Rywalizacja Teraz Kolskiej z TS Amebą zapowiadała się jako hit Jedenastej Ligi Szóstek, ale od samego startu oglądaliśmy tu dość jednostronne zawody. W 10 minucie po kontrze Dawid Głowacki wyłożył piłkę Krystianowi Leszko i było 1:0. W odpowiedzi goście po strzale Bartka Gemzy trafili do siatki, ale sędzia słusznie odgwizdał przewinienie i wynik pozostał bez zmian. Nie na długo. Po niespełna kwadransie świetną podcinką nad głowami defensorów popisał się, nomen omen, Głowacki, piłka trafiła pod nogi Karola Kozdrowskiego, a ten podwyższył na 2:0. Po chwili było już 3:0 po kapitalnym strzale z dystansu Głowackiego. Nie był to koniec popisów gospodarzy. W 21 minucie Głowacki ponownie zauważył Kozdrowskiego, a ten skompletował dublet, a tuż przed przerwą Dawid Szadkowski ruszył skrzydłem, po czym zagrał do Marcina Siniarskiego, a ten się nie pomylił i było 5:0. Po zmianie stron mecz się nieco wyrównał. Kolska dzięki Siniarskiemu podwyższyła przewagę na 6:0, a potem miał miejsce lepszy fragment Ameb, który przełożył się na dwie efektowne bramki z dalszej odległości (po strzale Piotra Ziółkowskiego i wolnym Kuby Szafirowicza). Lecz w samej końcówce TK zadali jeszcze dwa ciosy (po solowym rajdzie Leszko i trzecim trafieniu Siniarskiego) i finalnie wygrali 8:2. Teraz Kolska po porażce z poprzedniej serii gier szybko się podniosła i w znakomitym stylu pokonała jednego z konkurentów do złota. TS Ameba zaś po tej porażce spadła na piąte miejsce.