Szczęki Szczęśliwice, po minimalnym zwycięstwie na inaugurację, w drugiej kolejce mierzyły się z Team Ivulin Exile, dla którego był to pierwszy pojedynek w letnich rozgrywkach. Po gościach, tradycyjnie już, spodziewaliśmy się waleczności, ale ich aktualna dyspozycja pozostawała niewiadomą. Pierwsze minuty były kapitalne w wykonaniu gospodarzy. Już po raptem trzech minutach meczu prowadzili 2:0 po golach Aleksandra Stachiewicza oraz Kajetana Ostoji-Ciemnego. Zespół gości był wyraźnie zaskoczony i poirytowany takim przebiegiem spraw. Niestety efektem była nadmierna „waleczność” i dwa bardzo ostre wejścia w przeciwników. W obu przypadkach zawodnicy obejrzeli żółtą kartkę i musieli odbyć dwuminutową karę. Przewinienia „nałożyły” się na siebie i przez chwilę TIE musiał radzić sobie w podwójnym osłabieniu. Udało się przetrwać, a zawodnicy Szczęk mogli mieć do siebie pretensje, że nie „ukąsili” przeciwnika po raz kolejny. Po uzupełnieniu skłądu gra się wyrównała, a coraz częściej piłkę starali się kontrolować goście. Mimo, że gospodarze nieco rzadziej mieli futbolówkę pod nogami, to potrafili stworzyć większe zagrożenie od rywali. W 12. minucie dobrze z dystansu uderzał Sebastian Dziewoński, lecz bramkarz zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później Team Ivulin nacisnął na rywali i w słupek trafił Antoś Łahviniec. Trzeba przyznać, że sytuacja nie była łatwa. Dłuższą przerwę od trafień przerwał w 17. minucie Paweł Kamiński, dobijając uderzenie w słupek Barnaby Rud-Chlipalskiego. Pierwsza połowa zakończyła się bezpiecznym prowadzeniem 3:0, a Szczęki Szczęśliwice wydawały się kontrolować przebieg meczu. Być może to uśpiło drużynę na początku drugiej połowy. W 23. minucie mocno piłkę wzdłuż linii końcowej wstrzelił Maksim Khikhol, a do siatki z najbliższej odległości trafił George Gusev. Kilkadziesiąt sekund później straty zmniejszył asystujący przy pierwszym golu Maksim i w szeregach TIE pojawiła się szansa na odwrócenie losów spotkania. Jednak gospodarze niemalże natychmiast zareagowali na stratę dwóch goli. W zamieszaniu podbramkowym szczęśliwie piłkę dobił Sebastian Dziekoński, a dwie minuty później, w krótkim odstępie czasu, dwukrotnie do siatki trafił Barnaba Rud-Chlipalski. W efekcie Szczęki Szczęśliwice prowadziły 6:2 i zagwarantowały sobie spokojne ostatnie 10 minut meczu. Bohaterem spotkania tym razem został strzelec ostatnich czterech goli dla gospodarzy, Barnaba Rud-Chlipalski. Oprócz trafień był bardzo aktywny i ofensywa zespołu często opierała się właśnie na nim. Niezłe spotkanie rozegrał również Dominik Ostoja-Ciemny, który pomysłowo rozegrał rzut wolny z Barnabą przy golu na 7:3. Ostatecznie Szczęki Szczęśliwice zwyciężyły 8:4 i po dwóch kolejkach mają na swoim koncie komplet sześciu punktów.