Contra zaliczając dwie porażki na początku rozgrywek raczej wykluczyła się z walki o pierwsze dwa miejsca w tabeli i był to ostatni moment, aby pozostać w grze o brązowe medale. Dla Gramy Czasami z kolei odjeżdżał pociąg w kierunku tytułu i żeby nie zniknął z horyzontu, spotkanie musieli wygrać. Początek meczu był dla nich fatalny. Goście wyraźnie wyszli na boisko z zamiarem zwycięstwa i od pierwszej minuty postawili na atak. W efekcie po siedmiu minutach gry prowadzili 0:2 i utrzymywali zagrożenie z dala od własnego pola karnego. Mając przewagę dwóch goli nieco się wycofali. Gospodarze próbowali dłużej budować akcję, ale zawodzili w ostatniej fazie – nie mogli doprowadzić do dobrej sytuacji strzeleckiej. Pół-okazję miał Staś Kędzierski, ale jego sytuacyjne uderzenie „fałszem” minęło bramkę. Chwilę później kolejna próba okazała się zbyt lekka żeby sprawić jakiekolwiek problemy bramkarzowi. W 14. minucie Dominik Lutostański zatrzymał Michała Raciborskiego dobrze skracając kąt. Następne pięć minut to czas otwartej gry, podczas której więcej okazji do wykazania się miał Bartek Małkiński i zrobił to bardzo dobrze – zatrzymał groźne uderzenia z dystansu Krzysztofa Sobolewskiego oraz Konrada Osińskiego. W 23. minucie jeszcze raz uchronił swoją drużynę przed stratą gola, tym razem zatrzymując strzał Stasia Kędzierskiego. Coraz bliżej było gola kontaktowego, co było efektem zbyt głębokiego cofnięcia się gości. Ci jednak jeszcze przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej połowie wybrali się pod bramkę rywali. Karol Kuzimiński uderzył w kierunku bramki i piłka zahaczając o słupek wpadła do siatki. Contra zaliczyła maksymalnie efektywną pierwszą odsłonę i schodziła na przerwę prowadząc 0:3. Z jednej strony strata trzech goli wydawała się do odrobienia, lecz z drugiej, goście prezentowali się naprawdę dobrze w defensywie, a dodatkowo pomagał im dobrze dysponowany bramkarz. Początek drugiej części zdawał się rozwiewać wszelkie wątpliwości. Już w 27. minucie na 0:4 trafił Adrian Bucki. Niespełna 120 sekund później ładną akcję rozegrał duet Staniszewski – Osiński, gdzie pierwszy wycofał piłkę na środek pola karnego, a drugi pewnie umieścił ją w siatce. Myśli o pogoni za wynikiem natychmiast rozwiał Adrian Bucki trafiając na 1:5. W następnej akcji nieszczęśliwie w obronie interweniował Konrad Osiński, który przypadkowo został kopnięty przez przeciwnika i doznał kontuzji. Za moment na 1:6 trafił Karol Kuzimiński. W kolejnych minutach Gramy Czasami starało się utrzymywać przy piłce wysoko na połowie przeciwnika, czym narażało się na kontrataki. Dobra postawa w bramce Dominika Lutostańskiego nie dopuściła do straty kolejnych goli, a Contra cały czas nie dopuszczała do zagrożenia swojej bramki. Gospodarze próbowali gry z lotnym bramkarzem i wyglądało to całkiem nieźle. Ostatecznie czasu było zbyt mało i udało się tylko zmniejszyć straty do wyniku 3:6.