Już w pierwszej kolejce beniaminek trafił na jednego z głównych pretendentów do mistrzowskiego tytułu. Defenders, bo o nich mowa, niezbyt dobrze wspominają swój premierowy występ w najwyższej lidze. Od tego czasu jednak bardzo się rozwinęli i stworzyli silny kolektyw. Podstawą sukcesu może być stała kadra i kto wie, czy nie okażą się czarnym koniem rozgrywek. Dynamo z kolei zanotowało dobrą końcówkę wiosennych rozgrywek, a także latem pokazali, że nie zamierzają zejść poniżej solidnego poziomu. Spotkanie od pierwszych minut było jakościowe i obie drużyny wyczekiwały na pierwszy ruch rywala. Po chwili odważniej zaczęli grać goście, często wykorzystując szybkość Kostyi Didenko. To właśnie on bardzo dobrze obrócił się z piłką na skraju pola karnego w 11. minucie i pewnym, płaskim strzałem pokonał golkipera. Dynamo nie zdążyło nacieszyć się trafieniem, a już był remis 1:1. Trzeba przyznać, że w tym fragmencie nie można było narzekać na nudę. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry goście trafili do siatki jeszcze raz. Tym razem w imponującym stylu bramkarza pokonał Vitalij Yakovenko posyłając piłkę z dystansu wprost w okienko bramki. Od tej chwili jego zespół złapał rytm i kwestią czasu było, kiedy powiększą przewagę. Beniaminek sprawiał wrażenie nieco onieśmielonego i szczególnie nie próbował się odgryźć. Rywale nie zamierzali czekać i w pierwszej połowie ponownie bramkę zdobył Kostya Didenko, dzięki czemu Dynamo prowadziło 1:3. Z każdą minutą wyglądali coraz pewniej i wielu już w tym momencie mogłoby przypisać im komplet punktów. Poczuli się na tyle swobodnie, że tuż przed gwizdkiem sędziego na odważną próbę z przewrotki zdecydował się jeden z napastników. Było blisko. W drugiej odsłonie jednak Defenders pokazali swoją najgroźniejszą broń – zespołowość. Każdy poprawił swoją grę i prezentował zdecydowanie większą odwagę. Gospodarze powoli, lecz konsekwentnie przejmowali kontrolę na boisku, a rywale wyraźnie byli zaskoczeni takim obrotem spraw. W 28. minucie, wydawałoby się, w niegroźnej sytuacji piłkę z autu wrzucał Mateusz Izdebski. Jarosław Jachna wycisnął z tej akcji 100% obracając się obok obrońcy i wykorzystując jego bierność. Samo pokonanie bramkarza okazało się jedynie formalnością. Defenders wyczuło swoją szansę i już dwie minuty później doprowadziło do remisu. Po wznowieniu gry do remisu mógł doprowadzić Patryk Oleksa, ale po raz kolejny w spotkaniu dobrze powstrzymał go Artem Solonikov. Co się odwlecze, nie uciecze – w 30. minucie świetnym podaniem popisał się Illia Dehoda i Patryk w sytuacji sam na sam wyszedł zwycięską ręką. Spotkanie rozkręciło się na dobre, a gospodarze po upływie kolejnych pięciu minut, sensacyjnie objęli prowadzenie za sprawą drugiego gola Oleksy. W tym momencie Dynamo zdało sobie sprawę, że rywale naprawdę są groźni i może być ciężko o odwrócenie losów spotkania. Rozpoczęli próby ataku, lecz Defendersi, jak sama nazwa wskazuje, dobrze bronili dostępu do własnej bramki. Finalnie wynik się nie zmienił i beniaminek wygrał na inaugurację 4:3. Być może przed spotkaniem taki rezultat nie byłby sensacją, ale biorąc pod uwagę przebieg pierwszej połowy, trzeba przyznać, że była to nie lada niespodzianka.
|