GNS Warszawa to jedna z wielu nowych drużyn w letnich rozgrywkach Ligi Bemowskiej. Mimo tego, kilka nazwisk kojarzyliśmy i pewne było, że Ojcowie RKS-u nie będą mieli lekko. Pierwsza połowa to popis debiutantów, którzy bez najmniejszych problemów wyszli na prowadzenie i kreowali kolejne dogodne okazje strzeleckie. Aktywny był Patryk Gorzycki, który mógł mieć na koncie dwa gole i asystę, lecz najpierw powstrzymał go bramkarz, a później na raty do siatki trafił Bartek Gwóźdź. W tym momencie było już 3:0, a na zegarku sędziego minął równo kwadrans. Gdy w 19. minucie Krzysztof Skowronek trafił uderzając z połowy boiska do pustej bramki, wydawało się, że emocji w drugiej połowie nie będzie. Tymczasem po wznowieniu gry przez arbitra nowe oblicze pokazał zespół gospodarzy „dowodzony” przez Łukasza Wieczorka. Obrońca RKS-u nie tylko zmobilizował kolegów, ale swoją nieustępliwą grą dał przykład. W 25. minucie, po dobrej wymianie piłki z Tomaszem Mikosiem, do siatki trafił Piotr Pstrągowski. Niespełna 60 sekund później uderzeniem głową futbolówkę do siatki skierował Sławomir Mydłowski. To wszystko poprzedziły dwie zmarnowane okazje GNS, które mogły „zamknąć” mecz. Jak widać losy się odwróciły, a goście poczuli „krew”. Nadzieję na wyrównanie pomógł utrzymać Tomasz Janicki, który zaliczył dobry fragment między słupkami. W 30. minucie Łukasz Wieczorek odebrał piłkę w okolicy linii środkowej boiska, a Przemysław Zbiciak nie miał kłopotów z trafieniem na 4:3. W tej chwili byliśmy skłonni postawić na to, że RKS za moment wyrówna. W porę jednak przebudzili się gospodarze. Bartek Gwóźdź w 33. minucie wziął na „zamach” golkipera, a w kolejnych minutach do siatki trafiali Tadeusz Epsztein oraz Grzegorz Frączyk. Finalnie GNS Warszawa przetrwał okres nacisku rywali i wygrał spotkanie 7:3.