Choć w tabeli wyraźnie wyżej plasował się X Force For Ever, to bezpośrednie starcie z Team Ivulin Exile mogło doprowadzić do zamiany miejsc. I to mimo zaległego spotkania gości. Mecz z impetem rozpoczęli jednak gospodarze i tylko przez dobrą dyspozycję bramkarza rywali utrzymywał się bezbramkowy remis przez pierwsze 5 minut gry. Do trzech razy sztuka mogli powiedzieć zawodnicy w białych strojach, gdy w 6. minucie udało się Marcinowi Gójskiemu pokonać golkipera. X Force początkowo próbował pójść za ciosem, ale już nie tak łatwo szło im podejście z futbolówką w okolice pola karnego. Team Ivulin Exile po wytrzymaniu dobrego początku w wykonaniu przeciwnika zakasał rękawy i nieśmiało przejmował inicjatywę. Przełamali defensywę w 14. minucie, kiedy to w polu karnym Antoś Łahviniec na „raty” dograł pikę do George Guseva, a temu nie pozostało nic innego, jak dołożyć nogę. Do końca pierwszej połowy goście starali się zadać kolejny cios. Udało się w 18. minucie. Siarhiej Mikałajenka zdecydował się na uderzenie z dystansu, a podjęta decyzja się opłaciła. W efekcie po pierwszej odsłonie widniał rezultat 1:2. W drugiej połowie walka o piłkę trwała w najlepsze. Momentami inicjatywę miał X Force For Ever, aby po chwili to rywale przejęli pałeczkę. Mimo wszystko więcej zrobili goście i wykazali się również lepszą skutecznością. W efekcie na dwie minuty przed końcem Antoś Łahviniec przechwycił futbolówkę, a TIE ruszył we trójkę na jednego obrońcę. Atakujący bez wahania umieścił piłkę w siatce i ustalił wynik spotkania na 1:4. Tym samym Team Ivulin Exile przeskoczył w tabeli X Force For Ever i zameldował się na najniższym stopniu podium. W „kieszeni” mają jeszcze jedno zaległe spotkanie, które jeśli wygrają, to pozwoli naciskać na pierwszą dwójkę.  Dla gospodarzy przegrana oznacza prawdopodobne pożegnanie się z szansą na medale.