Moonfox w bieżących rozgrywkach ustawił się na pozycji, która pozwalała myśleć o ataku na pierwsze miejsce. Żeby tak się stało, nie mógł zgubić punktów w rywalizacji z FC Kazubów. Goście z kolei zapunktowali jedynie raz i nie wydawało się, aby akurat oni mieli sprawić kłopoty. Pierwsza połowa pokazała jednak, że to nie będzie łatwa przeprawa. FC Kazubów postawiło dość trudne warunki, z którymi Moonfox nie mógł sobie poradzić. W 5. minucie goście mogli objąć prowadzenie, ale dobre uderzenie z rzutu karnego obronił Tomek Zawalski. Kilka minut później piłkę na „wapnie” ustawił Łukasz Rysz i on się nie pomylił. W kolejnych minutach do głosu zaczął dochodzić niezawodny Władysław Oryszczuk, który najpierw wyrównał, a następnie zaliczył asystę przy trafieniu na 1:2. Gra Moonfoxu tego dnia nie wyglądała dobrze, ale indywidualne akcje Łukasza Rysza pozwalały utrzymać kontakt z przeciwnikiem. Łukasz w 18. minucie był faulowany w polu karnym i po raz drugi wykorzystał „jedenastkę”. Niespełna dwie minuty przed przerwą Łukasz Rysz po asyście Marka Chechata skompletował hat-tricka. Prowadzenie 3:2 wcale nie gwarantowało spokojnej drugiej połowy. Tak też się stało. Gra nadal była wyrównana, a w chaosie, który momentami był na boisku lepiej odnalazł się zespół gości. Wykorzystali również grę w przewadze, czego nie potrafili ich przeciwnicy. W 32. minucie objęli prowadzenie po golu Władysława Oryszczuka, który pięć minut później także trafił na 3:5. Moonfox odpowiedział trafieniem Łukasza Rysza w 42. minucie. Końcówka spotkania to druga żółta kartka i w konsekwencji czerwona dla obrońcy gości. Pięć minut gry w przewadze nie przyniosło jednak żadnej korzyści dla przegrywającego Moonfoxu. Wynik się nie zmienił i FC Kazubów po wygranej 4:5 po raz drugi dopisało na swoje konto komplet punktów. Moonfox porażką prawdopodobnie zamknął sobie drogę do mistrzowskiego tytułu, ale pozostaje w grze o podium, gdzie rywalizacja jest bardzo wyrównana.