Zielone Bielany do tej pory nie zdobyły pierwszego punktu i szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się, aby mieli to zrobić w starciu z Byczkami Otousa. Gospodarze pokazują niezły futbol i mają w swoich szeregach zawodników, którzy indywidualnie są w stanie przeważyć szalę na ich korzyść. W pierwszej połowie zarysowała się przewaga Byczków, lecz wynik wcale nie był okazały. Prowadzenie 3:0 nie mogło uśpić czujności młodzieży. Przy wszystkich trafieniach palce „maczał” Patryk Putkowski, który również efektownie „przełożył” obrońcę przed drugim golem. Druga połowa to już pełna dominacja Byczków Otousa. Do ich poziomu zbliżył się jedynie golkiper przeciwników, który co i rusz ratował Zielone Bielany przed blamażem. Gdyby nie postawa Bartłomieja Czajki, wynik końcowy wyglądał by znacznie bardziej niekorzystnie, niż 7:1. Po stronie gospodarzy niekwestionowanym liderem był Patryk Putkowski, który zakończył spotkanie z czterema golami oraz trzema asystami, co oznacza, że brał udział w każdej akcji bramkowej swojego zespołu. Nie wiemy, na ile przebieg rywalizacji może być miarodajny dla dalszych występów Byczków, ale jeśli utrzymają dyspozycję w ofensywie, powinni walczyć o najwyższe miejsca. Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że strzelcem jedynej bramki dla gości był Jan Pilkiewicz. Natomiast wartym podkreślenia jest fakt, że mimo dużej straty do przeciwnika i wyraźnej różnicy poziomów, zawodnicy Zielonych Bielan przez całe spotkanie starali się grać fair play, co niestety nie jest regułą w przypadku innych zespołów.