W przypadku meczów Połczyn Brothers nie można opierać się na ligowej tabeli przewidując rozstrzygnięcie spotkania. To wszystko za sprawą zaległości, jakie gospodarze mają do nadrobienia. My już trochę znamy młodą i zgraną paczkę, więc skłanialiśmy się ku ich wygranej. Team Ivulin Rabona nie najlepiej punktuje na najwyższym szczeblu rozgrywek, ale warto zwrócić uwagę, że w większości pojedynków różnice były niewielkie. Stąd PB nie mógł zlekceważyć rywali. Udało się dobrze wejść w spotkanie i Oliwier Dąbrowski już w 2. minucie pokonał bramkarza. Jednak wraz z kolejnymi minutami inicjatywę zdawali się przejmować goście, którzy ambitnie grali w defensywie i czyhali na okazję do kontrataku. Po upływie 10-ciu minut dobrym podaniem Kiryla Topaka, na długim słupku, odnalazł Dzmitry Belash. Niespełna 120 sekund później z kolejną kontrą wyszedł TIR, a Slava Ustinovich dał swojej drużynie prowadzenie 1:2. Trzeba przyznać, że naprawdę dobrze prezentowali się goście na tle wymagającego przeciwnika. Chyba sami byli nieco zaskoczeni obrotem spraw, bo jak inaczej wytłumaczyć oddanie inicjatywy w kolejnych minutach. Sprawy w swoje ręce wziął Stanisław Sybilski i dwukrotnie wyłożył piłkę swoim kolegom z drużyny, dzięki czemu Połczyn Brothers po upływie kwadransa prowadził 3:2. Taki rezultat utrzymał się do przerwy. Pierwszą połowę możemy uznać za wyrównane, bardzo dobre widowisko. O drugiej nie możemy tego powiedzieć. W 22. minucie dobrą „sznytkę” zagrał bramkarz gospodarzy w narożnik boiska, gdzie futbolówkę opanował Jakub Guzina. Obrócił się i wypatrzył wbiegającego w kierunku dalszego słupka Oliwiera Dąbrowskiego. Samo podanie nie było wcale tak oczywiste, na jakie wyglądało, a strzelec uderzając z pierwszej piłki pokonał golkipera. Trzy minuty później dobrze piłkę między sobą rozegrali Krzysztof Witecki oraz Filip Ikwanty, czego skutkiem był gol na 5:2. W 27. minucie ładnie, po podaniu z rzutu rożnego, lewą noga przymierzył Oliwier, czym skompletował hat-tricka. Ostatecznie skończyło się na wyniku 7:4. Połczyn Brothers rozegrał bardzo dobre 10 minut drugiej połowy. Team Ivulin Rabona zapłacił, chyba przede wszystkim za brak doświadczenia na najwyższym poziomie rozgrywek. Prowadząc 1:2 nie powinni tak łatwo dać odrobić strat przeciwnikom, a także lepiej przetrwać gorszy moment. W ostatnich 10-ciu minutach meczu ponownie byli równorzędnym rywalem i gdyby zdołali rozegrać całe spotkanie na takim poziomie, wynik zapewne oscylowałby wokół remisu.