Już przed pierwszym gwizdkiem starcia z Los Aspirantos Legion wiedział, że ma zapewnione mistrzostwo Drugiej Ligi Siódemek. A wszystko to dzięki remisowi 2:2 Aspirantów z FC Zaborów. Jednak Legioniści, powszechnie znani ze swojego profesjonalizmu, nie zamierzali otwierać champagne’a przed meczem, gdyż mieli dwie potyczki do rozegrania. I pierwsza z nich była właśnie z LA. Już w 4 minucie Stanisław Kędzierski w swoim stylu, strzałem przy słupku, otworzył wynik i wydawało się, że nominalni gospodarze pójdą za ciosem. Tymczasem jednak napastnicy Legionu bardzo sumiennie pracowali na notę bramkarza gości Adama Świercza, który przez całą pierwszą połowę uwijał się jak w ukropie. I tylko dzięki niemu było tylko 1:0 po pierwszej części, chociaż trzeba przyznać, że zespół w białych trykotach dobrze prezentował się, grał piłką, a ich skoki pressingowe były bez zarzutów. W przerwie duet trenerski Wojtek Starożyk – Michał Buczak podrzucił drużynie garść jak zwykle celnych wskazówek i to przyniosło niemal natychmiastowe efekty. Tuż po zmianie stron po ładnym uderzeniu Szymona Sobiecha zrobiło się 2:0. Po chwili Sobiech mógł mieć na koncie dublet, ale po raz kolejny Świercz uratował swoją ekipę. Po nieco ponad pół godzinie gry było już 3:0 (po dobitce lisa pola karnego Kędzierskiego), a potem swoją okazję mieli Los Aspirantos, ale kapitalną interwencją popisał się Kamil Ceran. W 39 minucie na 4:0 poprawił Sobiech i już było wiadomo, kto będzie górą w tej rywalizacji. Zwłaszcza że goście, dla których był to drugi tego dnia występ, zaczęli opadać z sił. W 41 minucie Kacper Orłowski huknął jak armaty i mieliśmy 5:0, za moment Ceran, który wyszedł w pole, powiększył przewagę na 6:0 (przy obu tych trafieniach asysty zaliczał najlepszy na placu Mateusz Siwiński). W 43 minucie zastępujący Cerana w bramce Arkadiusz Siwiński wyciągnął się jak struna, broniąc bardzo trudną piłkę, nie minęło 60 sekund, gdy Mateusz Siwiński uderzył na 7:0. A na sam koniec Kamil Ceran ustalił rezultat na 8:0. Legion w tej konfrontacji pokazał, że mistrzowski wazon nieprzypadkowo powędrował do ich gabloty, za co należą im się słowa uznania. Wielkie brawa, Panowie!