Po ostatnich sukcesach faworyta rywalizacji upatrywaliśmy w drużynie FC Stałej Gwardii. I rzeczywiście pierwszą dogodną okazję strzelecką mieli goście, lecz trafili jedynie w poprzeczkę. W kolejnych minutach z lepszej strony zaprezentowali się zawodnicy Gentelman Warsaw Team, którzy zaimponowali zwłaszcza skutecznością. Pierwszy gol padł po dobrze rozegranym rzucie wolnym przez Piotra Loze oraz Jakuba Augustyniaka. Drugie trafienie padło łupem Pawła Domańskiego i po nieco ponad 10-ciu minutach gry widniał rezultat 2:0. Chwilę później zamieszenie w polu karnym gospodarzy wykorzystał Adam Smoleń i zaliczył pierwsze trafienie dla swojej drużyny. Goście po golu niewyraźnie, ale jednak przeważali. Wydawało się, że prędzej, czy później, uda doprowadzić się do wyrównania. Tak się nie stało, a w 21. minucie GWT podwyższyło prowadzenie. Tym samym FCSG dość nieoczekiwanie w drugiej części musiała odrabiać straty. Zaskoczenie wzrosło w 27. minucie, gdy po dobrej akcji Pawła Domańskiego na 4:1 trafił Jakub Augustyniak. To był wyraźnie „dzień konia” w wykonaniu gospodarzy, którzy na bramki zamieniali większość swoich okazji strzeleckich. Gdy w 31. minucie na 5:1 podwyższył ponownie Jakub Augustyniak, wydawało się, że losy spotkania zostały rozstrzygnięte. Wtedy niespodziewanie poderwali się goście. Być może poczuli nieco rozluźnienia w szeregach rywali, ale faktem jest, że w niespełna 3 minuty doprowadzili do wyniku 5:4. Przy jednej z bramek bardzo pomógł golkiper przeciwników, ale przecież szczęście to nieodzowny element rozgrywek piłkarskich. Pięć minut później można było zarzucić Adamowi Smoleniowi „fart” przy pięknym trafieniu na wagę remisu, ale Adam kilkadziesiąt sekund później pokazał, że to uderzenie nie było przypadkowe – w bardzo podobnej sytuacji zaliczył drugie trafienie, które również może być kandydatem do gola kolejki. Powtórzyć takie dwa strzały w kilkadziesiąt sekund to już nie jest kwestia tylko szczęścia. Tym sposobem po przewadze, na którą Gentelman Warsaw Team pracowało przez pół godziny nie było już śladu, a ponadto to gospodarze musieli gonić wynik. Dość szybko udało się wyrównać, a w 46. minucie przy trafieniu Piotra Loze błąd popełnił golkiper gości. Jednobramkowe prowadzenie to było mało i ten sam zawodnik niespełna minutę później ustalił wynik meczu na 8:6 trafiając do pustej bramki. To było bardzo dobre spotkanie z szybką grą i zwrotami akcji, które nieoczekiwanie zakończyło się kompletem punktów dla Gentelman Warsaw Team.