Obie ekipy w poprzednich rozgrywkach były czerwonymi latarniami swoich lig. Można powiedzieć, że boleśnie zbierali doświadczenie, które być może zaprocentuje w nadchodzącym sezonie. A ten znacznie lepiej rozpoczęła młodzież z Gyrosa. Nieco ponad kwadrans gry, a oni prowadzili 4:0, w dużej mierze dzięki skuteczności Kacpra Pawlika, który brał udział przy każdym z tych trafień. Szybka odpowiedź Le Cabaret była zbyt skromna, zaledwie jedno trafienie jeszcze nie dawało nadziei na odrobienie strat. Mało tego, tuż przed przerwą sytuacja wydawała się jasna, ponieważ Pawlik dołożył jedną bramkę i gospodarze do „szatni” schodzili z wynikiem 5:1. Chwila przerwy dobrze zrobiła gościom, którzy w ciągu ośmiu minut zdołali dwukrotnie pokonać pewnie broniącego golkipera gospodarzy. I chyba właśnie w tym momencie zaprocentowało doświadczenie z poprzednich rozgrywek, ponieważ w szeregi Gyrosu nie wkradła się niepewność, lecz cierpliwe budowanie kolejnych akcji, które mogłyby przynieść bramki. Cierpliwość popłaca i w 41. minucie gospodarze podwyższyli prowadzenie. W ciągu ostatnich pięciu minut meczu obie drużyny zdołały trafić jeszcze po jednym razie i zakończyły rywalizację na wyniku 7:4. Na wyróżnienie zdecydowanie zasłużył wspomniany już Kacper, a także Hubert Sadowski wraz z Mateuszem Sadowskim.