Ostatnia, „podwójna” kolejka w Totalbet 1 . Liga 7x7, zapowiadała się ekscytująco. Trzy drużyny miały szansę na mistrzostwo. W tym gronie była Moszna Squad, która pierwsze spotkanie z Dynamo przegrała bardzo wyraźnie. Ochota do rewanżu z pewnością była duża, a trzy punkty to był obowiązek, aby pozostać w walce o tytuł. I początek rzeczywiście był dla nich znakomity. Już w 4. minucie po dobrej wymianie piłki duetu Filip Szewczyk - Bartek Goździewski do siatki, z bliskiej odległości, trafił drugi z nich. W kolejnych minutach goście starali się rozważnie zatrzymywać ataki Dynamo, często nie dopuszczając ich pod własne pole karne. W 11. minucie blisko końcowej linii, z boku pola karnego z piłką znalazł się Kostya Didenko i zaskoczył bramkarza płaskim uderzeniem w długi róg. Tym samym Moszna musiała od nowa szukać prowadzenia. Odpowiedzialnej, lecz prostej decyzji zabrakło w 15. minucie. Jak to zwykle bywa, najtrudniejsze są najprostsze zagrania. Zamiast wybicia piłki w aut i przerwania akcji rywali pojawiła się strata futbolówki, którą bezlitośnie wykorzystało Dynamo obejmując prowadzenie po golu Eugeniia Mogielnickiego. Goście szybko „odwrócili” spotkanie i raptem po upływie kwadransa musieli gonić wynik. Przyznać trzeba, że nie spuścili głowy i szukali pomysłu na zagrożenie bramce przeciwnika. W pierwszej połowie nie udało się dojść do klarownej okazji, a co i rusz ofensywnymi wypadami straszył Borys Ostapenko. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 2:1. Po chwili przerwy i wznowieniu gry Moszna odważniej ruszyła na połowę przeciwnika i tym razem dochodziła do niezłych okazji. Mimo tego, do siatki raz jeszcze trafiło Dynamo i zyskało całkiem niezłą zaliczkę. Goście, nie mając nic do stracenia, coraz częściej stawiali wszystko na jedną kartę. Często gościli pod polem karnym rywali, a nawet i wewnątrz. Świetnie dysponowany był Artem Solonikov, który bardzo pewnie radził sobie z uderzeniami zza pola karnego, a także wykazywał się intuicją na linii. Najlepszą okazję do zdobycia gola miał Damian Metryka, ale właśnie jedną z parad futbolówkę na linii bramkowej zatrzymał bramkarz. W 35. minucie błąd defensywy gospodarzy wykorzystał Karol Nowak i rozbudził nadzieję na odmianę losów meczu. W kolejnych minutach oglądaliśmy otwartą grę. Po jednej z interwencji w obronie Filipa Szewczyka, piłka niespodziewanie trafiła pod nogi Karola Nowaka, który wywalczył sobie lepszą pozycję od ostatniego obrońcy i popędził w kierunku bramki Dynamo. Zdecydował się na uderzenie sprzed pola karnego, które jednak minęło bramkę. Być może był to kluczowy moment tej rywalizacji. W ostatnich minutach spotkania Moszna postawiła wszystko na jedną kartę grając z wysoko ustawionym golkiperem. To była świetna okazja dla gospodarzy na rozstrzygnięcie meczu w prosty sposób. Pierwszą okazję mieli po wstrzeleniu piłki na długi słupek, lecz futbolówkę sprzed nosa napastnika wybił golkiper. Chwilę później do pustej bramki uderzał Borys Ostapenko, lecz na jego drodze stanął słupek. Z dobitką poradził sobie bramkarz. Jak widać, gra z „lotnym” przyniosła zdecydowanie więcej korzyści rywalom. Ostatecznie, po jednym z przechwytów piłki w bój został wypuszczony Kostya Didenko, który wykorzystując swoją szybkość popędził na bramkę Moszny i ustalił wynik spotkania na 4:2. Tym sposobem Dynamo po raz drugi w senonie zwycięsko wyszło z rywalizacji i odebrało Mosznie szansę na mistrzostwo. Mecz był dobrym widowiskiem, w której górę wziął kolektyw drużyny Dynamo.
|