Obie drużyny poprzednie rozgrywki kończyły w kiepskim stylu, więc inauguracja sezonu była dobrym momentem na poprawę gry. Potencjał zespołów był zbliżony, zatem spodziewaliśmy się wyrównanego spotkania. I faktycznie tak było. Przez całe 40 minut gra często toczyła się w środku pola, a oba zespoły stworzyły niewiele klarownych okazji bramkowych. W pierwszej części nie oglądaliśmy goli. Pierwszą okazję stworzył sobie Zimmer Biomet, ale strzał z dystansu trafił w poprzeczkę. Chwilę później ta sama drużyna wykonywała aut i jeden z graczy uderzył piłkę głową, lecz próba była zbyt lekka. Filarecka Fighters odpowiedziała w okolicach 15-tej minuty, a na drodze piłki stanął golkiper gospodarzy. Sekundy później goście mieli jeszcze lepszą okazję, ale z bliska najpierw trafili w bramkarza, a dobitka zatrzymała się na poprzeczce. W pierwszych 20-tu minutach inicjatywę miał ZB, lecz bliżej gola była FF. Po bezbramkowej połowie zawodnicy gospodarzy błyskawicznie otworzyli wynik. Już w 21. minucie do siatki drogę odnalazł Filip Szafrański. Kilkanaście sekund później mogli podwyższyć rezultat, ale strzał z dystansu obronił bramkarz gości. W 25. minucie ładną akcją przy linii bocznej popisał się Zimmer Biomet, lecz ich napastnik przestrzelił w dogodnej sytuacji. Filarecka Fighters wydawała się być zaskoczona lepszą grą przeciwników i nie miała pomysłu na skuteczną odpowiedź. Aż do 36. minuty. Wtedy to Sebastian Jakóbczyk doprowadził do wyrównania uderzając między nogami bramkarza. Radość nie trwała długo – kilkadziesiąt sekund później Clemens Peyrelongue ponownie dał swojej drużynie prowadzenie. Okazało się, że była to ostatnia bramka w tym spotkaniu i dzięki temu Zimmer Biomet odniósł zwycięstwo 2:1. Najlepszym zawodnikiem został wybrany strzelec decydującej bramki, ale równie dobre wrażenia sprawiał Jose Gutierez, który bardzo często kreował akcje swojej drużyny.