O godzinie 19 doszło do starcia w ramach najwyższej klasy rozgrywkowej gdzie na przeciw siebie stanęły ekipy Franklin Club vs Fair Partner. Już od samego początku spotkania Goście błyskawicznie zameldowali się na placu zadając rywali szybkie dwa ciosy, a autorem obydwu goli był Dymytro Kashuba w 3 oraz 4 minucie spotkania. Dwa szybkie trafienia dały Gościom sporo pewności siebie, dzięki czemu po tym zdarzeniu coraz częściej mogliśmy oglądać ich w akcjach ofensywnych, a to z każdą kolejną minutą przynosiło zamierzone efekty. Do 12 minuty gry zawodnicy w błękitnych strojach obieli pewną przewagę 0:4, a taki początek sugerował nam, że to oni będą faworytem do wywalczenia trzech punktów z tego pojedynku. Mimo dobrego początku Gości, rywale nie zamierzali się podawać i w 16 minucie meczu odpowiedzialność na swoje barki wziął Hubert Koczoj, który pewnym strzałem pokonał bramkarza. Po tym trafieniu mieliśmy nadzieje, że Gospodarze odbiją się od dna i zaczną odrabiać stary, lecz rzeczywistość była nieco inna. W dalszym przebiegu zdarzeń, Goście nie zamierzali się zatrzymywać i systematycznie podwyższali prowadzenie, dzięki czemu po pierwszych 25 minutach na protokole widniał wynik 1:8. Po zmienię stron ciężko było nam uwierzyć już na powrót Franklinów, jednak mimo dużej przewagi cały czas próbowali wrócić na właściwe tory, jednak cały czas bezskutecznie. Druga część spotkania nie była już tak bramkostrzelna, lecz kontrole nad spotkaniem cały czas mieli Goście, którzy wraz z biegiem czasu dokładali pojedyncze trafienia. W końcówce spotkania Gospodarze zdołali zdobyć swojego drogiego gola, a właściwe to piłkę do siatki skierował ponownie Koczoj, lecz ten gol był jedynie trefieniem na ,,otarcie łez”. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:11, a Goście mogli cieszyć się z kolejnych zdobytych trzech punktów w sezonie.