Trudno było wskazać wyraźnego faworyta w meczu Bękartów Warszawy z Bad Boys Zielonki. Forma w ostatnich tygodniach wskazywała na tych drugich, ale obie ekipy zdążyły już pokazać w tym sezonie, że w piłkę grać potrafią. Spotkanie to lepiej rozpoczęło się dla faworyzowanej drużyny Pawła Szczepaniaka, która otworzyła wynik już w pierwszej minucie meczu po trafieniu Damiana Wawrzynieckiego. Przez następne 25 minut zawodnicy BBZ wpakowali rywalom jeszcze cztery bramki, na co przeciwnicy nie byli w stanie odpowiedzieć ani jednym trafieniem. Po zmianie stron ekipa Sebastiana Domańskiego zdołała się przebudzić z początkowego marazmu, co pozwoliło im strzelić dwa gole po strzałach Kirilla Tsvirko i Maksyma Frantisova. Ostatecznie udało im się tylko zmniejszyć wymiar kary do różnicy trzech bramek, ale to Bad Boys dopisali na swoim koncie kolejne trzy "oczka". Kolejny raz, znaomitą dyspozycję strzelecką w tym sezonie potwierdził Marcin Matysiak, który z dorobkiem hattricka i jednej asysty poprowadził kolegów do kolejnej wygranej.