Półmetek sezonu za nami! In-Plus Pojemna Halina odjeżdża na szóstkach, spłaszczona tabela w siódemkach

Dwóćh rannych i żadnego zabitego – tak można podsumować bilans starcia na szczycie ligi siódemek pomiędzy Gladiatorami, a Moszna Squadem. Czub tabeli nie drgnął, ale róznice punktowe są minimalne, co zwiastuje niezwykle emocjonującą drugą połowę sezonu. W drugiej lidze nie przestaje zaskakiwać Walec, który nie zwalnia tempa i wciąz przewodzi w tabeli. Podobnie jest na trzecim froncie, gdzie wysoką formę utrzymuje KS na Pełnej. W lidze szóstek wciąż równych sobie nie ma In – Plus Pojemna Halina, a ważne zwycięstwo w meczu na szczycie zanotowali AnonyMMous, w pokonanym polu zostawiając Contrę. Na zapleczu pierwszej ligi od zwycięstwa do zwycięstwa kroczą Gramy Czasami, na trzecim poziomie, mimo ciężkiej przeprawy, coraz bliżej mistrzostwa z kompletem zwycięstw jest Motive. Zapraszamy na podsumowanie zmagań minionego weekendu na boiskach Ligi Bemowskiej!

 

1. Liga Siódemek:

Wydarzeniem piątej kolejki Pierwszej Ligi Siódemek było szlagierowe starcie Gladiatorów z Moszna Squadem, czyli wicelidera z liderem. Spodziewaliśmy się fajerwerków, tymczasem obejrzeliśmy dobre piłkarskie szachy zakończone remisem 1:1. Pierwsi do głosu doszli gracze w białych trykotach, którzy prowadzili do przerwy. Ekipa Michała Burzyńskiego wyrównała jednak dziesięć minut po zmianie stron i więcej goli nie obejrzeliśmy. Na pierwszych dwóch miejscach zatem nic się nie zmieniło, ale tylko dlatego, że takiego obrotu sprawy nie wykorzystała Wąska Kadra, która zjawiła się na mecz z Pohyblem dokładnie w takim zestawieniu jak sugeruje jej nazwa. Pohybel zaś z takiej sytuacji skorzystał w stu procentach rozbijając rywala w pył 8:2 !!! Prawdziwy popis dał duet Cezary Dominiak - Przemek Girgiel, który podzielił między siebie statystyki. Co ciekawe dokładnie w takiej kolejności obaj panowie prowadzą wśród najlepszych snajperów, a dodatkowo Girgiel jest obecnie najlepiej podającym zawodnikiem pierwszej ligi. Stawką tego meczu było trzecie miejsce w tabeli, na które wskoczył Pohybel. Tuż za strefą medalowa zameldował się Chemik Bemowo, który ewidentnie wraca do formy. Obrońcy tytułu tym razem odprawili z kwitkiem osłabiony Old United 8:1. Wyższość graczy w zielonych trykotach ani przez moment nie podlegała dyskusji, a formą tym razem błysnął Patryk Liszewski, autor dwóch goli i trzech asyst. Można śmiało stwierdzić, że remis dwóch pierwszych drużyn w tabeli jest na korzyść Chemika, który zniwelował stratę do odpowiednio jednego i dwóch punktów. Wyścig o złoto zatem zaczął się od nowa. Wiele emocji towarzyszyło nam w dwóch pozostałych meczach. Najpierw w końcu swój pierwszy garnitur pokazał FC Casuals, który pokonał Defenders 3:1. To nie było łatwe i przyjemne zwycięstwo tylko ciężka przeprawa. Do przerwy był remis, ale po zmianie stron błysnął wracający po kontuzji Krystian Nowakowski, którego dwa gole przesądziły o zwycięstwie „Pływaków”. W ostatnim meczu tak jak przewidywaliśmy emocji było co niemiara. Zjazd podejmował FC Warsaw United. Mecz mógł się podobać. Szybkie tempo, twarda gra i cztery gole, po dwa z każdej strony. Pierwsi do głosu doszli gracze w żółtych trykotach, ale potem to rywale odwrócili losy meczu. Dziesięć minut przed końcem meczu remis Zjazdowi uratował jego kapitan, Tomek Drzał.

LB TOP7 1

2. Liga Siódemek:

Druga Liga Siódemek w tej edycji Ligi Bemowskiej nie zawodzi. Niespodziewany lider nie zwalnia tempa. Na zwycięską ścieżka wrócił nowy wicelider, a dotychczasowy, który pauzował spadł lokatę niżej. Zacznijmy jednak od początku, czyli od sobotniego starcia St. Varsovii z Los Lamusos. Ekipa Michała Witkowskiego dość ma już słabych wyników. Frekwencja znów nie zawiodła ale tym razem gra wyglądała lepiej. „Lamusy” tymczasem zagrali w swoim stylu. Odpowiedzialnie z tyłu oraz niebezpiecznie z przodu i na rywala to wystarczyło. Mecz był dobry, zacięty ale konkretniejsi pod bramką przeciwników byli gracze w niebieskich trykotach, którzy zadali dwa decydujące ciosy, triumfując ostatecznie 2:0. Taki wynik zapewnił im drugie miejsce w tabeli, ale także przy sprzyjających wiatrach pozycje lidera. Ten odpowiedział dokładnie na koniec kolejki, ogrywają po ciężkim boju osłabionych brakiem swoich gwiazd, Harataczy 4:2. Grzegorz Leszczyński i spółka pozytywnie zaskakują w tej edycji zarówno formą jak i skutecznością. Szczerze mówiąc właśnie drugi z tych elementów był kluczem do zwycięstwa w tym meczu. Ponadto kapitalne zawody rozegrał kapitan gości, Grzegorz Leszczyński, który popisał si hattrickiem i asystą. Walec z dwoma punktami przewagi pozostał na czele tabeli drugiej ligi. Strefę medalową zamyka pauzujący w tej edycji Agil at Agord. Na czwartej pozycji przycumowała zaś ekipa Wariatów Kuchara, która wygrała trzeci mecz w sezonie, tym razem zostawiając w pokonanym polu Drink Men. Zwycięstwo z ostatnią drużyną w tabeli nie przyszło łatwo, a najlepiej świadczy o tym wynik 2:1. Drużyna Bratka Kochmana od 31 minuty wygrywała już 2:0, potem jednak niemal udany pościg przeprowadzili rywale napędzając faworytowi sporego stracha. W końcu do gry powrócił Legion, który w drugim swoim występie ponownie zwyciężył. Tym razem Legioniści gładko pokonali BKS 04 Górki 6:1. Choć wynik jest wysoki, to pierwsza połowa wcale tego nie zapowiadała. Ba to goście musieli gonić wynik, przegrywając od siódmej minuty. Straty z nawiązką zostały odrobione jeszcze przed przerwą, po której gole strzelał już tylko Legion. Do zwycięstwa poprowadził go duet Kamil Ceran – Paweł Grzela. W pozostałym meczu, który jednak nie doszedł do skutku darmowe trzy punkty do swojego konta dopisało Wrzeciono Team, które dostało walkowera od Lyreco.

LB TOP7 2

3. Liga siódemek:

To była kolejna świetna kolejka w wykonaniu trzecioligowców. Były wysokie zwycięstwa, ale i te minimalne po wielkich emocjach. Lider pozostał na miejscu, mało tego obronił trzy punkty przewagi, ale trzeba przyznać, że daleko mu do stylu z trzech pierwszych kolejek. Tym razem KS Na Pełnej mierzył się z coraz śmielej radzącym sobie En Avant Warsaw, który przypomnijmy także debiutuje tym sezonem w Lidze Bemowskiej. Obie ekipy zostawiły na murawie mnóstwo zdrowia i trzeba przyznać, że ekipa rodem z Francji gra bardzo mądrze taktycznie, niwelując w ten sposób inne braki i sprawiając rywalom mnóstwo problemów. Gospodarze musieli sobie radzić bez swojego motoru napędowego, Tomka Uzarskiego, ale na murawie był także Mariusz Matraszek, który w 34 minucie do spółki z Michałem Zalewskim rozstrzygnęli losy tego meczu. To skromne, ale bardzo cenne zwycięstwo, bo konkurencja nie próżnowała. A wręcz odwrotnie, zarówno druga jak i trzecia drużyna w tabeli urządziły sobie niezłe strzelanie. Najpierw zamykający strefę medalową Walec II wręcz przejechał się po Nie Ma Mocnych 7:1. Ekipa Maćka Zarzyckiego była tego dnia za mocna dla „Seledynowych” którzy w tej edycji ewidentnie grają w kratkę. Ojcami sukcesu okazał się trójka Michał Burzyński – Mateusz Gajda – Kamil Żakowski, która podzieliła między sobą statystyki. Na to z kolei w niedzielny poranek odpowiedziała Izba Wytrzeźwień, która rozbiła KP Kozią 7:2. Tutaj przewaga zwycięzców nie była tak oczywista. Do przerwy „Czerwoni” prowadzili tylko 3:2, zaś po zmianie stron podwyższyli prowadzenie do dwóch goli, ale potem długo nic się nie działo. Dopiero w samej końcówce Izba dobiła rywala, pozostają na pozycji wicelidera. Kluczem do zwycięstwa okazała się postawa duetu Adrian Giżyński – Wojtek Dziurdziak. W pozostałych meczach grali weterani, którzy musieli wygrać by nie dać odjechać czołówce, co udało im się ze zmiennym skutkiem. Najpierw Orły Leszka nie dały rady Bemovii, ulegając 1:3. Tym razem górą okazała się młodzież z Bemowa, której jednak zwycięstwo nie przyszło łatwo. Mecz był bardzo zacięty i wyrównany. Do przerwy goli nie obejrzeliśmy, natomiast po zmianie stron pierwsi do głosu doszli goście. Potem jednak Bemovia wyrównała, a w samej końcówce przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. To już siódmy punkt tej drużyny co dało jej awans aż na piąte miejsce. Tymczasem tuż przed nią zameldowały się Chyże Rosomaki, które rzutem na taśmę wygrały 4:3 praktycznie przegrany mecz z Gur-Bud-em. Goście po świetnej grze Pawła Radziwanowicza po trzydziestu minutach gry prowadzili już 3:0 i zapowiadało się na trzecią z rzędu wpadkę ekipy Jacka Dobraczyńskiego. Rosomaki to jednak bardzo doświadczona drużyna, co udowodniła swoim wyczynem. Pierwszego gola strzeliły jedenaście minut przed końcem meczu, a i tak dwubramkowa strata utrzymywała się do samej końcówki. W niej dramaturgia sięgała zenitu, ale co najważniejsze Chyże wbiły trzy gole w trzy minuty i ich zwycięstwo stało się faktem. Wyróżnić należy Karola Galimskiego oraz Huberta Dygasa, którzy w najważniejszym momencie wzięli na się siebie ciężar gry i odpowiedzialność za strzelenie goli.

LB TOP7 3

Przenosimy się na ulicę Serwisową, gdzie rozegraliśmy piątą kolejkę w Lidze Szóstek. W najwyższej klasie rozgrywek In-Puls Pojemna Halina rozniosła w pył kolejnego rywala, a bardzo ważne zwycięstwo odnieśli AnonyMMous, którzy byli górą w starciu z Contrą. Na drugim froncie niepokonane do tej pory Gramy Czasami wysoko pokonało obrońców tytułu ASPN Bemowo, w rywalizacji w czołówce Zielona Latarnia w dramatycznych okolicznościach wygrała z Truskawkami na Torcie. Na murawach trzecioligowych prawdziwą petardą była konfrontacja pomiędzy Chłopcami do Bicia i Motive ( w której lepszy okazał się aktualny lider). Jednak ogólnie była to bardzo emocjinująca i zacięta kolejka, co świetnie pokazują również rezultaty pozostałych spotkań. Zapraszamy na podsumowanie weekendowych wydarzeń w Lidze Szóstek!

 

1. Liga Szóstek:

W Pierwszej Lidze Szóstek niedzielne zmagania otworzyli Fast Trans i All4One. FT stawili się na to starcie w dość wąskim składzie, co skrzętnie wykorzystali Maciej Rataj i spółka. Po koncertowym występie tria Maks Himel, Rafał Diduch i Karol Kubicki „Granatowo-niebiescy” rozbili przeciwnika 2:15 i był to w pełni zasłużony rezultat, bo od pierwszej do ostatniej minuty na placu dominowała tylko jedna ekipa. A4O po tym spotkaniu są już o krok od podium, z kolei Fast Trans nadal pozostaje tuż nad strefą spadkową. Bardzo wyrównany przebieg miał mecz pomiędzy FC Ochotą i Drink Teamem. Obrońcy tytułu dwukrotnie przegrywali z Norbertem Tarasem i spółką (0:1 i 1:2), ale wtedy sprawy w swoje ręce (i nogi) wziął duet Krystian Nowakowski - Tomek Kruczyński, którzy zrobili różnicę. Dzięki temu drużyna Marka Jurgi nie bez problemów, ale wygrała 3:2 po golu Nowakowskiego na 6 minut przed końcem. Był to trzeci triumf z rzędu dla FC O, Drink Team zaś mimo naprawdę dobrej postawy w ostatnich grach, wciąż nie zdobył w tym sezonie nawet punktu. W hicie piątej kolejki zmierzyli się AnonyMMous i Contra. I ta rywalizacja nie zawiodła oczekiwań. Do przerwy prowadził zespół Michała Raciborskiego 2:3, lecz po zmianie stron popisową partię rozegrał Damian Borowski, który poprowadził „Anonimowych” zwycięstwa 8:4. Kluczowy był zwłaszcza początek drugiej odsłony, gdzie zespół prowadzony w tej edycji przez Pawła Staniszewskiego zaaplikował przeciwnikom szybkie trzy bramki. AnonyMMous po tej serii gier są co prawda dopiero na szóstym miejscu, ale tracą ledwie oczko to wicelidera. Tym, mimo porażki, pozostała Contra. Pierwsza część konfrontacji pomiędzy Dzikami Futbolu i FC NaNkacu była dość zacięta. Wynik 1:3 tego najlepszym odzwierciedleniem. Lecz gdy arbiter wznowił grę „Kace” prowadzone przez Dominika Baćko, Pawła Wojsława i Kubę Małachowskiego rozkręcili się na dobre i nie dali rywalom najmniejszych szans na korzystne rozstrzygnięcie. Ostatecznie było 3:11, co najlepiej obrazuje przebieg tego widowiska. NaNkacu po tym triumfie dołączają do ścisłej ligowej czołówki, DF z kolei zamykają tabelę i ich sytuacja powoli staje się dramatyczna. Tego samego nie można powiedzieć o In-Plus Pojemnej Halinie. Lider Pierwszej Ligi Szóstek po raz kolejny włączył tryb „walec” i rozjechał kolejnego oponenta. Tym razem ich ofiarami byli Bad Boys Zielonki. Skończyło się na pewnym i niezwykle przekonującym 21:2, które nie pozostawiało żadnych złudzeń. Standardowo w I-PPH mogliśmy wyróżnić Tomka Warszawskiego (już siódme trafienie tego bramkarza), Jana Skotnickiego czy Bartosza Przyborka, ale tym razem najlepszym zawodnikiem tego meczu, jak i całej kolejki, został Daniel Smoczyński, który zaprezentował się wybornie. In-Plus pewnie zmierza po złoto i nie bierze jeńców. Jeśli utrzymają taką formę, to mistrzowski wazon wydaje się formalnością, wszelkie rekordy strzeleckie także są w ich zasięgu. Bad Boys zaś szczęścia będą musieli szukać w przyszłą niedzielę, tutaj byli bezsilni.

LB TOP6 1

2. Liga Szóstek:

W Drugiej Lidze Szóstek rozegraliśmy aż sześć gier i trzeba przyznać, że nie zabrakło emocji. Już w meczu otwarcia zobaczyliśmy kapitalne widowisko na szczycie pomiędzy Zieloną Latarnią i Truskawkami na Torcie. Do przerwy pewnie prowadziła ekipa Mateusza Piziorskiego 4:1, imponował zwłaszcza duet Bartosz Woźniak i Paweł Maul, ale wszyscy zawodnicy spisywali się bardzo dobrze. Jednak po zmianie stron Marcin Karwas wziął ciężar odpowiedzialności na swoje barki i TNT zaczęli gonić przeciwnika. I to skutecznie, bo w 44 minucie mieliśmy remis 5:5. Ostatecznie to kapitalne widowisko skończyło się zwycięstwem ZL. W 49 minucie swój znakomity występ golem na 6:5 podsumował wspomniany Maul i trzy punkty powędrowały do Zielonej Latarni. To pozwoliło im utrzymać kontakt z liderem. Dla Truskawek z kolei była to pierwsza porażka w tym sezonie, ale mimo tego utrzymali bardzo dobrą, drugą pozycję. Po ostatnich dobrych, acz dość pechowych występach, spodziewaliśmy się przełamania Warsaw Bad Boys. I tak w istocie się stało. Michał Podobas i jego świta pokonali KTS Chimerę, chociaż przez większość tego spotkania oglądaliśmy zacięty bój. O wygranej WBB zadecydowały końcowe minuty, gdzie ze stanu 4:6 odskoczyli KTS-owi na 4:9. Największa w tym zasługa wspomnianego Podobasa, Damiana Borowskiego i najlepszego na placu Damiana Sycha. U pokonanych mógł się podobać Maciej Bartosiewicz. Warsaw Bad Boys zdobyli pierwsze trzy punkty tej wiosny, a Chimera za to nie miała za dużo czasu na rozpamiętywanie, gdyż czekała ich kolejna próba, czyli konfrontacja z Marketing Match. I tutaj mieliśmy nieco podobny scenariusz. Przez znakomitą większość tego spotkania oglądaliśmy wyrównaną batalię i wszystko rozstrzygnęło się na samym finiszu. W 49 minucie było 3:3 i gdy wydawało się, że ta potyczka zakończy się remisem, to dwa zabójcze ciosy zadali Hubert Lisek oraz Michał Padała i finalnie „Marketingowcy” triumfowali 5:3. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie postawa aktywnego tego dnia Filipa Pyśniaka. Dla KTS Chimery była to czwarta przegrana z rzędu i po awansie nadal nie zdobyli nawet oczka. MM z kolei mieli do rozegrania jeszcze jeden mecz, tym razem przeciwko Futebolwski FC. I tu już nie poszło im tak dobrze, a wszystko to przez one man show w wykonaniu kapitana przeciwników, Javera Perazy. Obrońca FFC pięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców, co było kluczowe przesądziło o losach tej rywalizacji. Jego drużyna po starciu, które śmiało można określić wymianą ognia, ograła przeciwników 8:6 i dzięki temu wciąż liczy się w walce o podium. Mimo przegranej wciąż w grze o pudło jest też Marketing Match. W konfrontacji zamykającego stawkę KS Syfonu z W1nners faworyt był tylko jeden i trzeba przyznać, że W1 nie zawiedli. Ostateczny rezultat 4:17 mówi sam za siebie, ale, co ciekawe, po pierwszej części był remis 2:2. W drugiej, już nie było tak kolorowo dla KS S, bo Michał Pełka z Patrykiem Bolkiem nastawili celowniki i raz za razem bombardowali bramkę rywali. Królem polowania był zwłaszcza wspomniany Bolek, zdobywca aż dziewięciu trafień. Po tak udanej piłkarskiej niedzieli W1nners wskoczyli na czwartą pozycję, KS Syfon za to nadal jest ostatni. Na zupełnie innym biegunie są Gramy Czasami. Krzysztof Sobolewski z kolegami mieli w teorii bardzo wymagającego przeciwnika, bo ASPN Bemowo to obrońca tytułu sprzed roku. Jednak ekipa z Bemowa w niczym nie przypomina zespołu z jesieni. A GC naprawdę tej wiosny idą jak burza. Tak też było i tym razem. Prowadzeni przez popularny duet „Sobol” – „Stanisz” zawodnicy w czerwonych trykotach w świetnym stylu zwyciężyli 2:11. Jak od początku tej kampanii wszystko w barwach Gramy Czasami funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku. Sobolewski strzelał i podawał, to samo robił najlepszy na murawie Paweł Staniszewski, Patryk Paszko ciężko pracował w środku pola, a defensywa kierowana tym razem przez Maćka Miękinę spisywała się na medal. I to, wszystko na to wskazuje, że złoty, bo GC odskoczyli rywalom już na trzy punkty. ASPN z kolei znalazł się w połowie stawki.

LB TOP6 2

3. Liga Szóstek:

W Trzeciej Lidze Szóstek było niezwykle interesująco, dość powiedzieć, że aż trzy z czterech gier kończyły się wynikiem 8:7. I taki też rezultat padł w pierwszym meczu, gdzie rewelacyjny w tym sezonie Motive minimalnie wygrał z Chłopcami do Bicia. Do przerwy dość gładko prowadził lider, było 2:7 po pierwszej połowie. A gdy po pół godzinie gry najskuteczniejszy zawodnik ligi, Adrian Olpiński trafił na 3:8 (to był jego piąty gol w tym spotkaniu), to wydawało się, że już nie będzie tu emocji. Nic bardziej mylnego. Wtedy do pracy wzięli się Maciej Dubicki i spółka. Zaczęła się wielka pogoń i trzeba oddać ChDB, że byli naprawdę bliscy sukcesu. Zakończyło się na 7:8, ale Chłopcy przy odrobinie szczęścia mogli urwać punkty głównemu kandydatowi do mistrzostwa. Ostatecznie się nie udało, ale należą się im duże brawa. Oklaski też dla Motive’u, którzy wygrali po raz piąty z rzędu i pewnie kroczą ku złotym medalom. Mnóstwo wrażeń było też w konfrontacji ACL Zerwane i FC Yelonki. W zasadzie od pierwszego gwizdka oglądaliśmy tu prawdziwą wymianę ciosów. Na przerwę w lepszych nastrojach schodzili ACL, którzy prowadzili 4:3. Później nadal oglądaliśmy zacięte widowisko, ale potem, między 32 a 38 minutą drużyna w błękitnych trykotach odskoczyła przeciwnikom do stanu 8:4. Lecz ekipa z Jelonek prowadzona przez duet Patryk Kutra i Sebastian Małczyński rzuciła się do odrabiania strat i zabrakło im naprawdę niewiele, bo było 8:7. I trzeba pochwalić FC Y za tę ambitną postawę, bo zasłużyli tutaj na coś więcej niż porażka. Jednak doceniamy też zwycięzców, a zwłaszcza rozgrywającego kapitalne zawody Kamila Siatkowskiego, który wsparł kolegów z zaprzyjaźnionego zespołu (na co dzień jest kpt Truskawek na Torcie). 8:7 było też w potyczce KAC Drink Team i Drugiego Wydania. Tutaj też losy rywalizacji ważyły się do ostatnich sekund, podobnie jak w poprzednich starciach sytuacja boiskowa zmieniała się jak w kalejdoskopie. Lecz wygrany mógł być tylko jeden i był nim team w czerwonych strojach. Po raz kolejny świetną partię rozegrał Mateusz Grabowski, ale tym razem MVP był bardzo aktywny tego dnia Wojtek Kucharek. U pokonanych na wielki plus zapracował Marcin Sikora, autor aż pięciu trafień. KAC Drink Team zakończył piątą kolejkę na siódmej pozycji, Drugie Wydania zaś nadal zamyka stawkę. Na sam koniec obejrzeliśmy spotkanie pomiędzy LaZabawą i Starą Gwardią. Paradoksalnie spodziewaliśmy się tutaj najbardziej zaciętego widowiska, ale okazało się, że oglądaliśmy dość jednostronny mecz. LZ ponownie zaimponowali i pokazali klasę, już po pierwszej odsłonie prowadząc 4:0. W drugiej kontynuowali dzieło zniszczenia, a głównymi aktorami tego piłkarskiego spektaklu byli zwłaszcza Robert Dębski i Krzysztof Sobolewski. LaZabawa po efektownym triumfie 9:3 utrzymała pozycję wicelidera, „Gwardziści” zaś spadli na piątą lokatę.

LB TOP6 3

Sponsorzy