Bez wątpienia pojedynek dwóch z trzech niepokonanych dotąd drużyn zapowiadał się obiecująco. Zwycięzca pojedynku osiągnie znaczącą przewagę nad rywalem i zrówna się punktami z liderem tabeli. Przegrany z kolei wyraźnie zmniejszy swoje szanse na tytuł, ale jeszcze ich nie przekreśli. Do końca sezonu pozostanie wszak sporo spotkań, a wiele wskazuje na to, że złote medale rozstrzygną się między trzema zespołami, więc może się nadarzyć szansa na „małą tabelę”. Przechodząc już do samego spotkania można śmiało powiedzieć, że E.ON Polska podszedł do pojedynku w pełni skoncentrowany i z jasnym celem. Od pierwszych minut prezentował się lepiej na boisku i ograniczał atuty rywali do minimum. Nawet dla samych zawodników było zaskoczeniem, jak skutecznie radzą sobie w starciu na „szczycie”. Efektem było prowadzenie 3:1 już po ośmiu minutach meczu, a stracona bramka była konsekwencją trafienia samobójczego. Bardzo aktywny był Paweł Głuszek, który w 16. minucie skompletował hat-tricka podwyższając wynik na 4:1. Takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa i przebieg gry jasno wskazywał, że Czumy miały niewielkie szanse na odwrócenie losów meczu. Gospodarze momentami bardzo mądrze i cierpliwie rozgrywali akcje, a gdy nie było możliwości przedarcia się przez defensywę rywali, rozsądnie wycofywali futbolówkę do bramkarza. Goście nie stworzyli właściwie zagrożenia, a ich uderzenia z dystansu lepiej przemilczeć. Chwilę po wznowieniu gry przez arbitra słupek uratował ich przed utratą kolejnej bramki. Gospodarze w tym momencie jeszcze nie zaczęli myśleć o obronie wyniku i poszukiwali kolejnego gola. Najlepszą okazję mieli w 25. minucie, ale w delikatnie kuriozalnych okolicznościach sami zablokowali piłkę przed linią bramkową – niefortunnie stał tam Dominik Kliczek, a przy dobitce przestrzelił Grzegorz Kowerski. W 28. minucie nieodpowiedzialnie piłkę między sobą zaczęli rozgrywać bramkarz oraz obrońca E.ON Polska, a z okazji do pressingu i przechwytu skorzystał Piotr Koźniewski. Nie pomylił się i trafił do pustej bramki. Rezultat 4:2 spowodował, że gospodarze wyraźnie rozpoczęli obronę wyniku. Spowalniali grę, uciekali się do prostych środków. Zbyt zachowawcza gra nakręciła Czumy, który odważniej ruszyły do pressingu. Nadal zawodziły strzały z dystansu, które były po prostu fatalne. W związku z tym goście postanowili podejść z piłką bliżej pola karnego i starali się „wyklepać” akcje. Trzeba przyznać, że to było bardzo dobre postanowienie. Udało się pokonać bramkarza w 34. oraz 35. minucie dzięki czemu doprowadzili do remisu 4:4. Wiele wskazywało na to, że pójdą za ciosem i „dobiją” rywali. W porę jednak sprawy w swoje ręce wziął Grzegorz Kowerski przedzierając się przez środek pola. Dograł piłkę do Piotra Puczko, a ten trafił na 5:4. Gol mógł podciąć skrzydła gościom. Tak się nie stało, a bardzo dobrą końcówkę spotkania zanotował Piotr Koźniewski. W 38. minucie z wielki spokojem rozegrał akcję w polu karnym z Łukaszem Kowalskim, a chwilę później ustalił wynik meczu na 5:6. Tym samym Czumy dokonały rzeczy, w pewnej chwili wydawało się, niemożliwej. Odwróciły losy spotkania, które przez 30 minut było pod pełną kontrolą przeciwników i w ostatnich minutach zadały decydujący cios. Dzięki temu w ligowej stawce pozostały już tylko dwie drużyny z kompletem punktów i to prawdopodobnie ich pojedynek będzie rozstrzygający dla końcowego układu tabeli.
|