O godzinie 18:00 rozpoczął się mecz drużyn FC Shadows i Inferno Team. Tak jak o Gościach dzisiejszego pojedynku co nieco wiemy, to Gospodarze, jako debiutanci, stali pod znakiem zapytania jeśli chodzi o poziom umiejętności boiskowych. IT szybko zdołało stłamsić zapędy swoich przeciwników, bo już w 11 minucie zdołali wpakować piłkę do siatki 3 razy. W tej serii najciekawszym było trafienie Antka Kowalskiego, czyli bramkarza Gości. Jedni powiedzą, że fart, ale fakt jest taki, że przelobować bramkarza z własnej „szesnastki” trzeba umieć. W 16 minucie na swoją bramkę kontaktową zapracowali FCS, ale już 3 minuty później sami musieli wyjmować piłkę z siatki po trafieniu Michała Gutowskiego. Do przerwy Inferno udało się jeszcze raz pokonać golkipera rywali i po ostatnim gwizdku w tej połowie meczu mieliśmy wynik 1:5. W drugiej odsłonie strzelanie rozpoczęli Gospodarze za sprawą Kyrylo Semereniio. Następnie doszło do natychmiastowej wymiany ciosów, kiedy to w 29 minucie obie drużyny strzeliły po 1 bramce. Przez następne 10 minut ciągłe strzały na obie strony mogły się podobać, ale nie były wystarczające, żeby zmusić, któregokolwiek z bramkarzy do kapitulacji. Dopiero w 40 minucie ponownie rozpoczęło się strzelanie, które trwało do ostatniego gwizdka. Najpierw Maksym Mlushchenko dla drużyny FCS, 2 minuty później Swojego hat-tricka skompletował Stanisław Tymiński, minutę i 3 później ponownie Gospodarze, ale ostatnie słowo mieli IT, którzy ostatecznie wygrali ten mecz 6:8.