W ostatnim meczu piątej kolejki, spotkały się drużyny zamykające ligową tabelę ostatniego szczebla rozgrywek ligi siódemek. Od początku widać było zaangażowanie z obu stron, jednakże przewaga zarysowywała się po stronie KP Koziej, która w siódmej minucie objęła prowadzenie po bezpośrednim strzale z linii szesnastego metra w wykonaniu Tomasza Komora. Pięć minut później było już 2:0. Aleksander Czamarski wypatrzył na trzecim metrze od bramki drugiego z braci Komorów – Michała, który bez najmniejszych problemów umieścił piłkę w siatce. Po kolejnych czterech minutach spotkania nastąpiła kolejna akcja czarnych koszulek i po uderzeniu w światło bramki Pożogi Bonito, bramkarz wypluł piłkę, do której jako pierwszy dopadł Czamarski i było już 3:0. Ponieważ była to pierwsza połowa to wydawać by się mogło, że beniaminek kolejny raz zostanie skazany na porażkę i w dalszym ciągu będzie wyczekiwał pierwszych punktów w ligowej tabeli. Na dwie minuty przed przerwą udało im się zmniejszyć różnicę bramkową, po dośrodkowaniu Jakuba Niedobylskiego i strzale Filipa Skrzęty. Jakież było zdziwienie po przerwie, gdy to beniaminek w odstępie dwóch minut doprowadził do wyrównania. Najpierw Skrzęta obsłużył Szafrańskiego i ten zdobył bramkę kontaktową, by za chwilę będąc napędzonym golem, ponownie wpisać się do protokołu meczowego, po asyście Cezarego Molendy. Zimny prysznic podziałał trzeźwiąco na Kozią, która w trzydziestej szóstej minucie zdobyła swoją czwartą bramkę. W roli asystenta po raz drugi wystąpił Czamarski, a wykończeniem zajął się również po raz drugi, Tomek Komor.Jakby emocji było mało, na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania KP Kozia wyszła z akcją z własnej połowy. W środku pola Czamarski znakomicie obsługuje prostopadłym podaniem wchodzącego z lewego skrzydła kolegę, który odważnie wbiega między dwóch środkowych obrońców Pożogi. Paklikowski mocnym strzałem w lewy róg bramki mimo interwencji bramkarza umieszcza piłkę w siatce. Tym samym KP Kozia zyskuje 2 bramkową przewagę. Gdy wydawało się że rezultat nie ulegnie zmianie i Kozia dowiezie wynik, wtem na trzy minuty przed zakończeniem spotkania arbiter przyznał rzut karny dla Pożogi, po tym jak obrońca nieprzepisowo powstrzymywał zawodnika Bonito w walce o pozycję, po dośrodkowaniu w pole karne z rzutu wolnego. Do piłki podszedł wyróżniający się w całym meczu Szafrański i z zimną krwią wykorzystał jedenastkę zostając zawodnikiem spotkania. Nerwowe końcowe minuty nie przynoszą już zmiany rezultatu i po raz kolejny Pożoga pozostaje bez punktów, a Kozia odbija się od dna tabeli inkasując komplet.