O godzinie 13 mieliśmy przyjemność gościć zespoły rywalizujecie ze sobą w 5 lidze siódemek, a dokładniej to Nie ma Mocnych mierzyło się z Italian Flowers. Już od początkowej fazy meczu spotkanie było bardzo wyrównane, a obie ekipy naprzemiennie szukały sobie dogodnej okazji na strzelenie gola. Bliżej dokonania tego faktu byli Goście, którzy z niewielka przewaga częściej odwiedzali pole karne rywali, lecz za każdym razem brakowało im dopięcia akcji na ostatni guzik przez co wynik przez dłuży czas nie ulegał zmianie. Podobnie było w przypadku Gospodarzy, sytuacje były, jednak brakowało skutecznego wykończenia akcji. Pierwsze trefienie oglądaliśmy dopiero w 11 minucie meczu, kiedy to na strzał z dystansu zdecydował sie Piotr Burdach, który pewnym strzałem w okienko otworzył wynik meczu. Od tego momentu Italian Flowers jeszcze mocniej starała się zdobyć swojego pierwszego gola, lecz na to wydarzenie musieliśmy czekać aż do końca pierwszych 25 minut. Goście zdołali doprowadzić do wyrównania na trzy minuty przed końcem, a gola z głowy zdobył na remis Luigi Ebacci po doskonałej centrze Andrea Beggio. Po zmianie stron gra lepiej układała się po stronie żółtych koszul, jednak swoje okazje   zaczęli wykorzystywać dopiero pod koniec spotkania. W 44 minucie meczu świetnym strzałem z woleja popisał się Simonte Bousi, który bezbłędnie wykorzystał idealne podanie Lucca Mazza, a minutę później Marc Le Boze podwyższył prowadzenie do dwóch trafień i na protokole widniał wynik 1:3. Nie ma mocnych starali się jeszcze zaskoczyć przeciwników, jednak finlanie nie udało im się zdobyć gola dającego chociażby kontakt i mecz zakończył się niezmiennym wynikiem 1:3.