Co prawda mamy dopiero pierwszy etap sezonu Ósmej Ligi Szóstek, ale w starciu FC Torpedo z Airwentem można było już wskazać faworyta. Byli to bardziej doświadczeni na bemowskich boiskach nominalni gospodarze. Lecz jako pierwsi skutecznie zaatakowali goście. Aktywny tego dnia Vladyslav Nazaruk poszedł na przebój i trafił do siatki i było 1:0. Na odpowiedź zespołu w białych trykotach nie trzeba było długo czekać. W 7 minucie Karol Krawczyk posłał piłkę w pole karne, a tam Kamil Przyłucki sprytnym strzałem dał remis 1:1. Po chwili poprzeczkę miała drużyna Darka Malewskiego, następnie kilka okazji nie wykorzystała komanda rodem z Ukrainy. W czym spora zasługa dobrze dysponowanego między słupkami Michała Gołębiewskiego. W 14 minucie w doskonałej sytuacji skiksował jeden z napastników gości, ale jeszcze większy błąd popełnił obrońca Torpedo i mieliśmy dość spektakularnego samobója na 1:2. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale skuteczność nie była ich sojusznikiem w tym meczu. Wynik do przerwy już się nie zmienił. Po zmianie połów Airwent dość szybko zadał dwa decydujące ciosy. W 23 minucie na 1:3 podwyższył Piotr Zadrożny po asyście Nazara Babińskiego, a w 26 z Albert Kępka podał z rożnego do najlepszego na boisku Włodka Drowaliuka, a ten świetnie uderzył na 1:4. FC T próbowali zmniejszać straty, kilkukrotnie byli blisko, ale już do końca tych zawodów rezultat pozostał bez zmian. Airwent zagrał bardzo mądrze, dał się wyszumieć rywalowi i umiejętnie go punktował. Stąd też trzy oczka zasłużenie wjechały na ich konto. Torpedo zaś po raz kolejny pokazali, że potencjał mają, ale brakuje trochę wyrachowania taktycznego.