Połczyn Brothers oraz Impuls UA ligowe zmagania zakończą w drugiej połówce tabeli, lecz gospodarze prezentowali się do tej pory znacznie lepiej, a przede wszystkim punktowali. O problemach gości pisaliśmy kilka razy, więc nie będziemy tego powtarzać. O dziwo jednak Impuls UA, chyba po raz pierwszy w tym sezonie, stawił się w bardzo kompletnym zestawieniu. To dawało nadzieję na ciekawe widowisko. Szybko na prowadzenie wyprowadził ich Volodymyr Slobozheniuk, który przyzwyczaił nas, że lubi uderzyć na bramkę przeciwnika. Chwilę później wyrównał Filip Ikwanty, jednak był to ostatni wynik remisowy w pierwszej części meczu. Goście wyszli na prowadzenie w 11. minucie, którego nie oddali już do przerwy. Pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 3:5, a goście nareszcie przypominali drużynę z poprzednich sezonów. Z dobrej strony pokazał się Maksym Kushniruk, który zdążył skompletować hat-tricka. Wspominaliśmy już o ofensywnej grze golkipera gości. Na początku drugiej połowy przyniosła ona jednak kłopoty, ponieważ dwukrotna strata piłki przyniosła wyrównanie. Czujnie zachował się Filip Ikwanty oraz Krzysztof Witecki, dzięki czemu remis 5:5 stał się faktem. To nie wszystko, ponieważ Połczyn Brothers poczuli „krew” i zaatakowali rywali. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry wymusili gola samobójczego, a w 37. minucie rzut karny na bramkę zamienił Filip Ikwanty. Prowadzenie 7:5, patrząc na przebieg spotkania, to było małe zaskoczenie. Dodatkowo chwilę później w osłabieniu grali goście, ponieważ za faul taktyczny boisko na dwie minuty opuścił jeden z obrońców. Grę jednego zawodnika mniej wykorzystali jednak goniący wynik i Volodymyr Slobozheniuk trafił do bramki jeszcze raz. Tutaj lepiej interweniować mógł jego vis-a-vis. Końcowe 10 minut należało jednak do Impulsu, który przejął kontrolę nad wydarzeniami i ostatecznie wygrał 7:8.