Potężny ciężar gatunkowy niosło ze sobą starcie La Masii i FC Svarychiv. W wypadku zwycięstwa gości, to właśnie oni sięgnęliby po tytuł Bostik 4. Ligi Szóstek, ale ewentualny sukces gospodarzy sprawiłby, że złotego medalistę wyłoniłaby ostatnia kolejka. Zespół w białych trykotach bardzo szybko, bo już w 3 minucie, objął prowadzenie za sprawą niezawodnego Zakhariego Mora, ale na odpowiedź Błękitnych nie trzeba było długo czekać. Już w 6 minucie w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Mikita Varvashenia, który z kilku metrów huknął od poprzeczki, po czym piłka znalazła się w sieci. Następnie oglądaliśmy twarde, zacięte, rozgrywane w szybkim tempie widowisko, ale przez długi czas wynik się nie zmieniał. Aż do 19 minuty. Wtedy to Alexey Ignatiev precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2:1. Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się za bardzo. Po pół godzinie tego widowiska LM mieli swoją okazję na podwyższenie, ale kapitalnie spisał się Vitalii Voloshchuk. A po chwili A po chwili Andryi Voloshchuk wypatrzył Mora, a ten uderzył z dystansu, dając remis 2:2. Za moment ponownie w głównej roli wystąpił golkiper gości, który sparował futbolówkę na słupek. O wszystkim zadecydowała 38 minuty. Wówczas to komanda w białych koszulkach wyprowadziła kontrę i tutaj z pomocą przyszło szczęście, gdyż jeden z obrońców LM tak niefortunnie interweniował, że piłka wpadła do jego własnej bramki. Mając rezultat 2:3 goście obronili się przed atakami przeciwników i dowieźli wygraną. Która w konsekwencji dała ekipie FC Svarychiv mistrzowski wazon. Wielkie brawa, Panowie! Oklaski należą się też La Masii za znakomitą postawę do samego końca, ale tym razem zabrało nieco szczęścia.