W konfrontacji Ósmej Ligi Szóstek pomiędzy pewną już miejsca na pudle KTS Chimerą i mającymi jeszcze nadzieje na utrzymanie AJS Parts bukmacherzy wyżej cenili akcje tych pierwszych. I pierwsza odsłona potwierdziła te prognozy. W 8 minucie po podaniu Jakuba Jabłońskiego na 1:0 trafił Filip Błuś, a po chwili Sylwester Gwiazda mógł podwyższyć na 2:0, ale jego uderzenie w długi róg obronił Sebastian Mackiewicz. Potem obie stron nie stworzyły sobie za wielu dogodnych okazji, gra toczyła się głównie w środku pola, stąd też wynik do przerwy już się nie zmienił. Znacznie więcej działo się po zmianie stron. W 29 minucie bardzo dobrą interwencją popisał się Piotr Jakubowski, po chwili Gwiazda minimalnie chybił, ale po dokładnie pół godzinie gry Chimera podwyższyła prowadzenie po golu Łukasza Kucharczyka (po asyście najlepszego na murawie Błusia). Nie minęło 120 sekund, gdy Jakub Serocińsi wykorzystał zagranie Olka Rogali i było już tylko 2:1. W 37 minucie ta sama dwójka zamieniła się rolami, tym razem to Rogala znalazł drogę do siatki i dość nieoczekiwanie mieliśmy remis. Lecz dosłownie moment później Filip Błuś znalazł się przed bramkarzem rywali i z bliska nie dał mu najmniejszych szans. Gospodarze poszli za ciosem i w 40 minucie, po akcji Maksyma Yakobchuka, nogę „na pustaka” dołożył Jabłoński i mieliśmy już 4:2. Gdy piszący te niezwykle rzetelną relację wysoko wykwalifikowany pracownik obsługi technicznej prestiżowych rozgrywek Ligi Bemowskiej miał właśnie zanotować bramkę Jabłońskiego w protokole, Jakub Wilczek popisał się kapitalnym strzałem z dystansu i mieliśmy już 5:2. I było po meczu. Tuż przed końcem Yakobchuk podwyższył jeszcze na 6:2, i arbiter, również wysoko wykwalifikowany, zagwizdał po raz ostatni. KTS Chimera w pełni zasłużenie zainkasowała trzy punkty, puentując w ten sposób bardzo dobry, bo zwieńczony brązowym medalem, sezon w ich wykonaniu. AJS Parts mimo ambitnej postawy zaliczyli porażkę, co w konsekwencji przyniosło im spadek z ligi.