W spotkaniu Dziesiątej Ligi Szóstek pomiędzy Szybkim Shotem i FC Warsaw Gunners spodziewaliśmy się wyrównanego boju, ale od początku inicjatywę przejęli nominalni goście. I to oni już w 6 minucie zadali pierwszy cios. Wtedy to Mateusz Madej wyłożył piłkę do Michała Koniecznego, a ten huknął pod ladę, dając prowadzenie swojej ekipie. Gospodarze dość szybko, bo już w 11 minucie wyrównali po niezbyt mocnym, ale bardzo sprytnym uderzeniu z rzutu wolnego niezawodnego Macieja Medyńskiego. Lecz nie minęło 60 sekund i znów Kanonierzy mieli przewagę po tym, jak Konieczny wykorzystał podanie aktywnego tego dnia Wiktora Ziółkowskiego. Potem oglądaliśmy sporo walki w środku pola, ale wynik do przerwy już się nie zmienił. Na początku drugiej odsłony swoje dwie okazje mieli Gunners, ale dobrze w bramce spisał się Anton Dychenko. Lecz chwilę później golkiper Shotów nie mógł już nic zrobić, gdy Madej dobił strzał kolegi z zespołu i było już 1:3. Od tego momentu załoga w czerwono-białych trykotach jeszcze nabrała rozpędu i wydawało się, że kolejne gole będą kwestią czasu. Tak też się stało w istocie. Na 12 minut przed końcem Ziółkowski zacentrował z rożnego, a na 1:4 podwyższył Arkadiusz Trwoga. Po niespełna 120 sekundach Trwoga mógł mieć na koncie dublet, ale zabrakło mu nieco szczęścia. W 44 minucie kapitan gości dopiął swego, gdy odebrał futbolówkę obrońcy, a potem pokonał golkipera oponentów. Gospodarze mogli zmniejszyć rozmiary porażki, ale obili obramowanie i ostatecznie stanęło na 1:5. FC Warsaw Gunners rozegrali chyba najlepsze spotkanie w tym sezonie, w pełni zasłużenie tu wygrywając. Solidna defensywa, plus kreatywność w ataku oraz kolektywny futbol okazały się idealną mieszanką. Tylko Marcin Siwiec mógł być nieco niepocieszony, gdyż bardzo starał się o swoje trafienie, ale skuteczność nie była jego sojusznikiem. Niemniej przy takiej dyspozycji całej drużyny z pewnością uda mu się w jednym z kolejnych starć. Szybki Shot z kolei miał swoje momenty, ale to było za mało na dobrze dysponowanego przeciwnika.