FC Zaborów w poprzedniej kolejce nareszcie przełamał złą passę. Morale z pewnością wzrosły, ale przed nimi był kolejny trudny pojedynek, tym razem przeciwko FC Futbalowski. Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych, a kluczową akcję gospodarze rozegrali w 10. minucie. Wtedy to Paweł Pszczoła zagrał piłkę z bocznej strefy w kierunku krótszego rogu, a tam wślizgiem tor lotu przeciął Maciej Jarosz i wyprowadził drużynę na prowadzenie. Do końca pierwszej połowy nie oglądaliśmy zbyt wielu okazji, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Goście nieco częściej utrzymywali się przy piłce, lecz nic z tego nie wynikało. W drugiej połowie udało się doprowadzić do remisu 1:1 za sprawą bardzo dobrego uderzenia z rzutu wolnego Davida. Ileż to razy widzieliśmy, jak FC Zaborów tracił prowadzenie i później ich gra rozsypywała się niczym domek z kart. Tym razem jednak, mimo dość chaotycznej gry, udało się przeciągnąć linę na swoją stronę. W 42. minucie na 2:1 trafił Piotr Garal, a piłka po drodze odbiła się jeszcze od słupka. Później „jakoś poszło”. Najpierw do pustej bramki trafił Sylwek Jacewicz, a chwilę po nim Antek Drynkowski pokazał, że potrafi grać nie tylko na bramce. Niemalże równo z gwizdkiem końcowym wynik meczu na 5:1 ustalił Kamil Czarnecki i kto wie - może gospodarze właśnie są w trakcie długiej, zwycięskiej serii.