Spotkanie pomiędzy Moszna Squadem a FC Hermesem zapowiadało się emocjonująco. Oczekiwaliśmy na dobre tempo, dynamiczne akcje i grę z charakterem. Już od pierwszych minut zawodnicy nie zawiedli, a widowisko, które przedstawiali, oglądało się z przyjemnością. Na początku nieco lepiej wyglądali gospodarze, wyprowadzając więcej akcji w stronę bramki Evy Novikova. Jednak Hermes w pewnym momencie dobrze przyspieszył akcje, a doskonałe podanie Yaroslava Kornienko znalazło Yaroslava Burlachenko, który wyprzedzając obrońców, oszukał bramkarza strzałem na dalszy słupek z dość ostrego kąta. Ta bramka wręcz napędziła Moszną, która coraz częściej wypuszczała się pod bramkę przeciwnika. W 11. minucie duet Karol Bienias-Karol Nowak wyrównał stan spotkania. Od tego momentu gra się wyrównała, a co chwilę oglądaliśmy doskonałe akcje obydwu drużyn. W 20. minucie ponownie przyspieszył duet Yaroslavów, co zakończyło się kolejnym trafieniem na korzyść Hermesa, a końcówka pierwszej połowy należała do nich. Wynik jednak do przerwy się nie zmienił ponieważ Daniel Grynczel, nawet w momentach zagrożenia, z zimną głową doskonale bronił strzały Hermesa. Od początku drugiej połowy goście mocno zaczęli napierać, aż w 30. minucie, wpisując się do protokołu, strzałem z dystansu Oleksandr Kotiv podwyższył prowadzenie. Mimo to Moszna, znając wagę spotkania, nie odpuszczała i walczyła o każdy metr boiska. W pewnym momencie po ataku od tyłu na staw skokowy z czerwonym kartonikiem z placu gry został oddelegowany Stanislav Salay. Moszna, grając z przewagą, dostała swoją szansę na odwrócenie losów spotkania. Niestety, jak się okazało, dynamika i dokładność w podaniach zawodników Hermesa spowodowały, że nie było widać różnicy w ilości zawodników na boisku, a nawet goście zaczęli wywierać coraz większą presję i dociskać gospodarzy do muru. W tym spotkaniu oglądaliśmy jeszcze jedną czerwoną kartkę, tym razem dla Karola Nowaka. Na boisku zostało po 6 zawodników z każdej strony, co wykorzystali goście, strzelając w samej końcówce jeszcze dwie bramki i pewnie wygrywając 1:5.