Zarówno Finansova, jak i Żoliball w pierwszej kolejce musieli uznać wyższość rywala. Po przegranych z pewnością w ich szeregach była ochota na szybką poprawę i było to widać w zaangażowaniu zespołów w trakcie meczu. Pierwsza część spotkania, nieco chaotyczna, znacznie lepiej rozpoczęła się dla nominalnych gospodarzy. Stratę piłki w okolicach linii środkowej boiska zanotował Stanisław Womela, a Łukasz Rysz popędził z futbolówką na bramkę. Okazji nie zmarnował i Finansova objęła prowadzenie już w 23. sekundzie. Nieudany początek nieco obudził zaspany jeszcze zespół gości. Młodzież starała się przejąć piłkę i rozgrywać akcje według własnego pomysłu. Nie do końca to wychodziło, ale ich rywale również grali niemrawo. Dużo strat i mało okazji bramkowych powodowało, że wynik długo nie ulegał zmianie. Dopiero w końcówce pierwszej odsłony do głosu doszedł Żoliball. Najpierw uderzając głową pomylił się Konrad Szymański, a chwilę później fatalną pomyłkę, nie trafiając w piłkę, zaliczył ten sam zawodnik. Na całe szczęście oderwaną nogę, w pobliskich zaroślach, znalazła obsługa boiska. Do trzech razy sztuka mogli powiedzieć goście chwilę później. Dobrze z dystansu przymierzył Maks Niedźwiecki, dzięki czemu do przerwy widniał rezultat 1:1. Po burzliwej dyskusji w trakcie chwili odpoczynku na lepsze tory powróciła Finansova. Udało się objąć prowadzenie w 31. minucie po tym jak firmową „przekładką” piłkę przetoczył Michał Burzyński i, o dziwo, lewą nogą umieścił futbolówkę w siatce. Chwilę później gospodarze rozegrali bardzo dobrą akcję, wymienili kilka szybkich podań i finalnie po podaniu Mateusza Machnio do siatki trafił Marcin Górkiewicz. Wyraźnie pomogło to uchwycić wiatr w żagle i w kolejnych minutach nie brakowało okazji bramkowych. Pomagał również fakt, że zespół gości wydawał się być zrezygnowany i zostawiał bardzo dużo miejsca pod własnym polem karnym. W 40. minucie od połowy boiska sam z piłką na bramkarza rywali popędził Bartłomiej Niedziałkowski i nie miał kłopotów z podwyższeniem rezultatu. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 5:1 w dużej mierze, dzięki dobrze rozegranej drugiej połowie spotkania.