W rywalizacji Le Cabaretu z Makabi Warszawa w rozgrywkach Trzynastej Ligi Szóstek bukmacherzy więcej szans dawali nominalnym gospodarzom, ale pierwsza połowa była bardzo zacięta. Lepiej zaczęli LC, którzy w 4 minucie obili słupek, ale chwilę później już trafili za sprawą Mateusza Sadowskiego i było 1:0. Wyrównanie nastąpiło po niespełna 60 sekundach, gdy na listę strzelców wpisał się Taras Piont. Następnie inicjatywę przejął Cabaratek i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 9 minucie Sadowski miał już na koncie dublet, a w 12 błąd obrony wykorzystał Karol Gorczyca i zrobiło się już 3:1. Goście na to zareagowali w najlepszy możliwy sposób. Natychmiast zmniejszyli straty po bramce Egora Chunikhina, a potem Daniel Pacocha dwukrotnie znalazł drogę do siatki i Makabi wyszło na prowadzenie 3:4. Zegar wskazywał wtedy 20 minutę. Lecz LC w samej końcówce pierwszej odsłony pokazali klasę. Sadowski skompletował hat-tricka, zaraz po nim poprawił Gorczyca, a tuż przed przerwą na 6:4 uderzył Marcin Grzegorczyk i gospodarze do szatni schodzili z dwubramkową przewagą. Tuż po zmianie stron bardzo aktywny tego dnia Taras Piont po raz kolejny wpisał się do protokołu i było już tylko 6:5. Ten stan nie zmieniał się przed dłuższy okres. Obie załogi miały swoje okazje (parę razy musiał się wykazać golkiper Jakub Rutkowski, MW z pomocą przyszedł słupek), ale aż do 41 minuty musieliśmy czekać na kolejnego gola. Wtedy to Sadowski czwarty raz w tym meczu pokonał bramkarza rywali, za moment poprawił rozgrywający bardzo dobre zawody Filip Maksymow. W 44 minucie Sadowski znowu znalazł sposób na defensywę Makabi, ustalając rezultat na 9:5. Le Cabaret, nie bez problemów, ale wygrało trzeci mecz z rzędu i dzięki temu ten zespół zbliżył się do czołówki. Makabi Warszawa za to ponownie pokazali się z niezłej strony, ale (tak jak tydzień temu) – zabrakło im szczęścia.