Rozgrywający świetny sezon FC Zaborów na swojej drodze napotkał Chlejsy FC. Goście rozczarowują swoją grą i urwanie punktów drużynie walczącej o mistrzostwo należałoby rozpatrywać w kategorii niespodzianki.  Jednak na przestrzeni całej pierwszej połowy nie udało się wskazać zespołu, który był faworytem. Okresy przewagi mieli zarówno zawodnicy Zaborowa, jak i Chlejsów. Mimo rezultatu 0:0, jaki utrzymał się do przerwy, mecz nie był złym widowiskiem. Piłka szybko krążyła między jednym, a drugim polem karnym, brakowało tylko lepszego ostatniego podania. Nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się w drugiej połowie. Pierwsze ostrzeżenie wysłał Adrian Dadas w 33. minucie „sadzając” golkipera rywali na murawie. Przed utratą gola zespół uratował Radek Gaca, który świetnie ustawił się na linii bramkowej i wybił piłkę w ostatniej chwili. Chlejsy FC zostały przełamane w kolejnej akcji, kiedy to zagraniem rodem z ekstraklasy popisał się Paweł Zdunek – centrostrzał z głębi pola wylądował za kołnierzem bramkarza. Był to moment, który zmienił oblicze dość wyrównanego pojedynku w jednostronną goleadę. Dowodził jej Adrian Dadas będący tego dnia w każdym miejscu na boisku. W kolejnych minutach Sylwester Jacewicz dwukrotnie umieścił piłkę w pustej bramce, a następnie „Adi” ustrzelił hat-tricka. To była imponująca gra Zaborowa, który mimo porażki w meczu na szczycie, nie złożył broni i zwyciężył 7:0. Jeśli zespół utrzyma formę, to z pewnością będzie do ostatniej kolejki walczyć o złote medale. Natomiast Chlejsy FC obecny sezon mogą uratować jedynie świetnym finiszem części „zasadniczej”, dzięki której zdołają wywalczyć awans do grupy „mistrzowskiej”.