W potyczce Siódmej Ligi Szóstek między KP Kozią i Moonfoksem prognozowaliśmy zacięte widowisko, ale od samego startu inicjatywę przejęli nominalni gospodarze. Już w 4 minucie błąd bramkarza wykorzystał Piotr Stępniewski i było 1:0. Co prawda Lisy szybko wyrównali za sprawą Maksyma Pilashoua, ale KP K nie próżnowali i w 9 minucie po uderzeniu Pawła Chróstowskiego prowadzili 2:1. Goście próbowali odrabiać straty, próbę z wolnego zanotował Łukasz Rysz, ale to Kozia była bardziej skuteczna i jeszcze przed przerwą podwyższyła na 4:1 po golach Kordiana Berusińskiego i, ponownie, Chróstowskiego. Tuż po zmianie stron miał miejsce kluczowy fragment tego meczu. Wtedy to gospodarze raz za razem punktowali rywali, w czym największa zasługa duetu Stępniewski – Chróstowski. Po 33 minutach było już 7:1 i sytuacja gości była nie do pozazdroszczenia. W 36 minucie Pilashkou po raz drugi wpisał się na listę strzelców, po chwili Moonfox znowu znalazł drogę do siatki. Problem w tym, że własnej. Od stanu 8:2 to spotkanie wyrównało się, a w samej końcówce Lisy zaczęły grać swój futbol. W ofensywie szalał Rysz z Borysem, hat-tricka skompletował Pilashkou, ale mimo tego zrywu to przeciwnicy zasłużenie zgarnęli komplet punktów. KP Kozia w dobrym stylu wygrała 10:6 i utrzymała kontakt z czołówką, awansując na pozycję wicelidera. Moonfox zaś za późno się obudził, co kosztowało go porażkę, która zrzuciła tę drużynę na szóstą lokatę.