Rywalizacja w 10. lidze jest niespodziewanie wyrównana. Przed meczem niemalże połowa stawki mieściła się w trzech punktach różnicy. Patrząc jednak stricte na potencjał zespołów, faworyta trzeba było upatrywać w NKS Piotrovii. Zielone Bielany nie mają w swoich szeregach tak wyraźnych indywidualności, jak chociażby Władek Oryszczuk. I to właśnie on już po upływie jedenastu minut gry miał na swoim koncie hat-tricka. Chcielibyśmy napisać, że byliśmy tym zaskoczeni, ale nie byliśmy zupełnie. Równo po kwadransie gry goście prowadzili 0:4 i na tym wyniku, o dziwo, zaciął się ich dorobek strzelecki. W drugiej połowie meczu, gdy Bartłomiej Paczkowski trafił na 1:5 nic nie wskazywało na to, żeby miał być to początek pogoni za wynikiem. NKS Piotrovia była najzwyczajniej lepsza piłkarsko i nie miała zamiaru oddać pewnych trzech punktów. Mimo tego przez kolejne 10 minut panowie nie zdołali trafić do siatki. Wynagrodzili to sobie w ostatnich fragmentach spotkania serwując rywalom kolejne 4 bramki ostatecznie wygrywając 1:9. Tym samym pozostali na czele tabeli.