Stado Szakali realnie walczy o najniższy stopień podium. Ligowa czołówka odjechała na dobre, ale brązowe medale są jak najbardziej w ich zasięgu. Wygrana w meczu przeciwko Ojcom RKS-u wydawało się być formalnością. Goście jednak stawili się przede wszystkim z Rafałem Wrońskim oraz Piotrem Balsamem w składzie, co pozwoliło im toczyć równorzędny pojedynek. W pierwszej połowie obie drużyny wymieniały się prowadzeniem przez pierwsze 11 minut. Chwilę później Stado Szakali wysunęło się na dwubramkowe prowadzenie, którego bronili do końca pierwszej części, którą wygrali 6:5. Co ciekawe, dokonali tego mimo dwóch niewykorzystanych rzutów karnych. W obu przypadkach górą był Przemysław Gajos, lecz przy drugiej „jedenastce” musiał skapitulować po dobitce Jana Mitrowskiego. Dobrze zaprezentowało się trio Ceran – Myszór – Mitrowski, które było autorem wszystkich bramek dla gospodarzy. W drużynie gości prym wiódł wspomniany na początku duet Wroński – Balsam. W drugiej odsłonie szybko do wyrównania doprowadził Marek Podskarbi, a po chwili Rafał Wroński położył na ziemię bramkarza i dał swojej drużynie prowadzenie 6:7. Utrata inicjatywy przebudziła Stado Szakali, które nareszcie znalazło sposób na powstrzymanie bramkostrzelnego duetu. Do tego utrzymało skuteczność w ofensywie, co pozwoliło w ostatecznym rozrachunku na zwycięstwo 11:7 po bardzo dobrym, ofensywnym meczu.