Hiszpański Galeon, który powraca do gry w rozgrywkach Ligi Bemowskiej mierzył się z nieobliczalnym Szybkim Shotem. Pierwszą rzeczą, na którą zwrócili uwagę niemalże wszyscy zgromadzeni, były nowe stroje gospodarzy. Z logo sponsora. Mieliśmy nadzieję, że panowie równie efektownie będą grać w piłkę. Mówiąc już poważnie, pierwsze co rzuciło się nam w oczy, to skromne zestawienie gości. Ich przeciwników zapamiętaliśmy jako drużynę, która lubi atakować i zmusza rywali do większego wysiłku, dlatego zastanawialiśmy się, czy jedna zmiana to nie będzie zbyt mało. Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli goście po stałym fragmencie gry. W 3. minucie do stojącej piłki podszedł Maciej Medyn i naprawdę dobrze przymierzył. Piłka leciała w okolice okienka bramki, ale zabrakło mocy i bramkarz bez większych kłopotów poradził sobie w tej sytuacji. Kolejną okazję mieli już gospodarze i byli bliżej otwarcia wyniku, jednak piłka po uderzeniu Łukasza Śledzieckiego zatrzymała się na słupku. Mecz był dość wyrównany i nieco zamknięty. Impas przełamał bramkarz Hiszpańskiego Galeonu, który popełnił błąd i podarował piłkę Adamowi Gomole. Ten z prezentu nie zamierzał rezygnować i w 11. minucie wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Szybki Shot postanowił wykorzystać dobry moment i już kilkadziesiąt sekund później bramkę meczu, a być może i kolejki, zdobyć mógł Maciej Medyn. Uderzył z pierwszej piłki, ale jego „rogal” trafił w okolice spojenia słupka i poprzeczki. Chwilę później z odpowiedzią ruszyli gospodarze. W pierwszej sytuacji powstrzymał ich bramkarz rywali, lecz w kolejnej skuteczny był Grzegorz Grzelak. Więcej bramek nie obejrzeliśmy, a groźnych sytuacji również było niewiele. Tym samym po 25-ciu minutach był remis 1:1. Po wznowieniu gry szybko „odwdzięczyć” się swojemu oponentowi mógł bramkarz Szybkiego Shota, lecz w porę naprawił swój błąd. Hiszpański Galeon wyczuł jednak niepewność w szeregach przeciwników i zaatakował jeszcze raz. Z woleja uderzał Grzegorz Grzelak, ale trafił w poprzeczkę. Druga połowa, z resztą jak cały mecz, nie przypominała spotkania 10. ligi. Oba zespoły grały przemyślany futbol i dobrze ustawiały się przed swoim polem karnym. Coraz więcej wskazywało na to, że o końcowym wyniku może zadecydować jedna akcja. Taką udało się wykreować gościom. Dobrze rozegrali rzut rożny w 42. minucie i Krzysztof Rasz zapewnił swojej drużynie 3 punkty na początku nowego sezonu.