W jedynym niedzielnym meczu 15 szczebla Ligi Bemowskiej, który notabene zamykał 3.kolejkę spotkań, starły się ze sobą drużyny z dwóch odległych biegunów ligowej tabeli. Faworytem były liderujące Bizony FC, które legitymowały się kompletem trzech zwycięstw. Naprzeciw nich stanął Szybki Shot, który walczył o pierwsze punkty tej zimy. Nie tylko liczby przemawiały za gospodarzami, ale także proporcja sił personalnych rzucała się mocno w oczy. Goście bowiem stawili się bez zmian, podczas gdy gospodarze mieli do dyspozycji całą rzesze graczy. To jednak nie przełożyło się na przebieg meczu. Goście zagrali na bardzo dużej intensywności, co przy wąskiej kadrze było bardzo ryzykowane. Od początku oglądaliśmy wyrównane zawody i co ciekawe nie było widać różnicy między obiema drużynami. Wprawdzie wynik otworzyli w 17 minucie gospodarze, ale to tylko rozzłościło gości, którzy dwukrotnie odpowiedzieli, schodząc na przerwę przy prowadzeniu 2:1. Bizony od początku drugiej odsłony postawiły wszystko na jedną kartę, co po 7 minutach dało im remis 2:2. Taka taktyka okazała się wodą na młyn dla rywali, którzy w kontrataku czuli się wybornie. Mało tego skuteczność ich nie opuszczała, a kapitalne zawody rozgrywał duet Kacper Słowikowski – Maciej Medyński, który raz za razem karcili rywala. W 42 minucie goście prowadzili już 6:2 i jak się okazało ta zaliczka im wystarczyła. Oczywiście gracze w ciemnych trykotach do ostatniej chwili walczyli o korzystny wynik, ale zabrakło im naprawdę niewiele. Niespodzianka stałą się faktem. Szybki Shot pokazał kawał charakteru i wydolności i odprawił z kwitkiem byłego już lidera 6:5.