Ukraine United do tej pory pewnie odprawiał z kwitkiem wszystkich przeciwników i nic nie wskazywało na to, żeby GS Raptusy Ursus miały przerwać serię. Co prawda tego dnia stawili się bez swojego najlepszego zawodnika, lecz wiedzieliśmy, że funkcjonują dobrze przede wszystkim jako kolektyw. Spotkanie rozpoczęło się od dobrej interwencji bramkarza gości w 4 minucie, która zmotywowała kolegów z drużyny do uważnej gry. Podziałało, ponieważ długimi fragmentami Raptusy grały jak równy z równym. Co prawda rzadko przedostawali się pod pole karne przeciwników, ale również ich nie dopuszczali w obręb własnej „szesnastki”. Impas przełamał w 18. minucie duet Stepan Hrytsiuk – Pavlo Chervonohrodskyi. Pierwszy świetnie ruszył z piłką do końcowej linii i dograł futbolówkę wzdłuż bramki. Pavlo nie pozostało nic innego jak dostawić nogę i z bliska pokonać golkipera. Tym sposobem Ukraine United przełamało rywali i mając skromne prowadzenie mogli lepiej kontrolować boiskowe wydarzenia. Po chwili wyszli z kolejną dobrą akcją, napastnik urwał się obrońcom i popędził w stronę bramki. W ostatniej chwili był ciągnięty za koszulkę przez Pawła Hulewskiego, który zasłużenie obejrzał czerwoną kartkę za faul taktyczny. Minutę przed przerwą wydawało się, że gospodarze wbiją przysłowiowy gwóźdź do trumny. Złe podanie obrońcy Raptusów przejął Stepan Hrytsiuk, minął bramkarza i podwyższył prowadzenie do dwóch trafień. Wszyscy czekali na gwizdek kończący pierwszą połowę, lecz (przed)ostatnią akcję zdążyli przeprowadzić goście. Pierwsze uderzenie odbił bramkarz, ale zrobił to nie najlepiej i piłka trafiła pod nogi Artura Grzesiaka. Wynik 2:1, biorąc pod uwagę grę w osłabieniu, był całkiem niezłym rezultatem. To nie wszystko, co zdążyliśmy obejrzeć przed gwizdkiem arbitra. Z kolejną akcją ruszyli goście, a bramkarz Ukraine United nieprzepisowo interweniował przed polem karnym za co obejrzał czerwony kartonik. Szanse się wyrównały i druga połowa zapowiadała się obiecująco. Rzeczywiście tak było, gra w osłabieniu spowodowało, że na boisku było więcej miejsca i oglądaliśmy więcej akcji indywidualnych. Więcej zimnej krwi, a także jakości, zostało w szeregach gości, którzy w końcówce spotkania dołożyli dwa gole autorstwa Valeri Shulgi. Tym sposobem Ukraine United wygrało 4:1 i pozostało niepokonanym w bieżącym sezonie. Zwycięstwo było jednak słodko – gorzkie, ponieważ tego samego dnia mieli rozegrać zaległy mecz, a musieli sobie poradzić bez zawieszonego bramkarza.