki i w efekcie tworząc sobie kilka niezłych okazji do otwarcia rezultatu. Sempy także miały jednak swoje szanse, dzięki czemu przez niemal całe 20 minut oglądaliśmy ofensywne i przyjemne dla oka zawody. Ich losy rozstrzygnęły się dopiero w końcówce, gdy jeden z zawodników LKS-u płaskim strzałem z dalszej odległości wysłał swoją ekipę do strefy medalowej! Drużyna w czerwonych koszulkach rzuciła się wówczas do rozpaczliwych ataków, ale już nic nie udało jej się wskórać i ostatecznie to białostoczanie okazali się o jedno trafienie lepsi.

Półfinały:

Początek walki o finał pomiędzy A@K_Volkswagenem a FK Almazem był nieco… kuriozalny. Już na samym początku na murawę, po ostrym wejściu rywala, padł jeden z zawodników gospodarzy. Obie ekipy stanęły, gwizdek sędziego jednak milczał. Ostatecznie do siatki trafił więc jeden z napastników „Granatowych”, którzy następnie – w geście fair play – pozwolili Ukraińcom na zdobycie bramki wyrównującej. Od tego momentu zarysowała się natomiast duża przewaga Volkswagena, który wraz z upływem czasu coraz mocniej odjeżdżał rywalowi. Dość powiedzieć, że prowadzenie uzyskali oni po zaledwie kilkudziesięciu sekundach od gola na 1:1. Ostatecznie zakończyło się na wygranej 4:1, choć mogła być ona nawet wyższa. Znakomicie między słupkami FKA spisywał się jednak Eduard Vakhidov, który popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, a na dodatek obronił rzut karny. Nie był on natomiast w stanie powstrzymać rywala całkowicie, wobec czego to A@K_Volkswagen trafił do finału!

W drugim półfinałowym starciu Połczyn Brothers mierzyli się z LZS-em Izbiszcze Białystok. Być może określenie „piłkarskie szachy” będzie w tym przypadku delikatną przesadą, niemniej jednak oba zespoły w pierwszej kolejności skupiły się na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. O ile natomiast białostoczanie w poprzednich meczach przyzwyczaili do nieco pragmatycznej gry, objawiającej się świetnym defensywnym monolitem, o tyle w przypadku PB była to swego rodzaju nowość. Efektem tego było dość zamknięte starciu, w trakcie którego żadna z drużyn nie była w stanie podczas regulaminowych 20 minut trafić do siatki. Do wyłonienia drugiego finalisty potrzebny był więc konkurs rzutów karnych, a tu nieznacznie lepiej poradzili sobie zawodnicy LKS-u, triumfując 3:2. Decydująca okazała się czwarta seria strzałów „z wapna”, w której gracz PB obił słupek. Chwilę później jego rywal pewnie trafił do siatki i to LZS trafił do finału.

Mecz o trzecie miejsce:

W „finale pocieszenia” spotkały się dwie najlepsze drużyny Pucharu Lata 2022, a więc Połczyn Brothers oraz FK Almaz. Wówczas górą był przedstawiciel SL6, teraz jednak Ukraińcy wzięli srogi rewanż, wygrywając 1:0 i lądując tym samym na najniższym stopniu podium. Sam mecz przebiegał pod dyktando PB, którzy stworzyli sobie naprawdę wiele klarownych okazji do „napoczęcia” przeciwnika. Zawodziła jednak skuteczność, a dodatkowo fantastycznie między słupkami spisywał się Eduard Vakhidov. „Zieloni” nastawili się głównie na kontry, co nie oznacza, że w ataku przyjęli bierną postawę. Przeciwnie, oni także mieli trochę szans na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Ich upór został nagrodzony w ostatniej akcji meczu, gdy po fatalnej stracie jednego z graczy Połczyna, do siatki precyzyjnym strzałem z dalszej odległości trafił Igor Bakun. Gol ten sprawił, że to na szyjach graczy FK Almazu zawisły brązowe medale.

Finał:

Mecz o złoto pomiędzy A@K_Volkswagenem a LZS-em Izbiszcze Białystok rozpoczął się idealnie dla tych pierwszych, którzy po zaledwie 70 sekundach wyszli na prowadzenie dzięki pięknemu strzałowi w samo okienko bramki. Warto przy tym dodać, że dla ekipy z Podlasia była to dopiero pierwsza bramka stracona w trakcie fazy pucharowej. Ich reakcja była natomiast znakomita. Nie minęły bowiem dwie minuty, a ponownie mieliśmy remis – strzał z dalszej odległości, niepewna interwencja golkipera i dobitka, która wylądowała prosto w sieci. Taki rezultat utrzymał się do połowy spotkania, gdy ponownie na prowadzenie wyszli stołeczni – kolejny piękny strzał, tym razem w krótki róg, i golkiper z Podlasia ponownie mógł tylko zapłakać. Nominalni goście ponownie nie potrzebowali jednak wiele czasu na znalezienie odpowiedzi – 3 minuty później wstrzelenie piłki w pole karne idealnie zamknął jeden z graczy LZS-u i mecz ponownie zaczynał się od początku. W ostatnim fragmencie obie ekipy dawały już „z wątroby”, ale nie przełożyło się to na wymierne korzyści, wobec czego triumfatora Pucharu Lata 2024 musiały wyłonić rzuty karne. Te lepiej wykonywał team z Białegostoku, nie myląc się ani razu. Drużyna ze stolicy spudłowała natomiast już w pierwszej kolejce, co sprawiło, że finalnie musiała zadowolić się srebrnymi medalami.

Na koniec chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim drużynom za udział w Pucharze Lata 2024. Poziom był naprawdę bardzo wysoki, a atmosfera przednia. Ogromne ukłony należą się przede wszystkim medalistom: LZS-owi Izbiszcze Białystok, A@K_Volkswagenowi oraz FK Almazowi, niemniej jednak chcielibyśmy docenić wszystkich, którzy przyłożyli w niedzielę rękę (a w zasadzie… nogę) do tego eventu. Grzechem byłoby także nie wspomnieć o zawodnikach, którzy otrzymali wyróżnienia indywidualne. I tak:

  • Najlepszym Bramkarzem został wybrany Eduard Vakhidov z FK Almazu. Golkiper ten to naprawdę „solidna firma”, co po raz kolejny potwierdził w minioną niedzielę, fenomenalnie spisując się między słupkami i broniąc m.in. dwa rzuty karne. Jeśli dołożymy do tego bardzo dobrą grę nogami, popartą odwagą w wyprowadzaniu futbolówki, otrzymujemy odpowiedź, dlaczego to właśnie Eduard zyskał w naszych oczach uznanie.
  • Królem Strzelców z jedenastoma trafieniami został zawodnik Sempów – Patryk Wielgosz.
  • MVP Pucharu Lata zdecydowaliśmy się wybrać Oskara Zaksa z A@K_Volkswagena. Gracz ten był bez wątpienia największą gwiazdą wiosennego sezonu SL6, a teraz potwierdził swój ogromny potencjał w nowych barwach. Oskar przez cały czas trwania zawodów był motorem napędowym poczynań ofensywnych swojej drużyny, wydatnie przyczyniając się do tak dobrego rezultatu osiągniętego przez debiutantów.
Sponsor tytularny
Sponsorzy