Warszawa Utd po ustabilizowaniu kadry radzi sobie co najmniej dobrze, dzięki czemu nadal zachowuje szanse na podium. Co prawda nie są zależni tylko od siebie, ale spotkanie z NKS Piotrovia powinni wygrać. Na przekór oczekiwaniom pierwsi okazję bramkową stworzyli sobie gospodarze, ale z tą próbą w 4. minucie poradził sobie bramkarz gości. W kolejnych minutach inicjatywę przejmowała Warszawa Utd. W 13. minucie próbowali z dystansu, a chwilę później po rzucie rożnym „szczupakiem” szczęścia próbował Christophe Kalaba. Najlepsza okazja przyszła jednak kilkanaście sekund później, gdy obrońca NKS-u zagrywał piłkę ręką we własnym polu karnym. Wydawało się, że sprawdzi się powiedzenie „do trzech razy sztuka” i goście trafią z „jedenastki”. Jednak tym razem górą z pojedynku wyszedł bramkarz, Krzysztof Lewandowski. Kolejne minuty to przewaga bardziej doświadczonych graczy, ale nie udokumentowana golem. Z kolei młodzież Piotrovii ruszyła z kontratakiem w 23. minucie. Lewą stroną boiska pędził Szymon Chmielewski. Dogonił go jeden z przeciwników, ale wybijając piłkę trafił w nogi Szymona, a futbolówka powędrowała prosto do siatki. To było bardzo szczęśliwe trafienie, które pozwoliło gospodarzom prowadzić po pierwszej połowie 1:0. Chwila przerwy i arbiter wznowił grę. Kolejne 25 minut zaczęło się rewelacyjnie dla NKS-u. Nie minęła minuta, a Jan Bargieł podwyższył prowadzenie. O ile jednobramkowa strata była dość prosta do odrobienia, to dwie bramki były niezłą zaliczką. Warszawa Utd wzięła się szybko za odrabianie strat. W 28. minucie do rzutu wolnego podszedł Alex Bamba i uderzył na bramkę. Piłka po drodze odbiła się od nóg innego zawodnika i wpadła do siatki. Po upływie kolejnych czterech minut Alex miał na swoim koncie dwa gole. Uderzeniem w krótki róg doprowadził do remisu. W powietrzu wisiało widmo „remontady” w wykonaniu gości. Tak też się stało. Zdecydowanie najlepszy na boisku Alex Bamba skompletował hat-tricka, a wynik na 2:4 ustalił Christophe Kalaba.