Sytuacja kadrowa obu drużyn wskazywała na to, iż mecz nie będzie podpisem rajdów i męczącej gry siłowej. Egoiści zaczęli bez ławki rezerwowych, Lencevia na zmiany miała naszykowanych dwóch zawodników. Spotkanie zaczęło się delikatnie, ale z minuty na minutę tempo rosło. Moment, w którym wiadomo było, że oszczędzać się nie wolno, to dość szybko zdobyty przez Egoistów gol. Po mądrze skonstruowania akcji strzelił Robert Lichański. To zmotywowało Lencevię do ataków, które kilkukrotnie mogły skończyć się bramką. Niestety ofensywne nastawienie przełożyło się na dezorganizację w obronie, co raz po raz doprowadzało do groźnych sytuacji po kontrach Egoistów. Źle ustawiona obrona była przyczyną utraty drugiego i trzeciego gola. Za daleko ustawiony obrońca najpierw pozwolił oddać strzał zza pola karnego Lichańskiemu. Minutę później obrona Lencevii kilkoma podaniami dała się rozmontować i piłkę obok bramkarza puścił Michał Zięba? Tuż przed przerwą Lencevia zdobyła bramkę, która rezultat spotkania pozostawiła sprawą otwartą. Bardzo aktywny Łukasz Kozerski dobrze odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Egoistów. Druga połowa to przede wszystkim mozolne tworzenie akcji przez Lencevię i znów totalny chaos w obronie, który zemścił się koło 40 minuty, gdy kontrę wykorzystali Egoiści i następnie po pięciu minutach. Adam Bartosiński faulował, ale sędzia zastosował przywilej korzyści i w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Lichański, który skompletował tym strzałem hattricka. Przed wznowieniem Bartosiński obejrzał jeszcze żółtą kartkę. Pod sam koniec meczu Lencevia ciągle walczyła o korzystny rezultat, co zaowocowało dwiema bramkami. Warto zanotować, że w końcówce bramkarz Egoistów musiał opuścić plac z powodu złamania kciuka, co znacznie osłabiło siłę defensywną jego drużyny.