To spotkanie zagrzewało wszystkich. Zwłaszcza ekipę Hermesa, która w ubiegły weekend przegrała z Civasem walkę o pozycję lidera. Tym razem podjęli Defendersow. Jak sama nazwa mówi w obronie to oni nie mają równych. Jak się okazało z atakiem też nie mają najmniejszego problemu. W 11 minucie Gospodarze rozpoczęli strzelanie. Illia Dehoda wyłożył piłkę Mateuszowi Izdebskiemu, który bezbłędnie zapakował piłkę do sieci. Trzy minuty później udało im się podwyższyć prowadzenie, a dokładniej wcześniej wspomniany Dehoda dołożył trafienie. Po upływie 5 minut znowu Defenders zaatakowali. Tym razem. Na listę strzelców wpisał się Konrad Godzina. Do przerwy Gospodarze zdobyli jeszcze jedna bramkę i na przerwę schodzili z rezultatem 4:0. Po przerwie znowu nacierali. Drużyna Hermesa jakby mogło się wydawać nie grała wcale źle. Tworzyli sobie sytuację, wychodzili z kontrami z często kontrolowali grę, ale to po prostu nie był ich dzień. Co wykorzystali zawodnicy w czerwonych trykotach pakując kolejne bramki na 5 i 6 do 0. Hermesowi udało się jednak zdobyć bramkę. Burda uderzył z dystansu nie dając szans bramkarzowi i jednocześnie ustalił rezultat spotkania na 6:1.