Zmarnowane Talenty, które walczą o powrót do 1. ligi w pojedynku z Old United powinny walczyć nie tyle o zwycięstwo, co o jego rozmiar, ponieważ wiele wskazuje na to, że na koniec sezonu o awansie będzie decydować bilans bramkowy. Zgodnie z przewidywaniami gospodarze szybko przeszli do ataków i już po upływie pierwszych dziesięciu minut prowadzili 3:0, a z bardzo dobrej strony pokazał się Marcin Goc, który trafił do siatki rywali dwa razy. Wynik może sugerować, że Old United było jedynie tłem. Nie było to prawdą, ponieważ po utracie dwóch goli śmielej zaatakowali. W efekcie w 8. minucie Raymond Ntiege bardzo dobrze uderzył z dystansu i interweniować musiał bramkarz. Już kilkanaście sekund później OU miało rzut wolny tuż przy linii końcowej boiska. Jeden z ich zawodników podszedł do piłki i niespodziewanie zdecydował się na bezpośrednie uderzenie. Pamiętamy, że kiedyś Irek Jeleń trafił z linii końcowej, ale w tym przypadku - z rzutu wolnego - była to bardzo śmiała próba. Niespodziewanie piłka minęła mur i trafiła w dalszy słupek bramki. Old United udało się trafić do bramki dopiero w 17. minucie, a nie mała w tym zasługa… golkipera przeciwników. Paweł Wiśniewski odważnie wyszedł do linii pola karnego, lecz ostatniej fazie coś poszło nie tak i przepuścił piłkę między nogami. Do futbolówki dopadł Marcin Piłka i zaliczył, jak się później okazało, jedyne trafienie dla swojej ekipy. Jeszcze przed przerwą, podobnie dziwnym zachowaniem „odwdzięczył się” bramkarz gości, Nesval Maksym. Z głębi pola dośrodkował Konrad Wójcik. Niegroźna centra skozłowała dość bezpiecznie przed bramkarzem, który… nie wiadomo czemu zdecydował się ją przepuścić obok siebie. W efekcie Zmarnowane Talenty prowadziły do przerwy 4:1. Drugą część spotkania dobrze mógł otworzyć Raymond, lecz jego uderzenie z rzutu wolnego z 27. minuty nogą obronił golkiper. To był tak naprawdę ostatni pozytywny akcent ze strony Old United w meczu, ponieważ później atakowali i bramki zdobywali tylko gospodarze. Skończyło się wynikiem 7:1. W końcówce meczu doszło niestety do przykrego incydentu, po którym sędzia ukarał zawodników trzema czerwonymi kartkami – jedną dla OU i dwiema dla ZT.